8

3.4K 217 14
                                    

Stała właśnie pod kamienicą i rozglądała się za tabliczką z numerami, gdy z jednego z okien usłyszała głos Kamili.

- Chodź, chodź! To tutaj. Zaraz cię wpuszczę.

Pola weszła na schodki i po chwili usłyszała brzęk otwieranych drzwi. Pchnęła je i weszła do środka. Sama kamienica z zewnątrz nie wyglądała dobrze. Tynk był brudny i poszarzały, a gdzieniegdzie nawet odpadał. Okna w niektórych mieszkaniach swym stanem mówiły, iż nie jedną zimę już widziały. W środku jednak było znacznie lepiej. Klatka schodowa została wyremontowana, a ściany odmalowane. Mieszkanie Kamili znajdowało się na ostatnim, czwartym piętrze, a z racji braku windy w budynku trzeba było się dostać do niego schodami.

- Wejdź dalej, cieszę się, że już jesteś - przywitała ją przyjaciółka.

- Nawet nie miałam kłopotu z trafieniem tutaj - pochwaliła się Pola.

- To dobrze. - I schowała jej kurtkę do szafy.

- To twoje mieszkanie?

- Nie. Pieniądze co prawda mam, ale chcę je przeznaczyć na coś innego. To mieszkanie mojej koleżanki. Chodź, pokażę ci.

Z przedpokoju wchodziło się prosto do maleńkiej kuchni, obok była podobnych rozmiarów łazienka. Po prawej stronie wąskiego korytarza był pokój koleżanki Kamili. One zaś udały się do tego po lewej. W środku stał rozkładany tapczan (obecnie złożony), szafa, ława z dwoma leciwymi fotelami i wąska szafka, na której stał telewizor. Pokój miał duże okno balkonowe zakończone metalową barierką. Samego balkonu zaś nie było. Pola usiadła w jednym z foteli. Po chwili zjawiła się Kama z kawą, a następnie ciastem. Usiadła naprzeciwko niej i nałożyła po kawałku.

- Tak się ciszę, że w końcu możemy swobodnie porozmawiać. Nie w biegu, nie przez telefon, tylko twarzą w twarz popijając moją ulubioną kawę.

- Świąteczna?

- Oczywiście. Powiedz mi, co tam u ciebie słychać?

- Nie przyszłam tu mówić o sobie, tylko słuchać o tobie - uśmiechnęła się Pola, próbując aromatycznej kawy.

Dobrze pamiętała jej smak. Gorzkawy, ale złagodzony przez mleko, z nutką pomarańczy i czekolady.

- W porządku. Ja zacznę, a ty skończysz. Hm, od czego by tu zacząć?

- Może od tego mieszkania?

- Dobrze. Mieszkanie, jak już ci wspominałam, należy do mojej koleżanki - Anety. Dostała go w spadku po babci. Poznałyśmy się w Anglii w centrum handlowym, gdzie pracowałam jako ekspedientka w jednym ze sklepów. Ona z zawodu jest kosmetyczką. Razem mamy zamiar otworzyć wspólny interes. Gdybym sama chciała coś rozkręcić, to chyba kolejne pięć lat musiałabym tam jeszcze pracować. Aneta jest jeszcze w Anglii. Ma umowę o pracę do końca roku. Ja mogłam już wrócić wcześniej. Dała mi więc klucze do mieszkania i powiedziała, bym zajęła wolny pokój. Szczęśliwie się złożyło, że w tym roku nie wynajęła go żadnym studentom. Umówiłyśmy się, że wspólnie płacimy rachunki i czynsz. Mówię ci, jakie miałam szczęście z tą dziewczyną. Bardzo chciałam już wrócić do kraju, ale plan był niezrealizowany. Po powrocie musiałabym zamieszkać z rodzicami, a przecież teraz u nich mieszka mój brat z żoną, która na dodatek właśnie jest w ciąży.

- Beata jest w ciąży? - wtrąciła się Pola.

Beata była ich koleżanką ze szkoły. Przez długi czas wzdychała do brata Kamili, który było od nich dwa lata starszy. Kama początkowo chciała, by to Pola spotykała się z jej bratem, ale żadna ze stron nie była zainteresowana tą drugą. Owszem, dogadywali się i lubili, ale na tym kończyły się ich relacje. A później Beacie udało się go złapać i zaobrączkować.

Lepiej (LLI 1.0)Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt