rozdział 80

231 18 0
                                    

- Lena! - zawołał Lando, patrząc w stronę jednego z pomieszczeń, w którym się znajdowała. Był w szoku, że tym razem to ona dłużej się szykowała.

- Co?! - odkrzyknęła Lena, poprawiając jeszcze swoje włosy przed lustrem.

- Długo? Zaraz wychodzimy!

Lavena nie odpowiedziała, a tylko wyszła z łazienki, zgarniając po drodze swój telefon. Zaraz stanęła naprzeciwko Lando, który zlustrował ją wzrokiem od góry do dołu. Musiał przyznać, że wyglądała dobrze w tamtym wydaniu. Krótkie czarne szorty, biała bluzka do pępka, a pod spodem jasnoróżowy, dwuczęściowy kostium kąpielowy. Na nogach miała zwykłe czarno-białe klapki, a włosy związane w koka. Wyglądała zwyczajnie, ale w tej zwyczajności jednak coś było.

- Niecierpliwy jesteś strasznie. - skwitowała, sama lustrując go wzrokiem. Wyglądał wtedy nieziemsko, ale nie zamierzała mu wtedy o tym mówić, martwiąc się o jego ego. - Chodźmy już, jeśli tak bardzo ci się spieszy.

- Będziesz mi teraz dogryzać z tego powodu, co? Już ja cię znam. - powiedział, marszcząc brwi i wskazując w jej stronę. Lavena odwróciła się do niego przodem, patrząc w jego zielone oczy.

- Nie, kierowco rajdowco, nie będę. Chyba że naprawdę tak bardzo ci się spieszy na ten trening, wtedy musimy szybko iść, żeby się nie spóźnić.

- Wredota!

- Idiota!

Świadomość, jak blisko się wtedy siebie znajdowali, przyprawiał ich o szybsze bicie serca. Przez chwilę oboje patrzyli na siebie w ciszy, aż w końcu Lavena odpuściła, zdając sobie sprawę, że byli coraz bardziej spóźnieni. Złapała tylko Lando za nadgarstek i pociągnęła za sobą, na co on zaśmiał się pod nosem.

Kilka minut później oboje dotarli w końcu na plażę, gdzie czekał na nich trener. Przywitali się z nim szybko, po czym zaczęli tamten trening. Lando zaczął uderzać w specjalne rękawice, które miał mężczyzna, podczas gdy Lavena rozciągała się na piasku, nie mając nic lepszego do roboty. Co chwilę jednak zerkała na swoich towarzyszy, uśmiechając się pod nosem. Lubiła patrzeć na Lando za każdym razem, gdy trenował, gdy się na czymś skupiał.

- Lavena, rozbierz się, nie będziesz się pocić w tych ubraniach. - odezwał się nagle mężczyzna, zwracając tym na siebie jego uwagę. Dziewczyna spojrzała na niego, po czym prychnęła.

- Taa. Rozbiorę się, a wy bezwstydnie będziecie obserwować moje półnagie ciało. Sorry, ale nie zamierzam do tego dopuścić.

- A ciało Lando i tak obserwujesz, a też jest półnagi. - powiedział, wskazując na ów chłopaka. Lavena ponownie zaprzestała swoich czynności, patrząc na ich dwójkę.

- Tyle że chłop bez koszulki to żadna nowość. Kobiety nie chodzą roznegliżowane, znaczy, większość nie chodzi. Ja należę do tej większości. - wyjaśniła pokrótce, nie zamierzając ściągać swojej koszulki w jego towarzystwie. Nie ufała mu, a po drugie doskonale znała mężczyzn, a także swoje ciała i nie chciała, żeby każdy je oglądał. - Z resztą, skupcie się na treningu, a nie mną się zajmujecie.

- Ona woli się nie rozbierać przy nas, tylko trzyma to, co ma pod spodem dla Charlesa. - odezwał się Lando, szturchając mężczyznę w bok. Zaśmiał się cicho, co trochę zdenerwowało Lavenę.

- Norris, zabiję cię kiedyś, przysięgam. - warknęła, doskonale zdając sobie sprawę, że mówił to specjalnie. Zaczynał się z nią droczyć. - On jest zazdrosny, że spotykam się z Charlesem, a nie z nim.

- Ja zazdrosny? Ciekawe, o kogo? - prychnął Lando, wywracając oczami. Wiedział jednak, że tylko bardziej się wtedy pogrążył, gdy dostrzegł złowieszczy uśmiech swojej przyjaciółki.

Nie zostawiaj mnie, kochanieWhere stories live. Discover now