rozdział 10

386 24 0
                                    

- Norris! Do cholery jasne, wyłaź z tej łazienki!  - zawołała Lena, waląc w drzwi, by chłopak w końcu wyszedł z pomieszczenia. Była zdenerwowana, bo siedział tam zdecydowanie za długo.

- Daj mi chwilę, zaraz wyjdę! - odkrzyknął, zerkając na drzwi. Tamta odpowiedź nie spodobała się jednak dziewczynie.

- Nie mamy czasu. Zaraz spóźnimy się na samolot!

Drzwi do łazienki otworzyły się nagle, a dłoń Laveny niespodziewanie uderzyła Lando w klatkę piersiową. Zdezorientowany chłopak odsunął się nagle, ale dziewczyna nawet go nie przeprosiła, wymijając go w drzwiach i wchodząc bez słowa do łazienki. Lando pokręcił tylko głową, odwracając się w jej stronę z delikatnym uśmiechem. Oparł się o framugę drzwi, lustrując ją wzrokiem od góry do dołu.

- Ostatni raz idziesz do łazienki. Nie zamierzam się przez ciebie spóźnić, bo musiałeś se włosy ułożyć. - powiedziała już spokojniej, po czym nagle odwróciła się w jego stronę, mierząc wzrokiem. - Czego i tak nie zrobiłeś.

- Lena, nie panikuj. Zdążymy na pewno, aż tak daleko na lotnisko nie mamy. - powiedział Lando, starając się ją jakoś uspokoić. Sam tak naprawdę nie wiedział, dlaczego była tak zdenerwowana.

- Daj mi dwie minuty i najzwyczajniej w świecie stąd wyjdź. Najlepiej idź już do samochodu, zaraz do ciebie przyjdę i jedziemy. - mruknęła, wskazując dłonią na drzwi. Lando posłusznie wyszedł, zamykając je za sobą. - Cholerny Lando Norris.

- Słyszałem to!

- Miałeś słyszeć!

~*~

Lavena stała nieopodal ostatniej drogi do samolotu, bawiąc się telefonem. Nie odzywała się od kiedy tylko weszła do samochodu, którym tak przyjechali, a to trochę martwiło Lando, bo nigdy tak nie robiła. W dodatku tamta niezbyt przyjemna sytuacja sprzed pół godziny nie dawała mu spokoju.

Dlatego też podszedł do niej bliżej i przytulił ją od tyłu, kładąc głowę na jej barku. Dziewczyna spojrzała na niego, posyłając słaby uśmiech. Lando czuł, że drżała jeszcze, więc ścisnął ją mocniej, chcąc ją jakoś uspokoić.

- Trzymasz się jakoś? - spytał cicho, najzwyczajniej w świecie się o nią martwiąc. Zazwyczaj się tak nie zachowywała, a jej aktualny stan trochę go przerażał.

- Jest lepiej. - wyszeptała, czując się o wiele lepiej, kiedy ją tak przytulał. To zawsze pomagało, jego ramiona były dla niej bezpiecznym miejscem, w którym lubiła przebywać.

- A nadal jesteś na mnie zła?

- Nie jestem. - odparła zgodnie z prawdą, kręcąc głową sama do siebie. Tak naprawdę tamta złość z rana wyparowała, kiedy tylko znaleźli się na lotnisku.

- Na pewno? Nie odzywasz się do mnie. - stwierdził, odsuwając się od niej nieznacznie, by spojrzeć na jej twarz. Chciał zobaczyć, czy mówiła prawdę.

- Lando, proszę. - westchnęła, po czym oparła się czołem o jego klatkę piersiową. On tylko objął ją ramionami, zdając sobie sprawę, że tego potrzebowała, bardziej, niż kiedykolwiek indziej.

- Ale co się dzieje? Rano chodziłaś jakaś podminowana, ale tu akurat ci się nie dziwię. Później ten incydent i widzę, że wciąż się trzęsiesz... Powiedz mi, dobrze się czujesz? To ostatni moment, żeby zrezygnować z tego lotu.

- Obiecałam, że z tobą polecę. Zawsze latamy razem. Nie chcę psuć ci tego wyjazdu.

- To zostaniemy tu razem. Jesteś ważniejsza, rozumiesz? - powiedział, a ją aż zabolało serce na tamtą odpowiedź. Nie mogła dopuścić do tego, by nie polecieli przez nią.

Nie zostawiaj mnie, kochanieWhere stories live. Discover now