23

2.3K 181 41
                                    

Kiedy obudziła się w niedziele rano i odkryła kołdrę, zobaczyła, że na prześcieradle była krew. Zerwała się szybko na równe nogi i patrzyła z niedowierzaniem. Tak, to była jej krew. I to nie tylko na prześcieradle. Także poszwa od kołdry i jej podkoszulek były nią wybrudzone.

„A więc jednak!" - ucieszyła się i pobiegła do łazienki, by się umyć.

Kiedy ubrana wróciła do pokoju, zaczęła zmieniać pościel. Kamień spadł jej z serca, choć gdzieś w głębi siebie poczuła ukucie żalu. Nie będzie mamą. Niby nie chciała nią być. Nie teraz. Ale jakby musiała, to czemu by nie? Była już w wieku, kiedy jej koleżanki miały co najmniej po parce. Jednak szybko się rozchmurzyła, wierząc, że może w niedalekiej przyszłości ponownie będzie zastanawiać nad imionami dla dzieci.

„Tylko z kim ja te dzieci będę robić?"

Usłyszała dzwonek do drzwi i poszła otworzyć.

- Kamila?

- Cześć - dziewczyna odparła wesoło i weszła do środka. - Jeszcze nie gotowa? A co ty to robisz w niedziele? - dodała, widząc porozrzucane poszewki w pokoju.

- A nic. Dostałam okres w nocy i musiałam przebrać pościel.

- Aha. Zrobisz to później. Alek czeka na nas w samochodzie.

- Ale ja nigdzie się nie wybieram. Chyba dałam ci to jasno do zrozumienia.

- Może i dałaś, ale ja się tak łatwo nie poddaję. No chodź z nami. Co będziesz tu sama siedzieć cały dzień?

Kamila miała rację. Nie chciała być sama w swoim pustym mieszkaniu. A w przypływie dobrego humoru (spowodowanego poranną niespodzianką) w końcu się zgodziła. Zabrała ze sobą sweter, klapki i ręcznik.

- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że potrzebujesz pomocy przy meblach? Wiesz, że chętnie pomogę ci je poprzesuwać.

- Tak, wiem - uśmiechnęła się, schodząc po schodach - ale zastanawiałam się jeszcze nad tym, czy zmienić coś w ich ustawieniu, czy zostawić po staremu.

- Jasne. Jak zdecydujesz, to daj znać.

Pół godziny później byli już na plaży. To była ładna, słoneczna niedziela, więc ludzi nad zalewem było sporo. Odnaleźli tajemniczych znajomych, którzy rozłożyli się wygodnie na wynajętych leżakach. Kamila podziękowała za leżak i rozłożyła swój ręcznik obok Anety, by ta nie musiała jako jedyna siedzieć na piachu. Cała trójka patrzyła teraz na koleżankę Ramy.

- I jak my ją nazwiemy? - powiedziała młoda i przeraźliwie szczupła kobieta w dużym słomkowym kapeluszu i okularach przeciwsłonecznych.

- Na razie będzie Krysią bezimienną - dodał jeden z mężczyzn.

- Ej - oburzyła się Kamila - ona was słyszy.

- Przecież wiemy - powiedziała kobieta.

- To jest moja koleżanka Aneta, a to znajomi Alka - powiedziała Kamila.

- Cześć - powiedziała Aneta.

- Cześć Krysia - odezwał się mężczyzna, który siedział obok Alka.

- To jest Wariat - powiedziała ściszonym głosem Kamila.

- Nie musicie szeptać - powiedział i łyknął piwa z butelki.

- Ja jestem Wiedźma - przedstawiła się samodzielnie kobieta.

Obok niej siedział drugi z mężczyzn. Milczał i cały czas się jej przyglądał.

Lepiej (LLI 1.0)Where stories live. Discover now