9

3.4K 228 69
                                    

Siedziała przy tym nieszczęsnym stoliku, popijając nerwowo co chwilę zmieszany sok z banana i porzeczki. Zastawiała się, jak doszło do tego koszmarnego spotkania. Koło niej siedziała Kamila, która co chwilę szturchała ją nogą. Dalej Emilia, dawna dziewczyna S.T. ze swoją obecną, koło nich był sam S.T., a obok niego jego starszy brat. Iście doborowe towarzystwo. Prawie każdy z nich, z wyjątkiem Emilii, miał minę pod tytułem „co ja tu robię?" Westchnęła i przypomniała sobie rozmowę z Kamilą sprzed pięciu minut, gdy razem wyszły do toalety.

– Co za koszmar – narzekała Kama. – Co to ma być? Czy możemy się stąd jakoś wymknąć?

– Nie wypada – powiedziała zmartwiona Pola.

– Świetnie – powiedziała rozgoryczona Kamila i oparła się o umywalkę.

– Przepraszam, nie wiedziałam, że tak to będzie wyglądać.

– Aha. Nie, no racja! Skąd mogłaś wiedzieć, że przyprowadzi swoją byłą dziewczynę, która na dodatek okaże się lesbijką.

– Proszę cię – uspokajała ją – nie tak głośno.

– Ale przynajmniej dowiedziałaś się, że nie lubi trójkątów – powiedziała nieco łagodniej.

– Nic takiego nie powiedział.

– I jeszcze ten jego koszmarny braciszek, który cały czas nas obgaduje, na dodatek po angielsku myśląc, że jesteśmy takie głupie, by nic nie rozumieć.

– Ja nie rozumiem wszystkiego - przyznała się Pola, licząc, że może choć trochę rozbawi tym Kamę.

– Przestań. Jak chcesz, to ci przetłumaczę. Cały czas narzeka, że się nudzi, że potańczyłby, ale nie ma z kim. Powiedział nawet coś w stylu, że moje imię brzmi jak margaryna. Margaryna! Rozumiesz?

Pola wyłączyła się na chwilę ze słuchania przyjaciółki, pocieszając się w myślach tym, że nie jest tak źle, gdyż S.T. prawie cały czas się jej przygląda.

– Słuchasz mnie?

– Tak – skłamała szybko. - Przepraszam, on sam nie wiedział, że jego brat będzie w mieście.

– I jeszcze go tłumaczysz?! Można by pomyśleć, że nie wie, co się wokół niego dzieje. Dlaczego nie usiadł koło ciebie? Dlaczego z tobą nie zatańczy?

– Nie wiem – powiedziała cicho.

– Z kim ty się zadajesz? Widziałaś, jak on wygląda?

– Wydaje mi się, że normalnie.

– Nie o to mi chodzi. Jest całkiem przystojny, ale ... - Pola patrzyła na nią w skupieniu – ugh! Nie widzisz, co on ma na sobie? Pracowałam w wielu sklepach i znam się na drogiej modzie. Płaszcz Burberry, garnitur Armani, skórzane włoskie buty i rolex na ręce. Rozumiesz?

– Ma drogie ubrania. Czy to przestępstwo?

– Nie – Kama w końcu się uśmiechnęła. – Ale chyba rozumiesz, że to nie nasza liga. On żyje w innym świecie. Jest inny. Nie pasuje do nas ... - zawahała się – do ciebie.

Pola spuściła wzrok i wpatrzona w posadzkę, po raz kolejny powtórzyła znaną jej formułę.

– Od razu wiedziałam, że żadnej pary z nas nie będzie.

– To po co to ciągnąć?

– Wytrzymaj jeszcze przez godzinę – Pola zmieniła temat. – Potem powiem, że jesteśmy zmęczone i wyjdziemy.

– Ech, no pewnie, że wytrzymam. W końcu obiecałam ci wyrozumiałość w trakcie tego spotkania. Nie sądziłam tylko, że moja silna wola będzie wystawiona na taką próbę.

Lepiej (LLI 1.0)Where stories live. Discover now