Życie Potrafi Wszystko.

wiercikbooks

13.3K 898 4.3K

Ludzie mówią, że gorzej być nie może, a mi Scarlett Edwards za każdym razem kiedy tak mówiłam życie rzucało k... Еще

!OSTRZEŻENIE!
Playlista do ŻPW
Dedykacja
PROLOG
ROZDZIAŁ 1. Jedziemy na W
ROZDZIAŁ 2. Przeprowadzka i ostrzeżenie
ROZDZIAŁ 3. Inne mafie/ Gdzie twoi rodzice?
ROZDZIAŁ 4. Ty dziadzie
ROZDZIAŁ 5. Ktoś dostał na mnie zlecenie
ROZDZIAŁ 6. Czemu Dabria? Czamu Nyx?
ROZDZIAŁ 7. Poczucie bezpieczeństwa
ROZDZIAŁ 8. Nie musi tego wiedzieć
ROZDZIAŁ 9. Szeregowa perełka do szeregowego pingwina
ROZDZIAŁ 10. Dobra, niech będzie.. Szczerbatek
ROZDZIAŁ 11. Pudełko ciasteczek
ROZDZIAŁ 12. Jestem nieśmiertelna
ROZDZIAŁ 13. Słone i gorzkie łzy
ROZDZIAŁ 14. Oprzyj. Się. O. Fotel
ROZDZIAŁ 15. Nie radzę
ROZDZIAŁ 16. Bukiet kwiatów
ROZDZIAŁ 17. Dżoszuła
ROZDZIAŁ 18. Nie chcę tam wracać, nic nie zrobiłam, nie wiedziałam!
ROZDZIAŁ 20. Wszystkich tylko nie jego
ROZDZIAŁ 21. Gdybym tylko../ Sama w urodziny
ROZDZIAŁ 22. Błąd
ROZDZIAŁ 23. Epilog mojego życia
ROZDZIAŁ 24. Iskierka
ROZDZIAŁ 25. Tajemniczy chłopak oraz fajna pani
ROZDZIAŁ 26. Tak jak on kiedyś
Rozdział 27. Nic nie warta
ROZDZIAL 28. Zgraja hobbitów
ROZDZIAŁ 29. Nic
ROZDZIAŁ 30. Jestem Caroline
ROZDZIAŁ 31. Dużo informacji
ROZDZIAŁ 32. Bracia Clark
ROZDZIAŁ 33. Nie jestem nieśmiertelna
EPILOG
PODZIĘKOWANIA
INFORMACJA

ROZDZIAŁ 19. Nie pozwolę na to

166 17 98
wiercikbooks

Zachęcam do kliknięcia w gwiazdkę oraz zostawienie po sobie komentarza. Dla was to chwila, a dla mnie motywacja

Miłego czytania!

Blake

Siedzimy wszyscy na dywanie w moim mieszkaniu i rozmawiamy na temat sytuacji, która się przed chwilą wydarzyła. Alex cały czas sprawdzał stan brunetki i oropnie się martwi. Amy chodzi w kółko i obwina się za to co się stało, bo nie było jej przy Scar. Właśnie, Alex. Postanowiliśmy opowiedzieć mu o całej sytuacji. Jest bardzo zły na dziewczyny, że nic mu nie powiedziały i jestem pewien, że gdy tylko Scarlett stanie na nogi poważnie z nimi porozmawia.

- Tam był cennik- wykrztusił z siebie Archer

- Zamknij sie idioto do cholery jasnej!- krzyknęła na niego Charlotte

Zciągnąłem brwi na jej reakcję. Czyżby również za sobą nie przepadali? Odwróciłem głowę w stronę wejścia, ponieważ usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Przez próg przeszedł obładowany torbami Nyx. Właśnie? Gdzie on był przez ten cały czas?

- Już jestem!- powiedział przekrzykując kłótnię tych dwojga

- Gdzie byłeś?- wstałem z kanapy i podążyłem za nim do kuchni

- Amy dała mi całą listę słodyczy i ogólnie jedzenia, które uwielbia Scarlett. Powiedziała, że się bardzo przydadzą- to nie pierwszy, ani nie drugi i trzeci raz gdy zdarzyła się taka sytuacja

Nic nie powiedziałem tylko wróciłem do salonu. Charlotte dalej kłóciła się z Archerem, Chris i Valeri mierzyli się morderczym wzrokiem, Alex podawał jakiś lek brązowookiej, a Amy siedziała skulona pod ścianą i patrzyła w jeden punkt. Powróciłem wzrokiem do bezwładnego ciała Scar i gdyby nie sytuacja w jakiej jest to dawno wyrzuciłbym ją z mieszkania. Nienawidzę tej dziewczyny całym zniszczonym sercem, choć nawet nie wiem dlaczego. Ładna jest ale ma okropny i obrzydliwy charakter.

- Ej chwila- odezwałem się nagle przez co wszystkie pary oczu zwróciły się ku mnie- Nie lubicie się?- zwróciłem się do Val i Chrisa

- Za mało powiedziane- prychnęli w tym samym momencie

- A wy?- zapytałem pary blondynów

- Również- kątem oka zauważyłem jak fioletowowłosy podaje jakieś tableki Amy i składa pocałunek na jej czole

- Ja z nią- wskazałem obojętnie na dziewczynę na kanapie- Też. Myślicie, że to ma jakiś związek?

- Czekaj- przerwala mi szatynka- To wy nie jesteście razem?

- Też tak myślałem- mrukną Chris

- Nie- nawet nie starałem się ukryć obrzydzenia jakie wywołały u mnie ich słowa. Ja z nią? Nigdy

- Michaelu- gadkę podłapał Alex

- Matko jedyna. Tylko nie tak formalnie. Czuję się jakby moja matka dowiedziała się czegoś czego nie powinna i przez głowę przelatują mi wszystkie grzechy- parsknęliśmy śmiechem na jego słowa

- Dobra, nie ważne. Masz jakąś osobę, której szczerze nienawidzisz? To samo tyczy się ciebie, Amber. Rownież się zastanów- mężczyzna podszedł do Amy, podniósł i posadził na fotelu, bo zasnęła z wyczerpania

- Nie ma opcji, że jest w to zamieszany!- oburzyła się Amber

- Zgadzam się z nią- przytakną Nyx

- Nie ma takiej opcji czy po prostu nie chcecie sie z nimi zadawać- zauważył mężczyzna- Słuchajcie dzieciaki, mnie też nie uśmiecha się zmuszanie was do spędzania razem czasu skoro się nie lubicie ale to ma sens- wyrzycił ręce w powietrze, a nastepnie jedną oparł o biodro, a drugą potarł czoło- Na razie zostawmy to w spokoju- wskazał na tablicę- A wy przypatrzcie się trochę tym osobom, okej?

♤♤♤

Scarlett

Benzyna. Zapach benzyny był wszędzie tak samo jak ciecz, którą oblałam cały dom mężczyzny, który miesiąc temu wykupił u mnie usługi w klubie. To, że nie mogłam wtedy nic zrobić to nie znaczy, że teraz nie mogę. Nie pozwolę pomiatać sobą i innymi osobami, które nie chcą tam być. Gdy tylko upuszczę zapałkę zacznie się walka z czasem. Moja i jego. Tak, uwięziłam tego mężczyznę w jego własnym domu.

Gdy puszczę tlący się kawałek drewna na trawę przede mną będę miała około dwudziestu minut na ucieczkę. Zrobię to w dwie. Czterdziestolatek ten jest zamożnym wdowcem nie posiadającym dzieci i na jego nieszczęście mieszka na odludziu. Dosłownie nie ma tu nikogo, tym lepiej dla mnie. Trzy.. Dwa.. Jeden..

- Ups..- szepnęłam uśmiechając się złośliwie do związanego mężczyzny, który patrzy na mnie z okna własnej sypialni, czego nie mógł zobaczyć, ponieważ mam na głowie maskę z filmu krzyk i upuściłam zapałkę

Przez chwilę zapatrzyłam się w płomień biegnący po trawie w stronę budynku ale po chwili opamiętałam się i zaczęłam biec. Dobiegłam do auta i wsiadłam na miejsce kierowcy. Zdjęłam maskę z twarzy i na spokojnie poprawiłam włosy oraz szminkę w lusterku. Spojrzałam na płonący budynek z uśmiechem, a następnie ruszyłam z powrotem w stronę miasta. Dom mężczyzny znajdował się po za New Hope dlatego strażakom zajmie tak długo dojechanie na miejsce. Wcisnęłam przycisk turbo i wjechałam do centrum. Czy przejmowałam się policją? Absolutnie nie.

Wjechałam na teren domu i wyluzowana wyszłam z auta. Rodzice wyjechali tydzień temu w delegację i wrócą co dopiero w połowie stycznia więc cały dom dla mnie. O dziwo Jacob tym razem nie miał problemu z tym, że nie chodziłam przez ten czas do szkoły i miał szczęście, bo tym razem bym się nie powstrzymywała i użyłabym broni.

Przez cały ten miesiąc odcięłam się od reszty. Nie kontaktowałam się z nikim. Nie jeździłam nawet na tor. Całe dnie spędzałam w innych miastach, trenowałam do walki na innych siłowniach i z innymi osobami, a późną nocą wracałam do domu, piłam alkohol i tylko słyszałam jak matka narzeka, że moi przyjaciele ją nachodzą. Pff, przyjaciele. Rozumiem Amy. Chrisa nie wiem czy mogę nazwać swoim przyjacielem, bo nie chcę przechodzić przez to samo drugi raz. To samo Amber. A reszta? Ja ich w ogóle nie znam. Są przypadkowymi ludźmi. Łączy nas tylko zagadka. Najlepiej będzie jak rozwiążemy zagadkę, dowiemy się prawdy, zabijemy pana RC i urwiemy kontakt. Ale czy będzie to możliwe? Nie wiem.

Jest niedziela, jutro postanowiłam wrócić do szkoły. Wyciągnęłam kluczyki od domu z kieszeni i otworzyłam drzwi. Weszłam do środka i już wiedziałam, że coś jest nie tak. Są tu.

- Witam szanowną Dabrie- głos Blacka ociekał kpiną tak samo jak spojrzenia pozostałych

- Wiesz- udałam zamyśloną- Chyba nie powinno cię dziwić, że wrociłam do MOJEGO domu- dałam nacisk na przed ostatnie słowo

- Wiesz- odezwał się Nyx- Jak na to, że nie dawałaś znaku życia przez ostatni miesiąc to jednak mamy prawo być zdziwieni

Przewróciłam oczami i ruszyłam w stronę kuchni. Co oni sobie myślą?

- Wracaj tu- do moich uszu dotarł chłodny głos mojego opiekuna, a ja zastanawiam się czy się nie przesłyszałam

- Że co proszę?- ustałam pod drugiej stronie wejścia do salonu, które znajdowało się bliżej kuchni i wbiłam w niego złowrogie spojrzeni

- To co słyszysz- tym razem odezwała się Amber

- Nie sądzisz, że musimy porozmawiać?- prychnęła złotooka

- Niby o czym?- parsknęłam gorzkim śmiechem

Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do kuchni. Podeszłam do nie wielkiego barku i wyjęłam z niej butelkę trunku, który ostatnimi czasy zestępował mi wodę. Wyjęłam szklankę z szafki i nalałam sobie do niej whisky. Odwróciłam się i oparłam się o blat. Napiłam się bursztynowej cieczy, która od razu rozgrzała moje wnętrze. Kąciki moich ust uniosły się na te uczucie. Uniosłam wzrok i napotkałam zmartwione spojrzenie mojej przyjaciółki.

- Co się z tobą dzieje?- łzy wpełzły do jej oczu

Odłożyłam szklankę na blat obok dziwiąc się, że się nie rozbiła.

- A co ma się dziać?- zacięcie wpatrywałam się w jej tęczówki- Nic- co ją to interesuje? Nie powinno

- Scarlett- powiedziała blagalnie- Czy ty naprawdę myślisz, że nie widzieliśmy składzika pustych butelek po alkoholu w twoim pokoju?

- Nic się nie dzieje- powiedziałam wymijając ją i nie celowo szturchając w ramię

- Ej!- oburzony głos Val zatrzymał mnie w pół kroku do wyjścia lecz za nim zdąrzyła coklowiek powiedzieć ponownie zatrzasnęłam za sobą drzwi wejściowe

Gdy chciałam zamknąć za sobą furtkę usłyszałam Charlie.

- Scar. My rozumiemy,  ale..- zaczęła podchodząc do mnie ale jej przerwałam

- Naprawdę? Wiesz jak to jest być karaną za coś czego się nie zrobiło?- pomrugałam kilka razy by odgonić łzy- Wiesz jak to jest być traktowaną jak zabawkę?!- uniosłam głos- Jak to jest nie móc nic zrobić niż błagać w myślach aby to się skończyło?! Aby ktoś przestał cię dotykać?! Jak to jest być królikiem doświadczalnym?! Jak to jest być czyimś workiem treningowym?! Jak to jest być więźniem własnego życia...?!- wyliczałam i mogłabym jeszcze gdyby mi nie przerwala

- TAK!- krzyknęła- Tak wiemy jak to jest i jak już mówiłam my to rozumiemy, bo mamy tak samo ale w inny sposób!- trochę złagodniała- Jesteśmy w tym razem Scarlett..- podeszła do mnie i złapała w ręce moje dłonie- I po mimo iż nie znamy się długo to wiem, że na pewno nasza relacja nie zakończy się tylko na zabójstwie tego dziada- nawiązała do pana RC- Przeszliśmy tyle samo tylko w inny sposób. Na każdego z nas inaczej wpłynęły te sytuacje i po mimo tego, że wszyscy wybraliśmy otoczenie się murem obronnym to umiemy przez niego przejść. Ty po prostu tak skupiłaś się na jego budowie, że zabudowałaś wyjście- otarła samotną łzę, która spłynęła mi po policzku- Mówię w sprawie dziewczyn, u chłopaków na pewno wygląda to zupełnie inaczej ale wiesz o co mi chodzi- lekko przytaknęłam głową nie zdolna do wypowiedzenia jakich kolwiek słów

- Jestem okropna, jestem egoistką i zabójczynią- wyznałam po chwili ciszy

- Dosłownie opisałaś teraz każdego z nas- roześmiała się lekko, a ja nie byłam w stanie uwierzyć w to, że ma taki ładny śmiech- Jesteśmy zagubieni i musimy pomóc sobie odnaleźć wyjście z tego piekła

- Czemu mi to mówisz?- zaciekawiło mnie to. Pewnie ma w tym jakiś swój cel..

- Nie wiem- parsknęłam cichym śmiechem- Wiesz co jest najgorsze?- powiedziała spokojnie. Rozluźnilł się więc zrobiłam to samo- Że wychodzi na to, że ten cały RC zniszczył nasze życia ale dzięki niemu się poznaliśmy

- Eeee- skrzywiłam się lekko- No nie wiem. Przez niego poznałam Blake'a, którego nienawidzę, więc nie wiem czy to dobrze

- Wiesz, że wszyscy na początku myśleli, że jesteście razem? To jak na siebie patrzycie..- rozmarzyła się

- Ahh.. Tak, te spojrzenie pełne nienawiści- przedrzeźniłam ją przykładając dłoń do klatki piersiowej, a potem przeniosłam na nią wzrok pełen politowania- Proszę cię- prychnęłam

- No serio- zapiszczała- To jak on na ciebie patrzy. To-to jest niesamowite- cała rozpromieniała

- Weź przestań, bo zaraz zwymiotuję- udałam odruch wymiotny- To samo mogłabym powiedzieć o tobie i Archerze. Jeśli mówisz, że Blake patrzy na mnie tak jak on  na ciebie to jesteś w ogromnym błędzie- odpiłam piłeczkę ale nie kłamałam

- SŁUCHAM?!- oburzyła się- Chyba sobie kpisz. Ja?! I to coś?! Ugh. Nigdy. Weź kobieto trawy dotknij i przestań pleść głupoty- zaśmiałam się na jej reakcję

- No właśnie! Zrób dokładnie to samo!

- Dobra, dobra- zaśmiała się- Wracamy?

- A może pojedziemy na tor?- uniosłam jedną brew

♤♤♤

Ryk silnika rozniósł się wszędzie. Stoję właśnie na lini startu swoim bialutkim jak śnieg chevrolettem, a obok mnie zatrzymał się biały nissan skyline r34. Spojrzałam w prawo i uśmiechnęłam się w stronę blondynki. Szepnęłam nieme dziękuję i wystartowałyśmy na znak. Dym niósł się za naszymi autami. Wrzuciłam najszybszy bieg i docisnęłam pedał gazu do podłogi. Charlie zrobiła to samo. Był listopad. Temperatura wynosi około pięciu stopni na plusie. Czy to odpowiedzialne, że zawsze gdy jeżdżę szybko otwieram okna na ościerz? Nie. Jak już wiadomo nie jestem odpowiedzialna. Szyberdachu ni ma to trzeba sobie radzić w życiu. Zrobiłam to co uwielbiam robić najbardziej gdy jeżdżę na torze sama. Wychyliłam się z auta i uniosłam ręce do góry. Za nim wiatr pochłoną mnie całkowicie cofnęłam się do auta i włączyłam na fula piosenkę "danza kuduro". Evans dorównała mi i również zrobiła to samo. Już ją lubie.

Znów wychyliłam się z auta i wyrzuciłam ręce w górę śmiejąc się bez opamiętania. Przytrzymałam się dachu i odwróciłam głowę w stronę wjazdu na tor. Uśmiech spełz mi lekko z twarzy gdy zobaczyłam jak na asfalt wjeżdża sześć sportowych aut i jeden motor.

Spojrzałam na Char, która już wlepiała we mnie twój wzrok. Skinęłam głową w ich stronę i poklepałam dach na znak, by wsiadła z powrotem do auta, bo zbliża się zakręt. Wróciłam na miejsce kierowcy w idealnym momencie, bo od razu skręciłam i płynnie weszłam w zakręt. W bocznym lusterku zobaczyłam, że Charlotte udało się zrobić to samo. Jechałyśmy już w miarę spokojnie. Myśląc spokojnie mam na myśli szybko ale bez żadnych poczynań zagrażających naszemu życiu. Dwa następne zakręty pokonałyśmy bez błędnie śmiejąc się głośno i przekrzykując muzykę w naszych autach. Został jeszcze zakręt Ostateczny. Uśmiech natychmiastowo zszedł mi z twarzy gdy zobaczyłam jak blondynka przyśpiesza. Zakręt zbliżał się co raz szybciej. Przęlknęłam głośno ślinę i przerażona wcisnęłam przycisk turbo. Ona nie wie ale ja wiem. Jedzie zbyt szybko, nie wyrobi się na tym zakręcie. Wjedzie w barierki i może dachować.

Nie pozwolę na to.

Wyprzedziłam ją i z przerażeniem wymalowanym na twarzy patrzyłam w bocznym lusterky jak uśmiech znika z jej twarzy. Uśmiechnęłam się nie mrawo i docisnęłam pedał do podłogi. Jeśli ktoś ma zginąć na tym torze to tylko ja.

3.. 2.. 1..

Złapałam mocno za kierownicę i skręciłam w prawą stronę w tym samym czasie naciskając stopą hamulec. Dziewczyna za mną zrobiła to samo lecz wypadła z toru tak samo jak ja. Charlotte straciła kontrolę mad autem i we mnie wjechała. Moje auto zatrzymało ją przed wpadnięciem na barierki ale ja sama przez to, że wpadła na mnie z ogromną siłą dachowałam.

Wszędzie słyszałam tylko krzyki i nawoływania. Poczułam ogromne ciepło jakby ktoś podpalał mi skórę ogniem. Co się stało? Zrobiłam parę fikołków aż w końcu się zatrzymałam. Leżałam na przedniej szybie mojego auta, które obecnie leżało do góry nogami, ponieważ tak jak zwykle nie zapięłam pasów. Kurde. Może jednak tym razem by się przydały?

- SCARLETT!- do moich uszu dotarł jakiś zamglony głos

Piszczało i szumiło mu w uszach. Wszystkie głosy mi się mieszały. Próbowałam się podnieść ale nie miałam siły. Jakby ktoś odebrał mi kontrolę nad ciałem. Jakbym po prostu była tam duszą ale nie ciałem. Poczułam jak ktoś mnie wyciąga z auta i kładzie na jakimś miękkim czymś. Trawa? A może to jakiś koc? Sama nie wiem.

Z całych sił staram się otworzyć powieki ale czuję jakby mi ktoś je zakleił super glue albo zabetonował całe ciało. Oddychanie nagle też stało się jakieś cięższe. Poruszyłam palcem u ręki i powoli starałam się odzyskać władzę. Szum w uszach ustał za to pisk nie odstępywał mnie na krok.

- Oddychaj- powiedział jakiś męski głos oplatając mnie czymś

Zrobiłam to co zalecił nawet sama nie wiem dlaczego, a do moich nozdrzy dotarł jakiś ładny zapach. Taki kwiatowy, a zarazem miętowy.

- Co z Charlotte?- wydusiłam z siebie nie otwierając oczu, a na mojej twarzy pojawił się grymas bólu

- Yyy..- zawachał się czyiś głos i powiedział niepewenie- Nic jej nie jest- szepną jakiś głos- Archer, Val i Amber się nią zajmują, bo jest rozdygotana i ma kilka obrażeń zewnętrznych. Ttochę mniej poważnych niż ty masz ale ma- rozpoznałam w tej wypowiedzi głos Blacka

- A co z resztą? Nic im nie jest?- mimowolnie o to zapytałam, bo nie chciałam nikomu zrobić krzywdy, ja tylko nie chciałam aby Char się coś stało po tym co dla mnie dzisiaj zrobiła

- Alex i Chris wypatrują karetki, a Amy..- westchnął- Coż.. W aucie Alexa jest apteczka i musieliśmy podać jej coś na uspokojenie

Poczułam ogromny ból w klatce piersiowej, a chwilę później usłyszałam pierwsze sygnały karetki.

- Chce mi się spać..- wysapałam czując jak siły ponownie opuszczają moje ciało

- Ej ej- szatyn poklepał mnie lekko po policzku- Nie zasypiaj, wytrzymaj jeszcze trochę- czemu? Ja chcę spać..

- Do nigdy Blackuś- wydusiłam z siebie

Ból. Ból jest wszędzie. Promieniuje w każdej komórce mojego ciała przez co nie wiem co jest jego źródłem. Nie chcę tego czuć.. Ja chcę tylko spać.. Chwilę później nastała całkowita ciemność oraz upragniony sen.

- Do nigdy różyczko- to było ostatnie co usłyszałam za nim straciłam całkowiyu kontakt ze światem rzeczywistym

_______________________

I jak wam się podoba? No musiałam im coś zrobić bo przecież dawno nic się nie działo prawda? ROZDZIAŁ SPRAWDZONY

Następny rozdział raczej na- 15 gwiazdek i 30 kom

Ig: wizja.liter.abfi.176

Tt: _.wiercik.books

Loveciam, buziaki moje Scarsy

~ WizjaLiterAbfi

Продолжить чтение

Вам также понравится

We don't want to be saved 𝐨𝐥𝐢𝐰𝐢𝐚

Подростковая литература

641K 17.3K 56
,,𝐏𝐫𝐚𝐰𝐝𝐚̨ 𝐛𝐲ł𝐨 𝐭𝐨, 𝐳̇𝐞 𝐛𝐲𝐥𝐢𝐬́𝐦𝐲 𝐣𝐚𝐤 𝐝𝐰𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐠𝐮𝐛𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐞. 𝐃𝐰𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐠𝐮𝐛𝐢𝐨𝐧𝐞 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐞 𝐬𝐳𝐮𝐤𝐚�...
We Found Love melouloute

Подростковая литература

156K 4.8K 35
17-letnia Grace w słonecznej Florydzie, zostawiła swoich przyjaciół, chłopaka i życie, jakie prowadziła do czasu, gdy rodzice oznajmili, że przenosz...
The moon looks beautiful tonight | PRZEDSPRZEDAŻ natami

Подростковая литература

358K 2.3K 7
Gwyneth Seale była niesamowicie żywym i ciekawym świata dzieckiem. Wszędzie było jej pełno. Uwielbiała odkrywać nowe rzeczy, nawet jeśli to oznaczało...
121K 6.9K 31
Okładka została stworzona przy pomocy Kreatora Obrazów Microsoft. ˖⁺‧₊˚ 𓆏 ˚₊‧⁺˖ Nell Myers, nie cierpi Hero Westa, znacznie bardziej niż nie cierpi...