rozdział 27

307 22 0
                                    

- Lando! Mam coś dla ciebie. - powiedziała głośno Lena, podchodząc bliżej do chłopaka. Ten zmarszczył brwi, nie rozumiejąc, dlaczego chowała dłonie za plecami.

- Czy ja o czymś nie wiem? - spytał, marszcząc brwi. Lavena prędko wystawiła przed siebie dłonie, ukazując to, co trzymała. - Nie gadaj! Masz dla mnie słodycze? - spytał ponownie, choć wcale nie potrzebował odpowiedzi. Zamiast tego przytulił ją mocno. - Kocham cię.

- To nic takiego przecież. - stwierdziła, odsuwając się od niego w końcu. Podała mu wszystkie trzymane przez siebie słodycze, dostrzegając, jak bardzo jego oczy zaczęły świecić. - Twoje ulubione.

- Jak ty mnie dobrze znasz.

Lando przytulił Lavenę po raz kolejny, na co zaśmiała się cicho. Widok szczęśliwego Lando był ulubionym widokiem Leny, a oglądanie go wtedy było wyjątkowo przyjemnym zajęciem.

Chłopak prędko odpakował dla siebie lizaka, którego mu dała, po czym zrobił to samo z drugiej. Dziewczyna nie zdążyła się zorientować, kiedy wcisnął jej go do buzi, uśmiechając się przy tym niewinnie. Ona sama spojrzała na niego rozbawiona, nie spodziewając się nawet, że może jej tego lizaka w ogóle dać. Nie oczekiwała tego.

- Właściwie, Lena... Może chciałabyś się ze mną chwilę pościgać, co? - zagadnął, najzwyczajniej w świecie chcąc spędzić z nią choćby chwilę czasu. Na torze, tam, gdzie lubił przebywać i tam, gdzie spędził połowę swojego życia.

- Mogłabym, ale zacznijmy od tego, że nie mam samochodu, mój kask jest w rodzimym domu i nie wiem, czy nie jest na mnie za mały i do tego, nie wiem, czy nam pozwolą.

- Wiedziałem, że się zgodzisz. Dlatego... - zaczął, odchodząc od niej nieznacznie. Lavena zmarszczyła brwi, ale on szybko do niej wrócił z powrotem. - Dostałem pozwolenie od pewnych osób, Daniel pozwolił ci skorzystać z jego samochodu, a kask... - ciągnął dalej, ukazując to, po co tak naprawdę był. Oczy Leny zaświeciły się nagle. - Dostaniesz mój. Bo ja dostałem ten.

Lavena odruchowo złapała za neonowy kask, który trzymał. Od razu zaczęła go oglądać z każdej możliwej strony, nie zwracając uwagi na Lando, który przyglądał się jej z uśmiechem. Wiedział, że dziewczyna lubiła neonowe kolory, ale nigdy nie nosiła ich w swoich stylizacjach. Nie znaczyło to jednak, że ich nie lubiła.

- Mogę przymierzyć?

Lando nie musiał odpowiadać. Wyciągnął tylko swoją maskę i założył ją na głowę Leny, po czym pomógł założyć jej kask. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, patrząc w jego kierunku z radością. On sam patrzył na nią szczęśliwy, bo szczerze lubił oglądać ją w kasku, mimo że nie zakładała go zbyt często, w przeciwieństwie do niego.

- Świetnie wyglądasz. - skomentował, nie mogąc się przed tym powstrzymać. Naprawdę mu się podobała, nie dało się temu zaprzeczyć w żaden sposób.

- Ja dla ciebie też coś mam. Jeszcze. - zaśmiała się, na co tym razem on zmarszczył brwi. Nie spodziewał się raczej, że dostanie od niej coś jeszcze. - Chodź tu, schyl się trochę.

Lav prędko wyciągnęła z niewielkiej torby, którą przy sobie miała, czapkę, która wyglądała, jak flaga Wielkiej Brytanii. Założyła mu ją na głowę, posyłając w jego stronę szczery uśmiech, bo wyjątkowo podobał się jej w tamtym wydaniu. A on naprawdę uwielbiał nosić tamte czapki.

- Będziesz musiał też założyć kask i będziemy mogli chwilę pojeździć. - stwierdziła, ściskając z głowy kask, który przecież należał właśnie do niego. - Jestem w ogóle w szoku, że masz na to siły jeszcze i że ci się w ogóle chce. Jeździliście już dzisiaj wszyscy. Jeszcze ci mało?

Nie zostawiaj mnie, kochanieWhere stories live. Discover now