3

5.2K 281 39
                                    

Następnego dnia skończył w miarę szybko to, co miał zaplanowane i spokojnie czekał na nią, siedząc wygodnie w swoim fotelu.

Wyjście do galerii nie poszło zgodnie z planem. Wręcz przeciwnie – wywarło odwrotny skutek.

„Taka karma" - powiedziałby jego dziadek.

Cóż mógł poradzić na to, że ona też tam była? Że się zderzyli? Że ją pocałował?

Nic. Kompletnie nic.

Nie martwiło go to w ogóle. Wręcz był zadowolony.

Jednak kiedy wczoraj nie przyszła do pracy, trochę się zmartwił i zaniepokoił. Postanowił nie czekać od wieczora kolejnego dnia, tylko ją znaleźć. Udało się. Ba! Poszło nawet lepiej, niż przypuszczał – zamyślił się, wspominając ich pocałunki.

„Ale z tym koniec, bo jeszcze dziewczyna wyobrazi sobie nie wiadomo co, jak większość kobiet, z którymi się spotykałem. Będę się tylko delektował jej widokiem i obecnością."

Z zamyślenia wyrwał go odgłos otwieranych drzwi. Pola weszła do środka i przywitała się nieśmiało.

– Dobry wieczór – odpowiedział.

Zaczęła sprzątać, wiedząc, że on cały czas ją obserwuje. W drodze do pracy przygotowała już sobie plan rozmowy z nim. Kiedy przechodziła z mopem obok niego, bardzo chciała się odezwać, ale jego czujny wzrok onieśmielał ją. Kiedy skończyła myć podłogę, nie zostało jej nic innego jak tylko pożegnać się i wyjść.

Odwróciła się w jego stronę i w końcu zapytała:

– Dlaczego ciągle mi się przyglądasz?

Nie dosłyszał i podniósł się z fotela. Chciał podejść, ale ona zatrzymała go, tłumacząc, że podłoga jeszcze nie wyschła. Stał tak więc, a ona powtórzyła swoje pytanie.

– Bo lubię – odparł.

– Aha – powiedziała średnio usatysfakcjonowana taką odpowiedzią, ale z drugiej strony czego mogła się po nim spodziewać?

Stali tak jeszcze przez chwilę, aż ona przerwała to milczenie.

– To ja już pójdę.

– Dobrze.

– Dobranoc.

I wyszła.

W windzie poczuła, jak cały stres z niej opada. S.T. był przystojny i dobrze całował, ale nie nadawał się na jej chłopaka. Zresztą tak samo, jak ona na jego dziewczynę. Nie chciała, by ich znajomość bardziej się pogłębiła. By mogło dojść do czegoś, czego później będzie żałować. Niestety miał on nad nią tę przewagę, iż łatwo mu ulegała. Jeszcze tylko tydzień lub dwa i może jej mama wróci do pracy, a ona nie będzie musiała już tu przychodzić. Może czasami będzie sobie wspominać tą dziwna znajomość i S.T. gapiącego się na nią.

***

Miał wrażenie, że ich wczorajszy pocałunek nie wywarł na niej odpowiedniego wrażenia. Wrażenia, jakiego on by oczekiwał. Kiedy zjawiła się w biurze, nic na ten temat nie powiedziała. Nie zasugerowała. Nie patrzyła na niego rozmarzonym lub tęsknym wzrokiem. Wydawała się nie mieć ochoty na kolejne.

Cieszyło go to, a zarazem denerwowało. Przecież o to mu chodziło – by nic od niego nie chciała. By sobie czegoś nie dopowiadała i na nic więcej nie liczyła. Czyżby była, aż tak doskonała?

„Nie możliwe" – podsumował.

Znał zbyt wiele kobiet, by trafił się mu akurat teraz taki wyjątek.

Lepiej (LLI 1.0)Where stories live. Discover now