rozdział 4

459 19 0
                                    

Dwa rozdzialiki z okazji urodzin Laveny 🥰😇🧡🖤

~~~~~~~~~~
Jakże tamta cisza była błoga.

Dwójka przyjaciół spała na jednym łóżku, wtulona w siebie nawzajem, nie przejmując się otoczeniem ani tym, że niedługo mieli wstać. Lavena leżała na prawym boku, a Lando obejmował ją od tyłu, wtulając głowę w jej plecy. Obojgu było wyjątkowo przyjemnie, ciepło... Dopóki tuż nad ich uszami nie zaczął dzwonić budzik.

Dziewczyna wyciągnęła rękę po swój telefon, który leżał na szafce nocnej koło jej głowy, po czym wyłączyła budzik, jęcząc cicho. Chłopak natomiast otworzył zaspane oczy i spojrzał na nią ledwo przytomnie, nie wierząc, że to była już godzina do wstawania. Spojrzeli na siebie nawzajem, zgodnie stwierdzając, że potrzebowali jeszcze chwili do całkowitego obudzenia się. Lavena odwróciła się do niego przodem, uśmiechając się pod nosem. Jej dłoń wyjątkowo szybko znalazła się na jego włosach, które zmierzwiła.

- Mówiłem już, że nienawidzę pobudek? - jęknął Lando, zakrywając twarz poduszką, przez co jego głos był stłumiony. Mimo wszystko, zrozumiała, o co mu chodziło.

- Mówiłeś. Niejednokrotnie. I ja za każdym razem się z tobą zgadzam. - odparła zgodnie z prawdą, zabierając mu ów poduszkę. Spojrzała na niego, widząc zmęczenie w jego spojrzeniu.

- Nie chce mi się dzisiaj wstawać. Możemy zostać w łóżku cały dzień? - spytał cicho, w nadziei, że dziewczyna się zgodzi. Lavena westchnęła cicho, wzruszając ramionami. Sama chciała zostać wtedy w łóżku.

- Właściwie... Nikt nam nie każe wstawać tak wcześnie. Sama nie wiem, po co żeśmy ustawili ten budzik.

- Czyli zostajemy w łóżku? - spytał Lando dla upewnienia. Jego oczy zaświeciły nagle, na co Lena uśmiechnęła się szerzej. Uwielbiała tamten uśmiech, tak niewinny, jak u dziecka.

- Możemy jeszcze chwilę poleżeć, nikt nam tego nie zabroni. - odparła Lavena zgodnie z prawdą, po czym zaczęła się pomału podnosić. Poprawiła swoją koszulkę, zerkając w jego stronę. - Ale najpierw idę do łazienki.

- Cała kołdra dla mnie! - zawołał nagle Lando, niezwykle z siebie zadowolony w tamtym momencie. Choć wyjątkowo lubił z nią spać w jednym łóżku, to kołdra...

- Zapomnij!

Lando opatulił się kołdrą najbardziej jak się tylko dało, wtulając głowę w poduszkę. Lavena spojrzała na niego, śmiejąc się pod nosem. Zaraz jednak zniknęła za drzwiami od łazienki, bo już naprawdę potrzebowała z jej skorzystać.

~*~

- Lando!

- Co? - spytał chłopak, odwracając się do dziewczyny przodem. Zaraz jednak wystawił przed siebie dłoń, cofając się o krok. - O, nie, nie, nie. Nie zgodzę się na to. - powiedział pospiesznie, na co zrobiła minę zbitego psa. Wiedziała, że nigdy nie był w stanie się temu oprzeć. - Nie patrz tak na mnie.

- Nie daj się prosić, nooo. Przecież nie zrobię ci krzywdy. - oznajmiła Lavena, ściskając mocno nożyczki w dłoni. Spojrzała na niego błagalnie, w nadziei, że jednak się zgodzi. Musiał się zgodzić.

- Ostatnim razem mówiłaś to samo i o mało nie obcięłaś mi ucha. - przypomniał, wskazując na nią palcem. Nieświadomie też dotknął się za ucho, wydymając wargę.

- Zbyt pamiętliwy jesteś. - stwierdziła, machając lekceważąco ręką. Sama pamiętała tamten dzień, ale nie lubiła do niego wracać. Wolała zapomnieć. - Lando, proszę. Będę uważać, nic nie stracisz. No może prócz włosów.

Nie zostawiaj mnie, kochanieWhere stories live. Discover now