rozdział 1

565 28 0
                                    

- Lena! Co oglądamy? - spytał głośno Lando, szukając na Netflixie czegoś do obejrzenia. Nie miał kompletnie pomysłu, co to mogłoby być.

- Mam ochotę na jakąś bajkę. - przyznała Lavena, czekając na popcorn, który wtedy dla nich robiła. Tamta odpowiedź bardzo mu wtedy pomogła w wyborze odpowiedniego filmu.

- Okey!

Lando zaczął skakać po różnych bajkach, szukając tej odpowiedniej. I wreszcie znalazł. Odwrócił się do wchodzącej wtedy do pomieszczenia dziewczyny, odchylając głowę do tyłu, by lepiej ją widzieć. Lavena spojrzała na niego z uśmiechem, niosąc w dłoni miskę z popcornem.

- Pasuje? - spytał, obserwując wzorkiem każdy jej ruch.

Dziewczyna poczochrała mu włosy, odstawiając miskę na stół. Zaraz opadła ciężko na kanapę, opierając od razu głowę na jego ramieniu. Mimo to, posłała mu szeroki uśmiech, bo to, co wybrał, bardzo się jej podobało.

- Włączaj. - nakazała, biorąc kilka ziarenek popcornu i wsadzając je do ust.

Nie trzeba mu było powtarzać dwa razy. Lando prędko włączył film - Gdzie jest Nemo?, które tak oboje uwielbiali. Co chwilę podjadali przyniesiony przez Lavenę popcorn i popijali herbatę, którą w międzyczasie zrobił dla nich Lando. Czuli się świetnie w swoim towarzystwie, czuli, jakby znów byli tymi dziećmi, które po raz pierwszy oglądały przygody Nemo, Marlina i Dory, a także innych rybek. Znali się przecież tyle lat...

Lavena zaśmiała się głośno, gdy Dory zaczęła mówić po waleńsku. Lando spojrzał na nią rozbawiony, również się śmiejąc. Uwielbiał jej śmiech.

- Kocham Dory, ona nigdy mi się nie znudzi. - przyznała dziewczyna zgodnie z prawdą, najzwyczajniej w świecie kochając Dory. Tu nie trzeba było mówić nic więcej.

- Marlin i tak lepszy.

Oglądali dalej, coraz bardziej zatracając się w bajce. Lando oparł ramię na oparciu kanapy, palcami zaczynając uciskać jedno z ramion Leny. Dziewczyna musiała przyznać, że było to nawet przyjemne, dlatego odsunęła się od niego i usiadła przed nim na ziemi, dając mu jasno do zrozumienia, żeby masował ją dalej, ale w o wiele wygodniejszej dla nich pozycji.

Nemo: Tato!
Dory: Tato!! Zaraz, to jest twój tata czy mój?
Nemo: Mój tata.
Dory: Aha… Tato!

- Powiedz mi, jak jej nie kochać? - spytała, odwracając się do niego nieznacznie. Chciała na niego wtedy spojrzeć, na tę jego przystojną twarz.

- Tak samo jest z tobą. - przyznał bez oporów, posyłając jej jeden ze swoich najlepszych uśmiechów. Dziewczyna poczuła przyjemne ciepło od tamtych słów, które naprawdę dużo dla niej znaczyły.

- Słodzisz. - stwierdziła, śmiejąc się cicho pod nosem. Zaraz jednak zaczęła się pomału podnosić, co nieco go zdziwiło. - Dobra, zmiana miejsc. Nie będę taka, też cię pomasuje.

- Oh, jaka łaskawa.

Lavena wytkała mu język, po czym zamienili się miejscami - Lando usiadł na ziemi, a ona tuż za nim, siadając po turecku. Już po chwili jej dłonie zaczęły uciskać barki chłopaka, przez co ten zaczął mruczeć cicho, jak kotek. Lenie bardzo się to spodobało, a jako iż znała jego słabe punkty, postanowiła to wykorzystać. Prędko przeniosła swoje dłonie na jego głowę i zaczęła ją delikatnie masować, wplątując swoje palce w jego loki. Lando z rozkoszy odchylił głowę do tyłu, przymykając oczy.

- Jesteś niesamowita.

Lav nie odezwała się, a jedynie uśmiechnęła szeroko, nachylając się w jego stronę. Już po chwili cmoknęła go niespodziewanie w nos, na co zaśmiał się cicho, wracając do swojej poprzedniej pozycji. Mało tego, złapał jej nogi, które zdążyła rozluźnić, i położył sobie na barkach. Chwycił również jej dłonie, po czym zaczął się podnosić, na co ona zapiszczała cicho, dopiero wtedy uświadamiając sobie, co zrobił. Ścisnęła mocno jego dłonie, wygodniej siadając na jego barkach.

- Jesteś szalony. - skwitowała, śmiejąc się.

Lando przekrzywił się nagle w bok, a ona znów zapiszczała głośno, spadając z niego. Chłopak jednak zręcznie ją złapał, uśmiechając się triumfalnie, kiedy tylko obłapała jego szyję. Był z siebie niesamowicie dumny, czego nawet nie ukrywał.

- Chcesz mnie zabić, człowieku. - mruknęła, oddychając głośno. Adrenalina jednak zaczęła pomału ją opuszczać, a serce się uspokajać.

- Skądże? Wtedy nie miałbym się z kim wygłupiać. - powiedział zgodnie z prawdą. Oboje wiedzieli, że tylko z nią mógł robić takie rzeczy praktycznie bez żadnych konsekwencji.

- Znalazłbyś kogoś na pewno. - odparła, wzruszając ramionami. Lando pokręcił tylko głową sam do siebie, nie wierząc w jej słowa ani za grosz. Nigdy nie znalazłby kogoś takiego, jak ona. - Masz szczęście, że mnie złapałeś, że nie wiem, jak byś skończył, gdybyś tego nie zrobił.

- Zapewne z połamanym nosem. Albo inną częścią ciała. - odparł, jak gdyby nigdy nic, co wcale nie odbiegało od prawdy. Znał ją przecież i wiedział, do czego zdolna potrafiła być. - Oj, nie gniewaj się. Dawno nie mieliśmy okazji do takich rzeczy. Ja przez cały czas mam wyścigi, ty siedzisz w warsztacie, a teraz też byłaś na tygodniowym wyjeździe.

- Tylko nie mów, że za mną tęskniłeś, bo nie uwierzę.

- Ale tak właśnie jest! - zawołał, chcąc jej to w ten sposób wtedy udowodnić. Naprawdę tęsknił za wygłupami z nią, z dala od jakichkolwiek ludzi, w swoim towarzystwie, kiedy oboje nie byli jeszcze tak bardzo zmęczeni.

- No dobra, dobra, niech ci będzie. - mruknęła, kiwając głową na znak zgody. Była w stanie w to uwierzyć, w końcu dobrze go znała. - Możesz mnie już chyba odstawić na ziemię, będę wdzięczna.

- Mam lepszy pomysł.

Lavena nie zdążyła zareagować, gdy skierował się do jednej z ich sypialni, właśnie tej jego, tak bardzo podobnej do tej jej. Ostrożnie położył ją na łóżku, a sam położył się tuż obok niej, obejmując ją ramieniem i wtulając głowę w jej bok. Dziewczyna zaśmiała się cicho, dotykając dłonią jego miękkich w dotyku włosów.

Lepszego powrotu do domu nie mogła sobie wymarzyć. Nie, kiedy on był obok.

Nie zostawiaj mnie, kochanieWhere stories live. Discover now