Nie zostawiaj mnie, kochanie

By _Show_You_World_

31.3K 2.3K 26

Lavena i Lando od samego początku byli tylko przyjaciółmi. Ale i to się zawsze zmienia, prawda? More

przedstawienie postaci
prolog
rozdział 1
rozdział 2
rozdział 3
rozdział 4
rozdział 5
rozdział 6
rozdział 7
rozdział 8
rozdział 9
rozdział 10
rozdział 11
rozdział 12
rozdział 13
rozdział 14
rozdział 15
rozdział 16
rozdział 17
rozdział 18
rozdział 19
rozdział 20
rozdział 21
rozdział 22
rozdział 23
rozdział 24
rozdział 25
rozdział 26
rozdział 27
rozdział 28
rozdział 29
rozdział 30
rozdział 31
rozdział 32
rozdział 33
rozdział 34
rozdział 35
rozdział 36
rozdział 37
rozdział 38
rozdział 39
rozdział 40
rozdział 41
rozdział 42
rozdział 43
rozdział 44
rozdział 45
rozdział 46
rozdział 47
rozdział 48
rozdział 49
rozdział 50
rozdział 51
rozdział 52
rozdział 53
rozdział 54
rozdział 55
rozdział 56
rozdział 58
rozdział 59
rozdział 60
rozdział 61
rozdział 62
rozdział 63
rozdział 64
rozdział 65
rozdział 66
rozdział 67
rozdział 68
rozdział 69
rozdział 70
rozdział 71
rozdział 72
rozdział 73
rozdział 74
rozdział 75
rozdział 76
rozdział 77
rozdział 78
rozdział 79
rozdział 80
rozdział 81
rozdział 82
rozdział 83
rozdział 84
rozdział 85
rozdział 86
rozdział 87
rozdział 88
rozdział 89
rozdział 90
rozdział 91
rozdział 92
rozdział 93
rozdział 94
rozdział 95
rozdział 96
rozdział 97
rozdział 98
rozdział 99
rozdział 100
rozdział 101
rozdział 102
rozdział 103
rozdział 104
rozdział 105
rozdział 106
rozdział 107
rozdział 108

rozdział 57

274 14 0
By _Show_You_World_

Lando stał w progu drzwi i obserwował szykującą się do wyjścia Lavenę. On sam był już od dawna gotowy, a ona pomału kończyła związywać swoje włosy, by jej nie przeszkadzały. Obserwowanie jej było dość przyjemne, szczególnie że co chwilę zerkała w jego stronę, uśmiechając się pod nosem.

- I jak wyglądam? - spytała, okręcając się wokół własnej osi, by w pełni się mu zaprezentować. Lando zlustrował ją więc od góry do dołu, wracając ostatecznie do jej twarzy.

- Zwalisz tam wszystkich z nóg. - stwierdził od razu, nie zamierzając nawet kłamać. Wyglądała obłędnie i nie dało się temu zaprzeczyć.

- Łącznie z tobą? - zagadnęła, unosząc brew do góry. Podpuszczała go, o czym doskonale wiedział. I dlatego też wzruszył ramionami, udając kompletnie niewzruszonego.

- Na mnie nie robi to już wrażenia.

Lavena uderzyła Lando w ramię, na co ten zaśmiał się tylko, podążając za nią. Oboje wzięli swoje rzeczy i wyszli, zgarniając po drodze również Carlosa i Charlesa.

~*~

- Nie wierzę, że robię zdjęcia Carlando.

Carlos i Lando zaśmiali się cicho, patrząc na siebie nawzajem. Lavena prędko oddała temu drugiemu aparat i podniosła się na równe nogi. Spojrzała na nich jeszcze, ale obaj byli pogrążeni w przeglądaniu zdjęć, więc odeszła od nich, wychodząc na zewnątrz. Świeże powietrze było idealne, gdy siedziało się dłuższą chwilę w zamkniętym pomieszczeniu. Lena kucnęła nieopodal drzwi, obserwując otoczenie, choć było już ciemno.

- Co taka piękna dama robi sama na zewnątrz? - zagadnął chłopak, zjawiając się tuż koło niej. Również kucnął, choć w duchu stwierdził, żeby lepiej tak długo nie pozostawać, bo już zaczynał czuć wszystkie swoje mięśnie.

- Została wystawiona przez Carlando. - odparła od razu Lavena, odwracając się w jego stronę. Uśmiechnęła się delikatnie, zastanawiając się, co i on robił na zewnątrz. - A ty co tu robisz?

- Widziałem, jak wychodziłaś, to stwierdziłem, że dołączę. - stwierdził, wzruszając ramionami. I wcale nie odbiegało to od prawdy..

- Miło.

Przez chwilę oboje siedzieli cicho, dopóki Charles nie odwrócił się do niej gwałtownie. Zdziwiona tym dziewczyna zerknęła w jego kierunku, obserwując, jak zaczął się powoli podnosić, by już po chwili wystawić w jej stronę dłonie. Nie musiał wcale nic mówić, bo ona tylko uśmiechnęła się pod nosem, przyjmując jego pomoc. On jednak nie puścił jej dłoni, tylko zaczął iść tyłem, ciągnąc ją za sobą.

- Uważaj, bo się zaraz wywalisz. - powiadomiła, wracając wzrokiem do jej twarzy. On jednak nie przejął się zbytnio jej słowami.

- Spokojnie, mam wszystko pod kontrolą. - oznajmił, jak gdyby nigdy nic. Lavena nie wierzyła mu jednak, bo doskonale wiedziała, co się miało wydarzyć.

- Tak?

Lena uniosła brew do góry, puszczając jego dłonie. Charles, trochę tym zaskoczony, nie dostrzegł nawet leżącego kamienia, o którego się potknął, lądując twardo na ziemi. Głośny śmiech opuścił usta Laveny, która stanęła nad nim, krzyżując ręce na piersi.

- A nie mówiłam?

- No dobra, miałaś rację, przyznaję. - powiedział pospiesznie, czując się głupio, że jej nie posłuchał. Pokiwał głową sam do siebie, trochę unikając jej wzroku.

- Chodź tu. - powiedziała Lena ponownie, wystawiając przed siebie dłonie, by pomóc mu wstać. Charles od razu przyjął jej pomoc, stając z nią twarzą w twarz.

- Dzięki wielkie. - mruknął, zerkając jeszcze na ziemię, z której właśnie wstał. Zaraz uśmiechnął się do niej delikatnie, dopiero wtedy zdając sobie sprawę, jak niska w porównaniu z nim była. - Chyba powinienem cię bardziej słuchać.

- Lando doszedł do tego samego wniosku już dawno. - zaśmiała się, przypominając sobie dość podobną sytuację z ów chłopakiem. A także kilka innych, kiedy to ona miała rację, a nie on. - Ale kompletnie pomijając temat jego i Carlosa... Gdzie właściwie mnie prowadziłeś?

- Nie wiem. Właściwie... Chciałem spędzić z tobą choć chwilę czasu sam na sam. Nigdy nie mieliśmy do tego wystarczającej okazji. A teraz, gdy nikt nie zwraca na nas uwagi...

- Cwanie. - stwierdziła, kiwając głową z uznaniem. Miał rację, nie mogła zaprzeczyć. - Skoro już stwierdziłeś, że nie mieliśmy okazji porozmawiać dłużej, a dzisiaj jest do tego idealna okazja... To co powiesz na jakieś spotkanie jutro, co? Albo w którykolwiek wolny dzień, których nie mamy za wiele?

- To jest bardzo kusząca propozycja. - powiedział, ciesząc się, że to zaproponowała, mimo że sam chciał to powiedzieć. - Co powiesz na jutro o 15?

- Powinnam być wolna. - oznajmiła od razu, nie przypominając sobie o żadnych planach na kolejny dzień. - To umówieni? - spytała, wystawiając w jego stronę dłoń, ponownie z resztą, choć w trochę innym kontekście.

- Umówieni. - potwierdził Charles od razu, ściskając jej dłoń. - Wracamy? Wątpię, żeby się nami martwili, ale przypilnować ich trzeba.

- Taak, nie chcę później niańczyć pijanego Lando. Potrafi ze mną nie współpracować, kiedy wypije i robi wszystko, żeby tylko nie ułatwić mi zadania.

W odpowiedzi Charles tylko się zaśmiał. Zaraz objął ją ramieniem i oboje skierowali się z powrotem do budynku, gdzie zostawili Lando, Carlosa i kilka innych osób, z którymi tam wtedy byli.

~*~

landonorris: Treści, których chcesz. Wydanie Meksyk 🇲🇽

Polubienia: lav.lena.ravatel, savnorris i 929 358 inne osoby

Zobacz wszystkie komentarze: 4 147

lav.lena.ravatel: Gdzie jest oznaczenie fotografa, ja się pytam! 😡
^landonorris: Przepraszam kochanie 😭

charliefrettlohr: Zdrowie! 🥂

michela_lombardiii: Carlando 😭❤️❤️❤️

~*~

Już następnego dnia, Lena, po szybkim uszykowaniu się na spotkanie z Charlesem, zjeżdżała windą do lobby, gdzie mieli się spotkać. Zaraz wysiadła i skierowała się w odpowiednią stronę, już z daleka zauważając ów chłopaka, który stał się niej tyłem. Podeszła do niego bliżej i stanęła obok bez słowa, obserwując otoczenie. Już po chwili Charles odwrócił się w jej stronę i zaśmiał cicho, nie spodziewając się, że zajdzie do niego od tyłu jak duch.

- Gdybym się nie odwrócił, w życiu bym się nie skapnął, że już jesteś.

- No cóż, potrafię być cicho, jeśli tego chcę. - zaśmiała się, zdając sobie sprawę, że czasami potrafiła być głośna. Z jednej strony bardzo się jej to opłacało, ale z drugiej... - Ale zmieniając temat, co robimy?

- Ostatnio widziałem taką jedną grę, o ile mogę to tak nazwać. Chodzi o to, że musimy wybierać między czymś a czymś. Mogą być różne pytania. Co ty na to?

- Czemu nie? - odparła, wzruszając ramionami. Brzmiało to nawet ciekawie i w głowie już zaczęły pojawiać się jej jakieś pytania, które mogła mu zadać. - Siadamy gdzieś tutaj, nie? Nie chce mi się nigdzie iść, jest trochę zimno, nie ukrywajmy.

Charles przytaknął, sam nie chcąc zbytnio nigdzie stamtąd wychodzić. Dlatego też oboje skierowali się w dość odosobnione miejsce nieopodal recepcji, gdzie mogli spokojnie spędzić czas w swoim towarzystwie. Lavena prędko usiadła na jednym z foteli, po czym spojrzała w jego kierunku, zakładając nogę na nogę.

- Chcesz zacząć? - spytał, wskazując w jej kierunku. Lavena pokręciła jednak głową, dając mu wolną rękę.

- Ty lepiej zacznij. Jestem ciekawa, co wymyślisz.

- Właściwie mam już pewną propozycję. - stwierdził z uśmiechem, poprawiając się na swoim fotelu. - No dobra, Harry Potter czy James Bond?

- Harry nie do wiary, wiadomo. Podejrzewam, że ty też. - odparła od razu, uśmiechając się w jego kierunku. - Chodzić w obcasach do końca życia za 5 mln czy chodzić boso do końca życia za 2 miliony?

- Słyszałem, że ponownie szpilki i ogółem buty na obcasie to tortury, więc chyba wolałbym boso. - oznajmił Charles po chwilowym zastanowieniu się. - Ośrodek przy plaży czy domek na wzgórzu?

- Przeprowadziłam się z zimnej Anglii do ciepłego Monako. Moja odpowiedź jest chyba oczywista. - zaśmiała się Lavena, co udzieliło się również jemu. Od razu stwierdziła, że jego śmiech był wyjątkowo uroczy. - Dobra. Bardzo ważne pytanie teraz. Naleśniki czy gofry?

- Myślę, że... Gofry chyba. Są o wiele grubsze i w ogóle.

- Naleśniki też można zrobić grubsze, czyli pancakes tak zwane. - wyjaśniła, choć sama była bardziej za górami. - Dawaj ty. Jestem ciekawa, co tam jeszcze masz do wyboru.

- Biedny i szczęśliwy czy bogaty i nieszczęśliwy?

Lavena przez chwilę przyglądała się Charlesowi, choć od samego początku znała odpowiedź na tamto pytanie. Chciała jednak sprawdzić, jak długo potrafił utrzymywać wzrok i o dziwo szło mu całkiem dobrze, dopóki nie zmrużył oczu i zaczął się śmiać. Ona sama uśmiechnęła się pod nosem, wygrywając po raz kolejny pojedynek na spojrzenia.

- Powiem tak, jestem bogata i szczęśliwa, ale nawet gdybym była biedna, to też bym była szczęśliwa. Przy takich znajomościach i rozrywkach, które fundują mi inni, to można żyć.

- Cwana jesteś.

- No cóż, taki dar. - powiedziała ze śmiechem, wzruszając przy tym ramionami. - Wolałbyś rozmawiać ze zwierzętami czy mówić w dziesięciu różnych językach?

- Znam już kilka języków, więc... Chyba ze zwierzętami? Fajnie byłoby wiedzieć, co mówią. - oznajmił Charles, nigdy tak naprawdę się nad tym nie zastanawiając dłużej. - Więcej czasu czy więcej pieniędzy?

- Czasu. Mam go za mało dla siebie samej, choć zdarzają się takie dni, jak ten dzisiaj. - powiedziała od razu. Niestety w takiej pracy, jak jej, wolne nie było za często, jak mogło się niektórym zdawać. - Muszę zapytać, tylko odpowiedz szczerze, dobra?

- Oczywiście.

- Być zabawnym czy przystojnym?

- A co jeśli to i to? Co jeśli jestem i zabawny i przystojny jednocześnie?

Głośny śmiech rozniósł się wokoło, na co i Charles zaśmiał się cicho, od razu stwierdzając, że tamten śmiech był jednym z najlepszych, jakie kiedykolwiek słyszał. Mógł wtedy na nią patrzeć, słuchać jej, jak zahipnotyzowany i tak też było, dopóki się nie uspokoiła, patrząc na niego wziąć rozbawiona.

- Jestem w stanie zaakceptować ci tą odpowiedź. - stwierdziła po chwili, uspokajając się nieco. Jej oczy wciąż świeciły, co dodawało jej uroku.

- Dziękuję ci, łaskawa pani. - zaśmiał się, kłaniając się. Lavena od razu mu zawtórowała. - Teraz ja. Chciałabyś umieć latać czy czytać w myślach?

- Queenie potrafiła czytać w myślach i trochę od tego wariowała, więc... Chyba wolałabym latać. - wyjaśniła pokrótce Lavena, przypominając sobie o ów bohaterce. Było jej jej szkoda.

- Kim jest Queenie? - zagadnął Charles, marszcząc brwi. Nie przypominał sobie żadnego filmu, w którym bohaterka miała na imię Queenie.

- Nie oglądałeś Fantastycznych zwierząt? Chłopie, musisz nadrobić. - stwierdziła od razu, szczerze zdziwiona, że nie słyszał o tamtym filmie, a bardziej filmach. Ona sama wolała je nawet bardziej, niż Harry'ego Pottera.

- Może obejrzałbyś ze mną, co?

- Kiedy tylko przyjdzie nam się spotkać ponownie na trochę dłużej... Czemu nie? - stwierdziła, nie zwracając nawet uwagi, że zaczął zabawnie poruszać brwiami. - Stracić wszystkich przyjaciół, ale wygrać na loterii czy zatrzymać przyjaciół, ale nie dostać podwyżki do końca życia?

- Mogę nie odpowiadać na to pytanie? - spytał, zakrywając twarz rękoma, co nieco ją zdziwiło. Nie spodziewała się, że tak zareaguje na tamto pytanie.

- Czemu?

- Wiesz, wolałbym mieć jakichś przyjaciół i dostać podwyżkę w pracy, to oczywiste. Znaczy, bez podwyżki też dałoby się żyć, ale wiesz...

- Dobra, dobra, rozumiem, nie tłumacz się. - powiedziała pospiesznie, doskonale wiedząc, o co mu chodziło. - Dawaj kolejne pytanie.

- Spodnie do jogi czy dżinsy?

- Dżinsy. - odparła, jak gdyby nigdy nic, nie poruszając dalej tamtego tematu. - Żyć bez filmów czy żyć bez muzyki?

- Nie rozwiniesz tej myśli? - zagadnął, zdziwiony, że jakoś tego nie wyjaśniła. Lavena westchnęła cicho, wzruszając ramionami.

- Po prostu wolę dżinsy i częściej w nich chodzę, ot cała historia. - powiedziała pokrótce, na co pokiwał głową ze zrozumieniem. - Noo, odpowiedź. Żyć bez filmów czy żyć bez muzyki?

- Nie potrafiłbym żyć bez muzyki. Zbyt wiele dla mnie znaczy.

- Potrafisz na czymś grać? - spytała zaciekawiona, choć słyszała, że potrafił na czymś grać. Nigdy się jednak nad tym dłużej nie zastanawiała.

- Na pianinie. Może kiedyś ci coś pokażę. - oznajmił, uśmiechając się do niej ciepło. Ona od razu to odwzajemniła, czując przyjemny dreszcz na samo wyobrażenie sobie jego gry. - Skoro już przy tym jesteśmy... Ariana Grande czy Taylor Swift?

- Muszę wybierać?

- No nie trzymaj mnie w niepewności.

- Jason Derulo! - zaśpiewała, co go zdziwiło. Pierwszy raz słyszał, jakby coś śpiewała i naprawdę podobał się mu jej głos. - Taylor wolę bardziej, nie pytaj dlaczego, bo sama nie wiem. - stwierdziła, wzruszając ramionami. Przed oczami pojawił się jej jednak Lando, który chcąc nie chcąc, w jakimś stopniu był fanem Taylor. - Halloween czy Boże Narodzenie?

- Boże Narodzenie, wiadomo. - stwierdził od razu, nawet się nad tym nie zastanawiając. Boże Narodzenie było ulubionym świętem większości ludzi. - Gdybyś mogła wybrać, wolałabyś się zamienić w swoją mamę czy w swojego tatę na jeden dzień?

- Jestem żeńską kopią swojego ojca, więc wolałabym w mamę? Chciałabym gotować tak dobrze, jak ona, choć wcale nie jestem w tym najgorsza. Lando chwalił sobie moje dania. - zaśmiała się cicho, po raz kolejny przypominając sobie chwile z Lando. Był jej testerem w różnych dziedzinach. - Dobra, teraz też dość... Niecodzienne pytanie. Zrezygnować z mycia zębów czy czesania włosów?

- Włosy zawsze można ściąć.

- A zęby wymienić na sztuczne. - dodała, patrząc na niego uparcie. On sam spojrzał w jej stronę, zdając sobie sprawę, co chciała usłyszeć. I też się z tym zgadzał.

- Ale to i tak nic nie zmieni, bo czułbym się niekomfortowo sam ze sobą. - powiedział, co znacznie ją ucieszyło. O ile z włosami dało się jakoś poradzić, tak z nie myciem zębów... - Ty niecodzienne pytania, to ja bardziej prywatne, że tak to ujmę. - dodał po chwili, drapiąc się za uchem. - Pójść na podwójną randkę czy zjeść romantyczną kolację we dwoje w domu?

- W czwórkę byłoby weselej. - wyjaśniła od razu Lavena, nie zastanawiając się nad tym nawet.

- Więc co? Ja ty, Lando i Carlos?

Kilka znajdujących się w pobliżu osób spojrzało ja Lavenę i Charlesa, jak na wariatów, kiedy zaczęli się histerycznie śmiać. Tylko oni wtedy znali prawdę i wiedzieli swoje, a inni byli im zupełnie obojętni. Z resztą, poprzedniego wieczora również znajdowali się w takim towarzystwie, z dodatkowymi paroma osobami i nie na randce, ale mimo wszystko...

- O mój Boże! Ześ dowalił po całości. - skwitowała,szczerze rozbawiona jego odpowiedzią. - Kolejne pytanie. Zarabiać więcej niż twój partner czy żeby twój partner zarabiał więcej niż ty?

- Więc ile zarabiasz? - spytał, jak gdyby nigdy nic, przyglądając się jej z uśmiechem. Lavena od razu załapała, o co mu chodziło i sama nie wiedziała, jak na to zareagować.

- Charles, nie podpuszczaj. Ale jeśli chcesz wiedzieć, to wystarczająco dużo, żeby kupić sobie dom i drogi samochód, plus do tego pojechać na jakieś miesięczne wakacje za granicę całą rodziną.

- Czyli zarabiasz dużo.

- Zarabiam więcej niż inni mechanicy, w tym mój tata. Nie oszukujmy się, ale dobrze mi płacą, a do tego wielokrotnie słyszałam, że jestem dobra w tym, co robię, więc nie ma co się dziwić. - stwierdziła, wzruszając ramionami. Sama nawet nie wiedziała, jak bardzo inni ją szanowali pod tym względem i jak wielkie zaufanie do niej mieli. - Nie odpowiedziałeś mi na pytanie tak swoją drogą.

- Wolałbym zarabiać więcej niż mój partner.

- Szczerze, krótko i na temat. - zaśmiała się, kiwając głową sama do siebie. Sama z resztą odpowiedziałaby to samo.

- Kolejne bardziej prywatne pytanie. Być całowanym czy przytulanym każdego dnia?

- Przytulana jestem każdego dnia i wolałabym, że tak zostało. To przyjemniejsze. - skomentowała zgodnie z prawdą. Zawsze lubiła się przytulać i przede wszystkim można to było robić bez przerwy. - Wiem, co odpowiesz, ale i tak spytam. Wspólne spacery czy długie przejażdżki?

- Następnym razem zabieram cię na przejażdżkę. - oznajmił, doznając nagłego olśnienia. Tak naprawdę nawet o tym nie pomyślał, ale to była idealna okazja do siedzenia czasu razem. - Pocałować współpracownika lub przyjaciela?

- A co jeśli mój współpracownik jest moim przyjacielem? Hę? Pomyślałeś o tym?

- Mówisz o Lando? - spytał dla upewnienia, marszcząc brwi. Lavena poprawiła swoje usadowienie, zerkając na niego.

- A o kim innym? Jest i moim najlepszym przyjacielem i współpracownikiem, gdyby nie patrzeć. Nawet całowaliśmy się kiedyś, ale byliśmy czteroletnimi dzieciakami i żadne z nas nie pamięta tego jakoś szczególnie. - wyjaśniła pokrótce, przejeżdżając dłonią po swoich włosach. - A skoro już przy całowaniu jesteśmy... Pocałować swojego byłego czy śmiertelnego wroga?

- A to nie tak, że skoro ktoś jest twoim byłym, to po części nie jest też śmiertelnym wrogiem?

- Bardzo... Mądra odpowiedź.

Charles uśmiechnął się delikatnie, po czym zastanowił przez chwilę nad kolejnym pytaniem. Lavena zrozumiała po chwili, co mógł mieć na myśli, gdy dostrzegła jego cwany i dość niecodzienny uśmiech, który dał jej trochę do myślenia. Poprawiła się zatem na swoim siedzeniu, ponownie z resztą i spojrzała na niego z wyczekiwaniem.

- Masz jedną noc z Harrym Stylesem lub Miley Cyrus. Kogo wybierasz? - spytał, przyglądając się jej z zainteresowaniem. Lavena przybrała na twarz swoją obojętność i wzruszyła ramionami.

- To chyba oczywiste.

- Harry? - dopytywał, unosząc brew do góry. Już myślał, że potwierdzi, jednak ona...

- Nie, Miley. Jak możesz nie wiedzieć? - spytała, choć zdawała sobie sprawę, że nawet jej najbliżsi przyjaciele o tym nie wiedzieli.

- Ty mówisz na serio? Nie wiedziałem, że wolisz dziewczyny. - mruknął Charles, szczerze zdziwiony jej wyznaniem. Nie spodziewał się tego i speszył się. W głowie już miał myśli, że rzeczywiście wolała tą samą płeć.

- Dobrze słyszałem, że wolisz dziewczyny, Lav?

Lavena odwróciła się nagle do zmierzającego w ich stronę Pierre. Chłopak przywitał się z Charlesem, a później usiadł na wolnym miejscu, tuż obok Leny, która uśmiechnęła się do niego tajemniczo. Zaraz nachyliła się nad jego uchem, tak, by Leclerc jej nie słyszał.

- Wolę chłopaków, ale lubię często żartować z innych ludzi. Nie zdradź mnie proszę. - wyszeptała, w nadziei, że chłopak jej posłucha. Wierzyła wtedy w niego, choć zdawała sobie sprawę, że tamta dwójka się ze sobą przyjaźniła.

- Oh, rozumiem, rozumiem.

- Co mu powiedziałaś? - zagadnął Charles, chcąc wiedzieć, o co chodziło. Czuł się dziwnie skrępowany w tamtym momencie.

- Nic szczególnego. - odparła Lavena, jak gdyby nigdy nic, wzruszając ramionami. Oparła się wygodnie o oparcie, skupiając całą swoją uwagę właśnie na nim. - Powiedziałam mu, że z Harry'm zaliczyłam już jedną noc, to teraz czas na Miley. Słyszałam o niej wiele ciekawych historii.

Zdezorientowany Charles spojrzał na Pierre, który natomiast patrzył na Lavenę, która już po chwili roześmiała się w głos wraz z Gaslym. Skołowany Leclerc patrzył na nich przez chwilę, nie rozumiejąc kompletnie tamtej sytuacji ani faktu, dlaczego się śmiali. Zaraz dłoń Leny dotknęła tej jego, co wybudziło go z chwilowego szoku.

- Chyba nie dałeś się na to nabrać, co? - spytała ze śmiechem, uświadamiając sobie, że jednak miała rację. - Nigdy nie spałam z Harry'm, ale spotkać go spotkałam. Mam nawet jego autograf w rodzinnym domu. - dodała po chwili w ramach wyjaśnienia, a jemu ulżyło. Nie wierzył, że mogła przespać się z idolem wielu nastolatek, choć przez chwilę tak uważał. - A co do Miley... Wiesz, noc można spędzić na różne sposoby. Ja bym z nią chętnie porozmawiała, napiła się, czy coś w ten deseń.

- Niezła z ciebie aktorka, Lav. - skomentował Pierre, szczerze zaskoczony jej grą aktorską. Wielokrotnie słyszał, że potrafiła nabrać nawet Lando, który znał ją zdecydowanie najlepiej, a co dopiero człowieka, który znał ją o wiele krócej.

- Nie jesteś pierwszym, który mi to mówi, ale mimo wszystko dzięki. Chcesz w ogóle z nami pograć w pytania?

- Nie będę wam dłużej przeszkadzać. Przechodziłem tylko obok, a że zaczęliście takie tematy... - zaczął, podnosząc się pomału na równe nogi. Spojrzał na nich obu, wciąż rozbawiony. - Widzimy się na kolacji, dzieciaki.

- Jesteś starszy ode mnie tylko trzy lata! - zawołała Lavena, dopiero wtedy zdając sobie sprawę, że tak naprawdę większość kierowców była od niej starsza.

- No właśnie. Więc nie pyskuj, młoda. - powiedział głośno, odwracając się do nich jeszcze. Wiedział, że zdenerwuje to dziewczynę, a mimo wszystko specjalnie to powiedział, by się z nią podroczyć.

- Gasly!

Pierre zaśmiał się tylko, i, machając im na pożegnanie, skierował się w tylko sobie znaną stronę, zostawiając ich samych. Charles spojrzał rozbawiony na Lavenę, która zaczęła nerwowo wyginać swoje palce. Prędko złapał ją za dłoń, na co spojrzała na niego, zaprzestając swoich czynności. Czuła się dziwnie, kiedy ją tak dotykał, ale jego dłonie były wyjątkowo delikatne w dotyku.

- Być jednym z elfów Świętego Mikołaja czy jednym z reniferów Świętego Mikołaja? - spytała nagle, patrząc mu w oczy. Charles zaśmiał się pod nosem, na co się uśmiechnęła.

- Chyba elfem. A ty?

- Reniferem. - powiedziała, uspokajając się pod jego spokojnym spojrzeniem. Oh, jak jego tęczówki potrafiły uspokoić człowieka. - Dawaj kolejne pytanie.

- Wigilia u ciebie i Lando, czy w domu kogoś innego?

- Wigilia w naszych rodzinnych domach. - stwierdziła od razu, uśmiechając się na samą myśl o świętach. - Od lat spędzamy razem święta Bożego Narodzenia, czy jakiekolwiek inne święta i zawsze albo jesteśmy u rodziny Lando, albo u mojej. Ale wtedy, wiesz, przyjeżdża mój brat i szwagierka, zjeżdża się rodzeństwo Lando wraz ze swoimi partnerami. I my też wracamy zawsze na święta. - dodała w ramach wyjaśnienia. Uwielbiała, kiedy tak się wszyscy zjeżdżali i spędzali wspólnie czas. - A skoro już przy tym temacie jesteśmy... Pachnieć jak sosna czy jak cynamon?

Charles w odpowiedzi jedynie się uśmiechnął.

~*~

lav.lena.ravatel: Miłe spotkanko z @charles_leclerc pełne różnorakich pytań, o których lepiej nie wspominać 😂

Prawda @pierregasly? 😂 jedyny wtajemniczony 😇

Polubienia: charles_leclerc, pierregasly i 727 874 inne osoby

Zobacz wszystkie komentarze: 701

charles_leclerc: Liczę na więcej takich spotkań 😇 bez obecności niektórych osób 🙈😂 @pierregasly, tak, o tobie mówię
^lav.lena.ravatel: Więcej na pewno będzie. Jeśli nie sam na sam to zawsze widujemy się na padocku 😂
^pierregasly: O co ci chodzi @charles_leclerc? 😂

francisca.cgomes: Nie wierzę w to co widzę 😱 Lav i Charles?!
^lav.lena.ravatel: Lav i Charles, dwójka dorosłych osób, które spotkały się na miłe pogaduszki 😇
^francisca.cgomes: Uważaj bo ci uwierzę 🙄

pierregasly: Wtajemniczony w tajemną drugą działalność Laveny Ravatel 😈
^lav.lena.ravatel: I tak ma pozostać 😁 inaczej znajdę i ukatrupię 💀
^pierregasly: 🙈🙈🙈

landonorris: To tak spędziliście ten dzień 😂
^lav.lena.ravatel: Dokładnie tak, na pogaduszkach i śmianiu się 😇
^landonorris: Czyli nasza norma 😂
^lav.lena.ravatel: Fakt 😂

kellypiquet: Czyżby szykowała nam się kolejna para? 😏
^lav.lena.ravatel: Para przyjaciół póki co, Kelly 😇 nie zapędzaj się
^kellypiquet: Jeszcze będziesz mówić co innego

lilymhe: Czemu żeś mi nie powiedziała, że Charles ci się podoba?! Już mi tu o wszystkim opowiadaj!
^lav.lena.ravatel: Lily, nie tutaj 🙈 chodź na priv
^lilymhe: Lecę!

seth_ravatel: A ta jak zwykle w towarzystwie kierowców 😂 przerzuciłaś się na tych z Ferrari?
^lav.lena.ravatel: Pracuję z nimi jakbyś zapomniał! I nie, nie przerzuciłam się na Ferrari, wciąż należę do McLarena

luisinhaoliveira99: To miało być jakieś zdjęcie z ukrycia? 😂
^lav.lena.ravatel: Taki był początkowy plan 😂 ale i tak nikt nie widział, jak je robiliśmy 😂

liv_ravatel: Szczęścia Lav 😘
^lav.lena.ravatel: Jakiego szczęścia Liv?

carlossainz55: Wy cwane bestie wy 😂
^lav.lena.ravatel: 😂😂

maxfewtrell: Lavena, czy ja o czymś nie wiem może? 🤨 strony zmieniłaś? Ekipę?
^lav.lena.ravatel: Skądże ten pomysł? McLaren na zawsze w mym serduszku 🧡 no i quadrant oczywiście, mi familia
^maxfewtrell: I tak ma być ❤️

savnorris: Pięknie wyszliście kochani ❤️
^lav.lena.ravatel: Dzięki Sav ❤️

riabish: Lav!
^lav.lena.ravatel: Ria!

olivernorris1: Czyli teraz nie mój brat, tak? Czy na dwa fronty lecisz?
^lav.lena.ravatel: Że co?! Oskarżasz mnie o coś?

Continue Reading

You'll Also Like

66.9K 1.5K 43
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
11.3K 1.2K 14
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
55.9K 1.9K 118
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
68.1K 3.6K 124
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...