25

2.5K 181 20
                                    

Kiedy wszyli z salonu, Aneta poszła jeszcze do swojego mieszkania po torbę z rzeczami. Zjedli po drodze obiad w jakimś barze i kupili kilka rzeczy w sklepie na niedzielny obiad. W mieszkaniu siostry Rafała byli przed siedemnastą. Okazało się bardzo małe i z pewnością bardziej niż mieszkanie Anety, prosiło się o remont. Składało się z niewielkiej sieni i średniej wielkości salonu połączonego z kuchnią. Była też mikroskopijna łazienka i pokój Rafała. Wyglądał on jak korytarz, w którym ktoś postawił łóżko i szafę pod ścianą tak, by dało się dojść do okna.

„I tak cud, że zmieściło się tu okno" – pomyślała Aneta.

W salonie stał stół przykryty ceratą i cztery krzesła. Na jednym z nich leżało kilka starych poduszek – widocznie siedział na nim Kuba. W kącie postawione było także łóżeczko dziecięce, a obok stała kanapa.

– Będziesz spała u mnie, a ja tutaj z Kubą – powiedział Rafał, na co ona przytaknęła.

Wieczór upłynął im szybko na zabawach z małym. Potem Rafał umył chłopczyka i położył w łóżeczku. Malec zasnął po kilku bajkach, które przeczytała mu Aneta. W mieszkaniu zapadła cisza i słychać było tylko równy oddech dziecka. Rafał wyjął z lodówki dwie butelki z piwem i podał jej jedną.

– Chodź – powiedział i oboje wyszli z mieszkania.

Na zewnątrz przywitał ich ciepły, sierpniowy wieczór. Znaleźli wolną ławkę i usiedli na jej oparciach, gdyż siedzisko było brudne od błota. Aneta pociągnęła łyk z butelki.

– Kiedy wyszedłeś z więzienia? - zapytała po chwili.

– Nie całe pół roku temu. Nie miałem się gdzie podziać, ale Beata zgodziła się mnie przenocować. Gdy znalazłem pracę, zacząłem jej pomagać przy Kubie i pozwoliła mi zostać do czasu, aż uda mi się samemu coś wynająć.

– To nie jest jej mieszkanie?

– Nie. Wynajmuje od spółdzielni. Ja na razie dokładam się do rachunków i chcę z nimi zostać tak długo, jak to będzie tylko możliwe. Muszę odłożyć trochę pieniędzy, by zacząć żyć samodzielnie.

Ponownie zamilkli, popijając piwo.

– Zapewne chcesz wiedzieć, za co siedziałem te osiem lat?

– Tak, jestem ciekawa, ale nie musisz mi mówić.

– Ale chcę – spojrzał na nią i ponownie odwrócił głowę. - Byłem młody i głupi. Łatwo dałem się wrobić. Kiedy w końcu skończyłem technikum mechanizacyjne, musiałem opuścić rodzinę zastępczą i sam się sobą zająć. Dostałem od państwa jakieś wsparcie, ale szybko je roztrwoniłem. Zadawałem się z niewłaściwymi ludźmi i robiłem z nimi różne ... głupie rzeczy. Jeden z moich kumpli ścigał się na torze żużlowym. Pozwolił mi kiedyś samemu przejechać się i od razu wiedziałem, że chciałbym się ścigać tak, jak on. Niestety dostanie się do jakiegoś klubu, to nie jest tak prosta sprawa. Znałem kilku kolesi, którzy siedzieli w nielegalnych zakładach sportowych. W końcu udało mi się spotkać z jednym typem, który posiadał własny nieduży klub. Jak się później okazało, miejsce to był tylko przykrywką do brudnych interesów. Nic o tym nie wiedziałem, zresztą nawet jakbym o tym coś wiedział, nic by mnie to nie obchodziło. Dostałem motocykl i kask. Mogłem trenować w wyznaczonych godzinach na torze innego klubu. Chciałem się tylko ścigać. O dziwo po pewnym czasie zacząłem wygrywać i zarabiać pieniądze. Byłem bardzo zadowolony z tego faktu. Startowałem przeważnie w zawodach kadry juniorskiej, ale za rok mogłem już przejść do normalnej ligi, gdzie za każdą wygraną stała lepsza gotówka. I wtedy zjawił się w naszym warsztacie jakiś podejrzany typ. Rozmawiał z właścicielem, który też był niezłą kanalią. Zawołał mnie do siebie i nie przedstawiając, zostawił sam na sam z tym mężczyzną. Tamten powiedział mi, że na najbliższych zawodach musi stać się wypadek i podał mi nazwisko zawodnika. Wiedziałem, o kogo chodzi. Jeździł w dużym, znanym klubie i całkiem nieźle sobie radził ...

Lepiej (LLI 1.0)Where stories live. Discover now