- Lando! Mam coś dla ciebie. - powiedziała głośno Lena, podchodząc bliżej do chłopaka. Ten zmarszczył brwi, nie rozumiejąc, dlaczego chowała dłonie za plecami.
- Czy ja o czymś nie wiem? - spytał, marszcząc brwi. Lavena prędko wystawiła przed siebie dłonie, ukazując to, co trzymała. - Nie gadaj! Masz dla mnie słodycze? - spytał ponownie, choć wcale nie potrzebował odpowiedzi. Zamiast tego przytulił ją mocno. - Kocham cię.
- To nic takiego przecież. - stwierdziła, odsuwając się od niego w końcu. Podała mu wszystkie trzymane przez siebie słodycze, dostrzegając, jak bardzo jego oczy zaczęły świecić. - Twoje ulubione.
- Jak ty mnie dobrze znasz.
Lando przytulił Lavenę po raz kolejny, na co zaśmiała się cicho. Widok szczęśliwego Lando był ulubionym widokiem Leny, a oglądanie go wtedy było wyjątkowo przyjemnym zajęciem.
Chłopak prędko odpakował dla siebie lizaka, którego mu dała, po czym zrobił to samo z drugiej. Dziewczyna nie zdążyła się zorientować, kiedy wcisnął jej go do buzi, uśmiechając się przy tym niewinnie. Ona sama spojrzała na niego rozbawiona, nie spodziewając się nawet, że może jej tego lizaka w ogóle dać. Nie oczekiwała tego.
- Właściwie, Lena... Może chciałabyś się ze mną chwilę pościgać, co? - zagadnął, najzwyczajniej w świecie chcąc spędzić z nią choćby chwilę czasu. Na torze, tam, gdzie lubił przebywać i tam, gdzie spędził połowę swojego życia.
- Mogłabym, ale zacznijmy od tego, że nie mam samochodu, mój kask jest w rodzimym domu i nie wiem, czy nie jest na mnie za mały i do tego, nie wiem, czy nam pozwolą.
- Wiedziałem, że się zgodzisz. Dlatego... - zaczął, odchodząc od niej nieznacznie. Lavena zmarszczyła brwi, ale on szybko do niej wrócił z powrotem. - Dostałem pozwolenie od pewnych osób, Daniel pozwolił ci skorzystać z jego samochodu, a kask... - ciągnął dalej, ukazując to, po co tak naprawdę był. Oczy Leny zaświeciły się nagle. - Dostaniesz mój. Bo ja dostałem ten.
Lavena odruchowo złapała za neonowy kask, który trzymał. Od razu zaczęła go oglądać z każdej możliwej strony, nie zwracając uwagi na Lando, który przyglądał się jej z uśmiechem. Wiedział, że dziewczyna lubiła neonowe kolory, ale nigdy nie nosiła ich w swoich stylizacjach. Nie znaczyło to jednak, że ich nie lubiła.
- Mogę przymierzyć?
Lando nie musiał odpowiadać. Wyciągnął tylko swoją maskę i założył ją na głowę Leny, po czym pomógł założyć jej kask. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, patrząc w jego kierunku z radością. On sam patrzył na nią szczęśliwy, bo szczerze lubił oglądać ją w kasku, mimo że nie zakładała go zbyt często, w przeciwieństwie do niego.
- Świetnie wyglądasz. - skomentował, nie mogąc się przed tym powstrzymać. Naprawdę mu się podobała, nie dało się temu zaprzeczyć w żaden sposób.
- Ja dla ciebie też coś mam. Jeszcze. - zaśmiała się, na co tym razem on zmarszczył brwi. Nie spodziewał się raczej, że dostanie od niej coś jeszcze. - Chodź tu, schyl się trochę.
Lav prędko wyciągnęła z niewielkiej torby, którą przy sobie miała, czapkę, która wyglądała, jak flaga Wielkiej Brytanii. Założyła mu ją na głowę, posyłając w jego stronę szczery uśmiech, bo wyjątkowo podobał się jej w tamtym wydaniu. A on naprawdę uwielbiał nosić tamte czapki.
- Będziesz musiał też założyć kask i będziemy mogli chwilę pojeździć. - stwierdziła, ściskając z głowy kask, który przecież należał właśnie do niego. - Jestem w ogóle w szoku, że masz na to siły jeszcze i że ci się w ogóle chce. Jeździliście już dzisiaj wszyscy. Jeszcze ci mało?
- Z tobą mogę jeździć i cały czas. - oznajmił, nachylając się w jej stronę. Niemalże dotykali się nosami. - Dawaj. Kto szybciej przy samochodach, ten wygrywa!
Wystarczyło jedno spojrzenie, by oboje ruszyli w odpowiednią stronę. Dokuczając sobie po drodze, ostatecznie dotarli w docelowe miejsce.
~*~
Lavena zdawała sobie sprawę, że profesjonalnym kierowcą Formuły 1 nie była i nie liczyła na to, że wygra z Lando, który jeździł profesjonalnie i szkolił się od lat. Mimo wszystko, świadomość, że była druga, napawała ją dobrymi emocjami, bo bądź co bądź, ale na podium w tamtym momencie by stanęła. Lando doskonale też widział jej radość w oczach, kiedy ostatecznie wysiedli ze samochodów i odstawili je w odpowiednie miejsca.
- Dziękuję za ten wyścig. Fajnie się z tobą jeździło. - powiedziała Lena z powagą, wystawiając w jego stronę dłoń, którą od razu uścisnął.
- Dziękuję również za uczciwy wyścig. Jeżdżenie z panią to była czysta przyjemność.
Oboje roześmiali się zaraz, zerkając na siebie nawzajem. Byli w doskonałych humorach, co dało się zauważyć już z daleka.
- Dobra, jest już późno, wracajmy do hotelu.
- To jest bardzo dobry pomysł. - potwierdził Lando, kiwając głową z uznaniem. - Zadzwonię po taksówkę.
- Ja zadzwonię, a ty idź się przebrać. Poczekam tu na ciebie. - oznajmiła, pchając go w odpowiednią stronę.
Lando od razu poszedł, a Lena natychmiast zabrała się za załatwienie dla nich taksówki.
~*~
Lavena, nie mając nic lepszego do roboty, podczas gdy Daniel i Lando rozmawiali z fanami, siedziała na backstage'u, przeglądając swoje portale społecznościowe. Przejrzała swojego Instagrama, poodpisywała niektórym osobom, polubiła niektórym tweety... I nie skapnęła się nawet, kiedy ktoś się do niej dosiadł. Początkowo nie zwróciła na ów ktosia uwagi, dopóki nie rozpoznała tamtego charakterystycznego ułożenia nóg, które należało tylko do jednej osoby.
- Seth!
Mężczyzna nie zdążył zareagować, gdy dziewczyna rzuciła mu się na szyję, ściskając mocno. On sam zaśmiał się po chwili, odwzajemniając jej uścisk. Choć nie minęło dużo czasu od ich ostatniego spotkania, to musiał przyznać, że naprawdę tęsknił za nią, za przytulaniem jej, czy zwykłą rozmową.
- Co ty tu robisz? Kto cię tu wpuścił? Gdzie Liv i Tyler? Są z tobą? - spytała Lavena na jednym tchu, chcąc znać odpowiedź na każde z zadanych przez siebie pytań.
- Whoa! Spokojnie, nie tak dużo pytań na raz. - zaśmiał się Seth, uspokajając ją nieco. Czasami tak bardzo się z nim utożsamiała w takich sytuacjach. - Liv i Ty zostali w Barcelonie. A o resztę powinnaś spytać swojego najlepszego przyjaciela, który właśnie do nas idzie.
Lena natychmiast wstała, widząc na horyzoncie swoich przyjaciół. Nie zwracając uwagi na znajdujących się wokoło ludzi, podeszła do Lando i uderzyła go w ramię, po czym najzwyczajniej w świecie przytuliła. On sam, kompletnie zdezorientowany, oddał jej uścisk dopiero po chwili. Zaraz dostrzegł też Setha, który przyglądał się im z uśmiechem na twarzy.
- Czemu żeś mi nie powiedział, co? To był ten tajemniczy telefon z rana, tak? - spytała z pretensją, przypominając sobie o porannej rozmowie Lando z tajemniczym ktosiem, o którym nie chciał jej powiedzieć. - Spiskowaliście przeciwko mnie, oszuści wy.
- Czyli to jest twój brat, Lav, tak? - zagadnął Daniel, który stał koło nich trochę zakłopotany. Lavena spojrzała w jego kierunku, jednak on już wystawiał dłoń w teinę jej brata. - Miło poznać. Daniel Ricciardo.
- Seth Ravatel. To zaszczyt spotkać innego kierowcę, niż ten tu. - odparł Seth, wskazując głową na Lando. Chłopak spojrzał na niego trochę oburzony. - Lavena nigdy nie mogła mi nikogo przedstawić, to zajął się tym Lando.
- Bo nie było czasu! Nie zawsze mogę wprowadzać tu obcych, jestem tutaj tylko mechanikiem.
- Z pewnymi przywilejami. - oznajmił Seth, wytykając jej język, na co pokręciła głową, zerkając na Lando, który wzruszył jedynie ramionami. - Nie zmienia to faktu, że chciałbym zabrać was wszystkich na jakiś dobry obiad. Co wy na to?
- Ja się na to piszę.
- Jestem jak najbardziej za.
Każdy z nich spojrzał na Lavenę, która patrzyła jednak na swojego brata. On też wzrok miał utkwiony tylko w niej. Nie musiała wcale odpowiadać, bo samo jej spojrzenie mówiło im wszystko.