rozdział 98

237 26 0
                                    

- Szczerze? Strasznie dziwnie mi lecieć z tobą do Monako. - oznajmiła Lavena kilka dni później, wracając wraz z Charlesem do jego rodzinnego kraju, gdzie miał zaplanowaną dla nich randkę.

- Czemu? - spytał, zaintrygowany. Był ciekaw, dlaczego tak mówiła.

- Bo wiesz, zawsze latam z Lando, mimo że kilka razy zdarzyło się, że lecieliśmy osobno. No i w dodatku lecimy do Monako, twojego domu, aktualnego domu mojego i Lando i jakoś mi z tym dziwnie.

- Boisz się?

- Nie w tym rzecz. - odparła od razu, patrząc na krajobraz za oknem, choć za wiele i tak nie było widać przez chmury. Prędko odwróciła się do niego przodem, zdając sobie sprawę z pewnej rzeczy. - Wybacz mi, że znów zaczynam mówić o Lando, ale on dobrze wie, jak zareagować, gdy na przykład będą turbulencje, a ja zacznę panikować. Wie, jak mnie uspokoić w takich momentach. - dodała trochę ciszej, czując się głupio, że mu o tym mówiła. Zaraz jednak uśmiechnęła się znacząco. - No i, świetna z niego poduszka.

Z ust Charlesa wydobył się cichy śmiech, który wywołał szeroki uśmiech na jej twarzy. Lubiła jego śmiech, jego roześmiane, zielone tęczówki, jego charakter i osobowość. Był zupełnie inny od Lando, czy od Maxa... Nie znaczyło to jednak, że był gorszy.

~*~

Lavena, kiedy tylko wysiadła ze samolotu i wyłączyła tryb samolotowy, niemalże od razu dostała wiadomość, która mocno ją zdziwiła. Zmarszczyła brwi, wchodząc w wiadomości, a później w ikonkę z Lando, bo to właśnie on do niej napisał.

Kierowca rajdowca: Chyba nie myślałaś że zostawię cię samą co? 😁
Kierowca rajdowca: Lecimy do ciebie kochanie 😘✈️

Pani Mechanik: Jesteś stuknięty 😂
Pani Mechanik: Ale dziękuję! ❤️

Kierowca rajdowca: Dam ci znać jak wyląduje w Monako

Pani Mechanik: Podjadę po ciebie 😘
Pani Mechanik: Cześć!

Lando nie odpisał nic więcej, a ona zaśmiała się cicho, chowając telefon z powrotem do kieszeni. Zaraz uniosła wzrok do góry, natrafiając na Charlesa, który patrzył na nią z zainteresowaniem. Ona tylko wzruszyła ramionami, nie zamierzając mu się spowiadać z tego, że pisała z Lando. Nie musiał wcale wiedzieć wszystkiego.

- Odwiozę cię do domu, co ty na to?

- Z przyjemnością. - przytaknęła od razu, nie potrafiąc powstrzymać uśmiechu. I to wcale nie przez niego. - W sumie, nigdy jeszcze z tobą nigdzie nie jechałam, może być ciekawie.

- Ufasz mi? - spytał, zerkając na nią ukradkiem. Sam nie wiedział dlaczego, ale trochę bał się jej odpowiedzi na tamto pytanie.

- Nie. - powiedziała bez zastanowienia, co mocno go zaskoczyło. Ból jako poczuł w sercu był nie do opisania. Dopóki na jej twarzy nie pojawił się szeroki, złowieszczy uśmiech. - Żartuję przecież. - dodała od razu, szturchając go w ramię, co trochę go uspokoiło.

- Powinnaś być aktorką. - skwitował, zdając sobie sprawę, że nie pierwszy raz tak go nabierała. Czasami naprawdę nie wiedział, kiedy żartowała, a kiedy nie.

- To był mój drugi wybór, gdyby nie wyszło mi w mechanice. - oznajmiła, wzruszając ramionami. Charlesa mocno zdziwiła tamta odpowiedź.

- Naprawdę?

- Niee. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam nawet. - zaśmiała się, co po raz kolejny go zdezorientowało. I po raz kolejny utwierdzał się w przekonaniu, co do swoich słów, że powinna być aktorką. - Chodźmy już.

Nie zostawiaj mnie, kochanieWhere stories live. Discover now