rozdział 36

283 29 0
                                    

Lando i Lavena zawsze latali razem i naprawdę rzadko kiedy zdarzało się, że dziewczyna leciała w inny dzień, niż on. Tak się jednak wtedy stało i dlatego też Lena stała z kilkoma pracownikami McLarena na lotnisku, czekając na swój samolot. Nie rozmawiała jednak z nimi, a z Lando, który postanowił umilić jej trochę tamten czas.

- I co ja będę robić w trakcie lotu, co? Z kim będę rozmawiać? - jęknęła Lavena, wydymając wargę. Stojąc tam wtedy, czuła się, jak bez ręki, choć to wcale nie był pierwszy raz, kiedy miała lecieć bez jego towarzystwa.

- Przecież niektórzy też lecą, możesz z nimi porozmawiać.

- Taak, ale to nie to samo.

- Oj, Lena. - zaśmiał się Lando, choć doskonale znał jej obawy. Zamierzał też trochę odciągnąć jej myśli o tamtego tematu, wciąż jednak krążąc wokoło. - Za ile w ogóle macie samolot?

- Właściwie to zaraz. Ludzie już się zbierają, więc możliwe, że zaraz będą wpuszczać. - wyjaśniła pokrótce Lena, zerkając w odpowiednią stronę. Nawet z daleka widziała znajome twarze, z którymi miała lecieć do pozostałych.

- To ja chyba będę już pomału kończyć. Poczekam na ciebie w hotelu albo przyjadę po ciebie, o ile się wyrobię.

- Zostań w hotelu, ja i tak będę musiała jechać z resztą na padock sprawdzić samochody. Nie wiem, o której będę wolna. Napiszę ci, jak będziemy jechać. - powiedziała Lavena, ponownie zerkając w odpowiednią stronę. Czuła, że jej serce zaczyna bić mocniej, choć sama nie wiedziała, dlaczego. - I muszę już kończyć. Zaczynają wpuszczać.

- Miłego lotu, Lena. - powiedział jeszcze Lando, machając jej na pożegnanie. Wysłał jej nawet całusa, na co zaśmiała się cicho.

- Miłego dnia, Lando.

- Chodź, Lav. - odezwał się nagle jeden z mężczyzn, mijając dziewczynę, kiedy ta w końcu się rozłączyła. Prędko schowała telefon do kieszeni spodni i złapała za rączkę od swojej walizki.

- Już idę! - zawołała, podążając za mężczyzną.

~*~

Dochodził wieczór, a Lavena była zmęczona po podróży i wizycie na padocku. Jedyne, o czym wtedy marzyła, to wygodne łóżko w hotelowym pokoju i ciepła kąpiel, a także sen. Nie sądziła jednak, że natrafi na jakieś problemy związane z pokojem, który miała zajmować. Pomimo zmęczenia, nie zamierzała odpuszczać recepcjonistce i chciała najzwyczajniej w świecie dowiedzieć się czegokolwiek i uzyskać ten pokój, który miał załatwić dla niej Lando.

- No jak to nie ma dla mnie miejsca?! Pokoje rezerwowane były już jakiś czas temu, jak może nie być teraz żadnego wolnego?!

- Niech się pani uspokoi. Proszę podać jeszcze raz swoje dane i sprawdzimy, dlaczego tak jest. Tu musiała nastąpić jakaś pomyłka. - powiedziała spokojnie recepcjonistka, mimo że sama była już zdenerwowana po całym dniu. Chciała jednak wykonać swoją pracę idealnie, a przede wszystkim wyjaśniać tamtą sytuację.

- Lavena Ravatel. Przeliterować? - odparła Lena przez zaciśnięte zęby. Miała serdecznie dość tamtego dnia i ostatnim na jej liście było kłócenie się z kobietą.

- Nie trzeba. - mruknęła recepcjonistka, starając się unikać jej wzroku za wszelką cenę.

Wychodząc z windy, Lando nie spodziewał się, że ktoś będzie krzyczał przy recepcji. Zdziwiony prędko rozpoznał jeden z głosów, który tak dobrze znał i natychmiast skierował się w tamtym kierunku, chcąc zobaczyć, co się stało. Domyślił się, o co mogło chodzić, bo po części było to jego winą.

Nie zostawiaj mnie, kochanieWhere stories live. Discover now