rozdział 45

262 21 0
                                    

landonorris: Wjeżdżamy do Singapuru z @tumitravel

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

landonorris: Wjeżdżamy do Singapuru z @tumitravel

I z @lav.lena.ravatel 😁

Polubienia: maxfewtrell, lav.lena.ravatel i 217 731 inne osoby

Zobacz wszystkie komentarze: 483

lav.lena.ravatel: 😇

lnfour: Podoba mi się twój styl 😎

~*~

Zmęczenie, jakie ogarnęło Lavenę po wylądowaniu na lotnisku w Singapurze, było nie do opisania. Niby czuła się dobrze, ale bolała ją głowa i co chwilę ziewała. Fakt, często była na nogach po kilkanaście godzin na dobę, ale wtedy jakoś było inaczej. Mimo wszystko starała się zachowywać normalnie, choć była trochę zamroczona.

Przez co o mało nie spadła ze schodów, gdyby nie szybka reakcja Lando, który w porę zdążył ją złapać. Spojrzał na nią z troską, widząc jej podkrążone oczy.

- Żyję, dzięki wielkie. - powiedziała pospiesznie, patrząc pod nogami, by upewnić się, czy aby na pewno dobrze stała. Nie ufała sobie w tamtym momencie.

- Dobrze się czujesz? - spytał z troską, przyglądając się jej ze zmartwieniem. Nie pierwszy raz widział ją zmęczoną, ale pierwszy, kiedy wyglądało to tak poważnie.

- Jest okey, dam radę.

Lando nie przekonały jej słowa, dlatego wyciągnął w jej stronę dłoń. Lavena spojrzała na niego zdziwiona, ale przyjęła jego pomoc, trąc swoje oko wolną dłonią. On tylko uśmiechnął się pod nosem, po czym oboje, łapiąc swoje podręczne walizki, skierowali się w stronę wyjścia z lotniska.

~*~

Lavena nie poszła na obiad, tylko spała w najlepsze w hotelowym pokoju, po raz enty dzielonym z Lando. On sam, już głodny, udał się na kantynę, z daleka dostrzegając znajome twarze swoich kolegów po fachu, którzy zatrzymali się w tym samym hotelu. Prędko wziął tackę i podszedł do stoisk, by coś dla siebie wybrać. Już po chwili kierował się w stronę stolików, gdzie miał zamiar w spokoju coś zjeść.

Ledwo zdążył wgryźć się w kanapkę, gdy poczuł czyjąś dłoń na ramieniu i dostrzegł znajomą twarz osoby, która siadała tuż obok niego. Uśmiechnął się delikatnie, ciesząc się, że znów go widział, bo wbrew pozorom naprawdę brakowało mu jego towarzystwa, odkąd zaczął być kierowcą Ferrari.

- Gdzie Lavena? - zagadnął Carlos, trochę zdziwiony, że Lando był tam sam. Z reguły nigdy nie pojawiał się nigdzie bez najlepszej przyjaciółki.

- Źle się czuła i położyła się spać. W ogóle dzisiaj była jakaś nieprzytomna od rana.

- Jest wykończona psychicznie i fizycznie przez pracę. Przydałoby się jej jakieś dłuższe wolne. - stwierdził Carlos, wgryzając się w swoją kanapkę. Nieustannie patrzył na chłopaka przed sobą.

Nie zostawiaj mnie, kochanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz