rozdział 16

334 16 0
                                    

Lavena nie była profesjonalnym graczem w tenisa stołowego, ale kiedy przychodziło co do czego, potrafiła wygrać z każdym. Tak też było tamtego dnia, kiedy wraz z Lando grała na padocku w ping ponga, obserwowana przez kilka osób. Oboje w skupieniu odbijali piłeczkę, starając się nie skusić. Kilka razy powinęła się im noga, ale wciąż grali, nie zwracając uwagi na otoczenie.

Dlatego też Lena nie widziała, że ktoś szedł w ich stronę tuż za jej plecami. Lando zerknął za nią, ale nie odezwał się, uśmiechając się pod nosem. Lavena doskonale widziała tamten uśmieszek, ale nie zdążyła zareagować, gdy ktoś nagle złapał ją w pasie i odciągnął od stołu. Zaczęła przeklinać pod nosem, kiedy jej przyjaciel patrzył na nią z triumfalnym uśmiechem.

- To było oszustwo! Zepsułeś mi mecz, Russell! Mogłam wygrać!

George odsunął się od razu od dziewczyny, unosząc ręce do góry w geście kapitulacji, ale  mimo wszystko śmiejąc się pod nosem. Czasami naprawdę lubił jej dokuczać, bo wyjątkowo lubił, gdy się złościła.

- Wierzę, że jeszcze to wygrasz. Widziałem, że jesteś w tym dobra. - powiedział w ramach rekompensaty. Lavena spojrzała na niego ze złością, zdając sobie sprawę, że mówił prawdę.

- Noo. Gdyby nie George, pewnie bym przegrał. - przyznał Lando, podchodząc do nich bliżej. Zaraz odwrócił się do chłopaka przodem. - Chcesz zagrać?

- Niee, wolę się nie narażać na jej gniew. Jeszcze bym oberwał za wygraną.

Lena warknęła cicho, mierząc chłopaka wzrokiem. Zarówno George, jak i Lando zaśmiali się cicho z jej reakcji, dobrze wiedząc, że była w stanie się na nich wtedy rzucić. Nie chcieli jednak ryzykować, dlatego uspokoili się nieco, przyglądając się dziewczynie.

- W sumie fajnie będzie zobaczyć, jak przegrywasz, Lando. - powiedział nagle George, odwracając się do Laveny. Uśmiechnął się przy tym złośliwie, co dało jej do myślenia.

- No wiesz ty co?

Tym razem to Lavena się zaśmiała, przybijając zwycięską piątkę z Georgem. Zaraz cała trójka podeszła do stołu, każdy na odpowiednie miejsce. Mecz ponownie się zaczął, a Russell obserwował to z fascynacją, widząc, z jaką perfekcją oboje się poruszali. Musiał przyznać, że patrzenie na nich sprawiało mu przyjemność, bo dobrze wiedział, jak silnym uczuciem się darzyli i ile dla siebie znaczyli. W dodatku bardzo lubił ich sprzeczki słowne.

- Zacięta gra. Kto wygra? Lando, czy Lavena?

- Przymknij się proszę. - warknęła Lavena, nie odrywając wzroku od piłeczki, którą nieustannie odbijała. Musiała być skupiona, a jego gadanie w niczym jej nie pomagało.

- Rozpraszam cię, Lav? - spytał George prowokacyjnie, chcąc sprawdzić, jak bardzo wytrzymała była. Prędko dostrzegł na jej twarzy tajemniczy uśmieszek.

- Mnie nie, ale boję się o Lando. Rozkojarzony jakiś dzisiaj. - stwierdziła, wzruszając ramionami. Mina Lando od razu zrzedła, bo wiedział, że miała rację.

- Lena, przestań. - mruknął, próbując się skupić, co wcale nie było takie łatwe w ich towarzystwie.

- Mówię, jak jest, nie zaprzeczysz. - powiedziała Lavena, akurat w momencie, gdy odbita przez niego piłeczka uderzyła w siatkę, dając jej tego ostatniego punkta, o którego tyle walczyła. - Tak! Wygrałam! Drugi raz. Słaby jesteś.

- Miałaś farta. - stwierdził Lando, nie chcąc powiedzieć na głos, że po prostu była lepsza. Nie pierwszy raz tak naprawdę.

- To się nazywa talent, Norris. - oznajmiła, wypinając dumnie pierś do przodu, na co George zaśmiał się pod nosem. Tamta pewność siebie Laveny mu imponowała.

Nie zostawiaj mnie, kochanieWhere stories live. Discover now