rozdział 86

234 21 5
                                    

- Lando! - zawołała Lavena z przedpokoju, zakładając na nogi swoje ulubione białe, niesamowicie wygodne buty.

- No?!

- Przyszykuj tu wszystko, a ja skoczę szybko do sklepu. Brakuje nam trochę produktów, to je kupię i zrobię przy okazji jakiś mały zapas na kilka dni. - powiedziała głośno, zarzucając na siebie również skórzaną kurtkę, którą niegdyś dostała na urodziny od brata.

- Pójdę z tobą. - zaproponował Lando, opierając się i framugę drzwi, skąd miał na nią doskonały widok. Był gotowy ubrać się w tamtym momencie i iść za nią, ale do tego nie mogła dopuścić.

- Poradzę sobie, to niedaleko. A w razie czego mam trój numer, to zadzwonię. - powiedziała pospiesznie, chowając swój do kieszeni spodni. - Cześć!

Lando nie miał nic do gadania ani nie zdążył zareagować, gdy Lavena wyszła z ich mieszkania i zbiegła wręcz po schodach na sam dół. Już chwilę później dostrzegł ją na zewnątrz, zmierzającą w odpowiednią stronę i tylko pokręcił głową sam do siebie, biorąc się chwilę później za szykowanie odpowiednich rzeczy.

~*~

Kiedy tylko Lena wyszła ze sklepu, na jej horyzoncie pojawiła się pewna dziewczyna, którą dość dobrze znała. Ta uniosła na nią wzrok i uśmiechnęła się pod nosem, ciesząc się, że ją widziała. Niemalże od razu podeszła do Laveny, wiedząc, że dziewczyna mogła jej wtedy pomóc.

- Cześć, Lav. Dobrze, że cię widzę.

- Luisinha, hej. - odparła od razu Lena, kompletnie skołowana w tamtym momencie. Nie spodziewała się jej, a już tym bardziej w tamtym miejscu. - Co ty tu robisz? Nie jesteś w pracy?

- Mam kilka dni wolnego, ale to nie jest teraz ważne. Chciałam chwilę porozmawiać. Z Lando. Jest może w domu? - spytała Luisinha, zakładając kosmyk włosów za ucho. Przez jej akcent dość ciężko było ją zrozumieć, choć Lavena akurat nigdy nie miała z tym większego problemu.

- Taak. Ja właściwe wracałam już do domu. Mam mu coś przekazać? - spytała Lavena, zaczynając iść pomału w odpowiednią stronę. Dziewczyna podążyła tuż za nią.

- Nieee. Właściwie... Mogłabym pójść z tobą?

Lavena wahała się, czy się zgodzić, czy może jakoś ją zbyć. Nic do niej nie miała, ale odkąd Lando i Luisinha zerwali, nie pałała do niej zbytnio sympatią, mimo że dziewczyna nigdy nic jej nie zrobiła. No i przede wszystkim niegdy nie poznała prawdziwych powodów ich zerwania.

Ostatecznie pokiwała głową na znak zgody, po czym obie skierowały się w odpowiednią stronę, najzwyczajniej w świecie milcząc. Obie czuły się co najmniej dziwnie i niezręcznie, ale nie wiedziały, jak mogłyby zacząć potencjalny temat. Choć dotychczas potrafiły znaleźć jakikolwiek, tak wtedy...

W końcu, po jakże długich minutach pełnych napięcia, weszły do odpowiedniego mieszkania. Lavena nie raczyła nawet ściągnąć butów w przedpokoju, tylko od razu weszła w głąb pomieszczenia i odezwała się, by Lando usłyszał, że wróciła.

- Już jestem!

- Świetnie! Zrobiłem tu już wszystko. Czekałem tylko na ciebie... - zaczął Lando, wychodząc im naprzeciw. Zatrzymał się jednak wpół kroku, dostrzegając, że Lavena nie była wcale sama. - Lu?

- Cześć, Lando. - przywitała się dziewczyna, uśmiechając się nieznacznie na jego widok. Serca obojga zabiły mocniej, ale każde z innego powodu.

- Spotkałyśmy się po drodze. Luisinha chciała pogadać. - wyjaśniła pospiesznie Lena, wskazując na ów dziewczynę. Czuła się w tamtym momencie tak bardzo niezręcznie i dziwnie. - Odstawię tylko te zakupy i... Wyjdę na chwilę, a wy sobie porozmawiajcie. Będę na dole, gdybyście mnie szukali.

Nie zostawiaj mnie, kochanieWhere stories live. Discover now