5

4.1K 275 47
                                    

Tak też się stało, choć nie widywali się w ogóle. Może jeden raz - z daleka. A wtedy on uśmiechnął się do niej, jednak szybko odeszła. Nie chciała, by ktoś widział, że zna jakiegoś mężczyznę z wyższych biur, zwłaszcza po tym, jak usłyszała plotkę o tym, że jednemu z nich udało się przelecieć już jakąś stażystkę. Jakby na to nie patrzeć, ona też była taką stażystką, tylko stało się to przed praktykami. Kiedy spotkała się z S.T., zapytała go, czy wie, o kogo chodzi. Zdziwiony odparł, że nie interesuje się takimi sprawami.

Widywali się co jakiś czas, ale krótko, gdyż oboje byli zajęci pracą, a Pola dodatkowo opiekowała się mamą. Nie wróciła ona do pracy, gdyż lekarz wykluczył taką możliwość. Jej posadę dostał już ktoś inny, a ona sama starała się o rentę inwalidzką.

Umawiali się najczęściej w pobliskiej kawiarni, rozmawiając o sprawach, które tak naprawdę może nie tyle ich nie interesowały, ile nie miały znaczenia. On chciał tylko móc ją zobaczyć, a ona spędzić kilka chwili blisko niego. Sam na sam. Tak, jak kiedyś w jego biurze. Wtedy czuła się spokojna, gdyż była w zasięgu jego wzroku. Nadal ją dostrzegał i był zainteresowany. To śmieszne uzależnienie stało się poważne i regularne.

– Staż odrabiam w biurze reklamy – tłumaczyła na jednym z nich.

– Myślałem, że studiowałaś jakiś artystyczny kierunek?

– Nie – odparła, bawiąc się słomką od latte. - Bardzo chciałam, ale nie udało mi się dostać na ASP. Jak widać za wysokie progi. Przygotowywałam się sama, bez żadnych dodatkowych kursów i to pewnie przez to nie wiedziałam, na co zwrócić szczególną uwagę. Cóż, będę artystką amatorką.

– A co studiowałaś?

– Marketing i reklamę. Trzyletnie. Licencjat.

– A, rozumiem.

– Tak – uśmiechnęła się z przymusem. - W pewnym sensie reklama też łączy się ze sztuką.

– Może – uśmiechnął się - nie znam się na tym.

Oboje zamilkli, unikając swojego wzroku.

– Tak się zastanawiałem – zerknął na nią przelotnie – co robisz w weekendy?

– W sumie to nic. Sprzątam, gotuję obiad - odparła.

– No tak, a dla rozrywki?

– Czytam książki i oglądam telewizję. I oczywiście maluję, jak mam tylko wenę – uśmiechnęła się.

– Może dla odmiany zrobiłabyś coś innego? – Patrzyła na niego. - Moglibyśmy się wtedy spotykać.

– Czy ja wiem?

– Moglibyśmy na przykład wyjść do kina.

– A czy my jesteśmy parą, żeby się umawiać do kina? – zażartowała.

Jednak on pozostał poważny. Patrzył na wisiorek, który dostała od niego. Spoważniała także i dodała.

– W ten weekend moja mama ma urodziny i cała rodzina do nas przyjeżdża. W sobotę czeka mnie przygotowywanie imprezy, a w niedzielę zabawianie gości i etat na zmywaku. Uwierz mi, że nie chciałbyś tego doświadczyć – uśmiechnęła się. – Na pewno będzie niezły cyrk i pasowałbyś tam jak pięść do twarzy. To nie twoja bajka.

Nic na to nie powiedział.

– Będę się zbierać, za chwilę mam autobus - powiedziała, zerkając na zegarek. Wstała, a on podał jej kurtkę i pomógł się ubrać.

***

„Krzyki, gwar i harmider – to właśnie to, co lubię najbardziej - pomyślała. - Będę to odchorowywać cały przyszły tydzień." Ciągle kursowała pomiędzy stołem w salonie a kuchnią, wymijając po drodze rozkrzyczanych siostrzeńców i siostrzenice.

Lepiej (LLI 1.0)Where stories live. Discover now