34

2.5K 181 12
                                    

W samochodzie czekała na nich jakaś ruda kobieta.

– Wiedźma, to jest Natalia – powiedział Łysy.

– Tak, wiem – uśmiechnęła się do niej. Natalia od razu ją poznała. - Spotkałyśmy się już wcześniej.

– Jedziemy na lądowisko.

Natalia siedziała cicho na tylnym siedzeniu i w milczeniu obserwowała mijające ich auta.

Kiedy samochód się zatrzymał, wysiedli. Zobaczyła jakiś rozległy teren z blaszanymi budynkami otoczony płotem. Łysy z Wiedźmą poprowadzili ją do helikoptera.

– Polecisz z nią do jego mieszkania. Weźmiecie kilka rzeczy i to, co ci powiedziałem – zwrócił się do Wiedźmy. - Samolot jest za dwie godziny. Musicie zdążyć.

– Jasne – uśmiechnęła się Wiedźma.

– Powodzenia – powiedział do Natalii i odszedł, a Wiedźma pociągnęła ją za rękę w kierunku lądowiska.

Helikopter zabrał je do innego miasta i wylądował na jednym z budynków, który okazał się głównym biurem firmy zarządzanej przez Wariata. Zeszły na niższe piętro i znalazły się w mieszkaniu, do którego Wiedźma miała klucze.

– Spakuj jakieś jego rzeczy, a ja szybko załatwię to, o co prosił Łysy. - I wyszła do innego pomieszczenia - Idź na piętro.

Natalia zrobiła, o co prosiła. Cały czas się rozglądała dokoła.

„Więc to jest jego dom."

Mieszkanie było bardzo przestronne i jasne. Miało mało mebli i rzeczy osobistych lokatora. Otworzyła duże podwójne drzwi i znalazła się w sypialni. Od razu poczuła jego zapach. To było takie przyjemne. Miała wrażenie, jakby właśnie tu był, chociaż widać było, że pokój został niedawno wysprzątany. Wszędzie panował porządek i ład. Weszła do pomieszczenia obok, które okazało się łazienką. Ponownie brak rzeczy osobistych. Tylko śnieżnobiałe ręczniki wisiały na haczykach obok lustra i przy prysznicu. Wróciła do sypialni i wybrała drugie drzwi. Oświeciła światło i jej oczom ukazał się widok setek półek i wieszaków z ubraniami. Podeszła bliżej i dotknęła ręką. Zanurzyła twarz w wiszących koszulach. Och, tak bardzo pachniały nim. „To chyba imbir" - pomyślała.

– Miałaś spakować kilka rzeczy, a nie tarzać się w jego ubraniach.

Przestraszyła się i cofnęła. W progu stała Wiedźma, która podeszła bliżej i zabrała z wieszaków parę rzeczy.

– Podobno wygląda gorzej niż źle – dodała. – To powinno nam wystarczyć. Chodź już.

Natalia pobiegła za nią, gasząc światło.

– Jak to wygląda źle? - wołała z nią. - To ktoś go widział?

– Chodź, chodź - ponaglała ją. - Pogadamy w samolocie.

***

– Najpierw powiedz mi, co dokładnie powiedział ci Łysy – zaczęła Wiedźma, odbierając z tacy kieliszek szampana. Natalia podziękowała.

– Powiedział mi, że się zgubił na jakiejś wyspie i że mam ci pomóc go znaleźć.

– Mi? - zaśmiała się. – Wykluczone, bo ja nie mam zamiaru go szukać. O nie. Nie chcę zginąć i na pewno nie wejdę do tego samego pokoju, w którym on będzie.

– Co takiego?

– A jedyna wyspa, na której zgubił się Wariat, nazywa się „życie". Ależ z tego Łysego poeta. No, no – zadumała się.

Lepiej (LLI 1.0)Where stories live. Discover now