Życie Potrafi Wszystko.

By wiercikbooks

14.3K 939 4.3K

Ludzie mówią, że gorzej być nie może, a mi Scarlett Edwards za każdym razem kiedy tak mówiłam życie rzucało k... More

!OSTRZEŻENIE!
Playlista do ŻPW
Dedykacja
PROLOG
ROZDZIAŁ 2. Przeprowadzka i ostrzeżenie
ROZDZIAŁ 3. Inne mafie/ Gdzie twoi rodzice?
ROZDZIAŁ 4. Ty dziadzie
ROZDZIAŁ 5. Ktoś dostał na mnie zlecenie
ROZDZIAŁ 6. Czemu Dabria? Czamu Nyx?
ROZDZIAŁ 7. Poczucie bezpieczeństwa
ROZDZIAŁ 8. Nie musi tego wiedzieć
ROZDZIAŁ 9. Szeregowa perełka do szeregowego pingwina
ROZDZIAŁ 10. Dobra, niech będzie.. Szczerbatek
ROZDZIAŁ 11. Pudełko ciasteczek
ROZDZIAŁ 12. Jestem nieśmiertelna
ROZDZIAŁ 13. Słone i gorzkie łzy
ROZDZIAŁ 14. Oprzyj. Się. O. Fotel
ROZDZIAŁ 15. Nie radzę
ROZDZIAŁ 16. Bukiet kwiatów
ROZDZIAŁ 17. Dżoszuła
ROZDZIAŁ 18. Nie chcę tam wracać, nic nie zrobiłam, nie wiedziałam!
ROZDZIAŁ 19. Nie pozwolę na to
ROZDZIAŁ 20. Wszystkich tylko nie jego
ROZDZIAŁ 21. Gdybym tylko../ Sama w urodziny
ROZDZIAŁ 22. Błąd
ROZDZIAŁ 23. Epilog mojego życia
ROZDZIAŁ 24. Iskierka
ROZDZIAŁ 25. Tajemniczy chłopak oraz fajna pani
ROZDZIAŁ 26. Tak jak on kiedyś
Rozdział 27. Nic nie warta
ROZDZIAL 28. Zgraja hobbitów
ROZDZIAŁ 29. Nic
ROZDZIAŁ 30. Jestem Caroline
ROZDZIAŁ 31. Dużo informacji
ROZDZIAŁ 32. Bracia Clark
ROZDZIAŁ 33. Nie jestem nieśmiertelna
EPILOG
PODZIĘKOWANIA
INFORMACJA

ROZDZIAŁ 1. Jedziemy na W

1.2K 57 34
By wiercikbooks

Zachęcam do kliknięcia w gwiazdkę oraz zostawienie po sobie komentarza. Dla was to chwila, a dla mnie motywacja. (poprawiony)

Miłego czytania!

Scarlett

Ugh... Znowu ten nieszczęsny dźwięk budzika, co oznacza, że trzeba pofatygować się do szkoły i jakkolwiek przeżyć ten dzień. Niechętnie wstaje z mojego dwuosobowego łóżka i kieruję się do łazienki, która znajduje się w moim dość dużym pokoju.

Obok łóżka stoi niewielka szafka nocna, naprzeciwko niego rozciąga się duże okno wraz z wyjściem na balkon. Pod oknem stoi moje biurko oraz toaletka, choć i tak nie używam dużo kosmetyków, jak niektóre plastiki z mojej szkoły. Obok drzwi do łazienki znajdują się drzwi do garderoby.

Weszłam do garderoby i wybrałam ciemnozielone, luźne spodnie cargo, czarny top z długim rękawem oraz mój ulubiony komplet czarnej koronkowej bielizny. Z tymi ubraniami ruszyłam do łazienki. Nie brałam prysznica, ponieważ myłam się wczoraj wieczorem. Umyłam zęby i zdjęłam swoją piżamę składającą się z krótkich spodenek oraz białego topu i ubrałam przyszykowane wcześniej ciuchy. Wyszłam z łazienki i podeszłam do toaletki. Rozczesałam swoje ciemnobrązowe włosy, następnie wykonałam swój codzienny makijaż. Pod oczy i inne niedoskonałości nałożyłam korektor. Rzęsy, które ozdabiają moje piwne oczy wytuszowałam oraz nałożyłam bordową szminkę na moje pełne usta. Nos miałam prosty i trochę zadarty do góry.

Gdy skończyłam te wszystkie czynności była 7.18, zostało mi 42 minuty do rozpoczęcia zajęć. Spakowałam potrzebne książki do plecaka i ostrożnie zeszłam na dół, bo nie chciałam napatoczyć się na ojczyma lub matkę. Na szczęście pojechali już do pracy i mogłam spokojnie poruszać się po domu. Wzięłam jabłko oraz butelkę wody i schowałam do plecaka.

Jacob Taylor to mężczyzna po czterdziestce z siwymi włosami i wiecznie zaczesanymi do tyłu na żel. Posiada krótki ale widoczny zarost. Jest mężem mojej matki - Angeli - i moim ojczymem. Oczy ma jaskrawo błękitne, niczym lodowiec. Blizna przecinająca jego brew i oko to jego znak rozpoznawczy. Ma dwójkę dzieci z poprzedniego małżeństwa, których nie miałam i nie będę mieć okazji poznać. Szczerze bym im współczuła takiego ojca z krwi. Jest wredny, okrutny i zachowuje się jakby był psychopatą z kryzysem wieku średniego oraz ma potężne problemy z agresją. Przynajmniej wobec mnie. Nie ma rodziców ani rodzeństwa, ponieważ zginęli w katastrofie lotniczej, w której niestety on nie uczestniczył.

Angela Edwards jest moją matką. Ma trzydzieści dziewięć lat. Nie przejęła nazwiska po Jacob'ie tylko zostawiła sobie nazwisko mojego taty, który zginął w wypadku samochodowym tydzień po moich czternastych urodzinach. Zdradzała Marcusa - mojego tatę - odkąd skończyłam dziewięć lat. No i oczywiście obwinia o wszystko mnie od sytuacji, która miała miejsce gdy miałam pięć lat. W skrócie, chłodna i wiecznie nie zadowolona manipulatorka.

Zabrałam klucze od domu oraz mojego samochodu, którego dostałam właśnie na czternaste urodziny od taty. Niestety niedługo po nich zmarł, a mój czarny matowy chevrolet camaro ss to jedyna pozostała pamiątka po nim. Matka po śmierci taty wyrzuciła wszystkie jego rzeczy i od razu przedstawiła mi Taylora. Obydwoje zachowują się jakbym nie istniała. Jacob bije mnie i wyżywa się na mnie za każdym razem gdy tylko ma okazję. Za każde przewinienie czy chociażby w domu jeśli w nim są. Tak to co robię po szkole albo jak nie ma mnie w domu ich nie interesuje jeśli w szkole mam dobre oceny ale ja się nie będę do jakiegoś dziada przystosowywać i mam praktycznie ze wszystkich przedmiotów dwa albo trzy. Już wolę obrywać albo się z nim kłócić niż ślęczeć nad książkami po paręnaście godzin dziennie. Ja podziękuję. 

Ruszyłam z podjazdu i skierowałam się w kierunku szkoły. Zaparkowałam na moim stałym miejscu parkingowym, ze schowka wzięłam mój karabit i na wszelki wypadek schowałam go do plecaka. Nigdy nic nie wiadomo, a bójki w tej szkole zdarzają się dość często. Co prawda nie dotyczą one mnie ale kilka razy przechodząc obok oberwałam z łokcia w nos. Ze względu na moją pracę nie mogę się wdawać w bójki w szkole choć często ręka mnie zaswędzi.. Od razu po wyjściu z auta podbiegła do mnie moja przyjaciółka Amy. Blondyna pracuje w tym samym miejscu co ja.

Amy Prescott jest moją najlepszą przyjaciółką odkąd skończyłyśmy jedenaście lat. Traktujemy siebie jak siostry i tworzymy rodzinę razem z Alex'em, który jest naszym zleceniodawcą oraz Grace, która jest około sześćdziesiątki i prowadzi własną kawiarnię. Starsza kobieta pracowała w tej samej organizacji co ja z przyjaciółką i była najbardziej szanowaną kobietą, a teraz my przejęłyśmy jej pałeczkę, gdy ona akurat przeszła na emeryturę.

- Jak się czujesz? - zapytała zmartwiona

Jest to pytanie rutynowe. Zadaje je zawsze gdy się spotkamy i nie wiemy od czego zacząć rozmowę choć nie dawałam jej często powodów do zmartwień. Hmm, Scarlett no pomyśl, może jakieś trzy próby samobójcze oraz to, że w domu jesteś przypalana cygarem to wystarczający powód?

- Jest okej ale lepszą wiadomością dla mnie jest to, że nie spotkałam dziś żadnego z nich. Pojechali wcześniej do pracy - wyszczerzyłam się - Co może oznaczać, że wyjadą w jakąś delegacje czy coś

- No i dobrze.. - westchnęła z ulgą - Niech te stare spróchniałe szczury trzymają się z daleka 

- Chodźmy na lekcje, bo się spóźnimy - zmieniłam temat mając dość gadania o moich rodzicach

- Masz racje - dziewczyna zauważyła moją niechęć do rozmów

Pierwszą miałam literaturę. Gdy doszłyśmy pod klasę chłopak, którego szczerze nienawidzę już tam stał. Drodzy państwo zapnijcie pasy! Przedstawiam wam największego dupka oraz bad boy'a w szkole!
Chase Clark
Mój największy wróg. Teoretycznie król szkoły ale wiadomo, że to ja jestem królową, a nie on oraz koszykarz z większym ego niż piłkarzyk. (Nie urażając piłkarzy, tylko tak mi się skojarzyło) Pech chciał, że chodzimy razem do klasy. Już widziałam jak otwiera usta, by mi coś powiedzieć ale w tym samym momencie zadzwonił dzwonek na lekcje. Posłałam mu chytry uśmieszek nawet nie próbując ukryć satysfakcji, na co przewrócił oczami. Wiem, że jest we mnie zakochany od pierwszej klasy, bo wtedy się poznaliśmy ale ja mam go w dupie i szczerzę go nie lubię za to jak się zachowuje wobec mnie i wywyższa.

Usiadłam razem z Amy na końcu sali w rzędzie od okna. Lekcja minęła (o dziwo) spokojnie tak samo, jak reszta lekcji. Kurna, mam ochotę zapalić.

Nastała przerwa obiadowa. Razem z Amy udałyśmy się na stołówkę. Oczywiście musiałyśmy usiąść przy stoliku razem z tym debilem, bo najlepszy przyjaciel Chase'a- Luis Scott to chłopak Amy. Luis to także mój przyjaciel. Amy ufa mi i wie, że nie będę podbijać do blondyna. Po pierwsze nie szukam chłopaka, a po drugie nie mój typ. Wolę chłopaków z ciemnymi włosami i ciemnymi oczami, a tatuażami nie pogardzę. Jakby nie to, że oceniam z wyglądu ale wychodzę z założenia, że jeśli chcesz kogoś bliżej poznać to oczywistym jest, że najpierw patrzymy po części na wygląd.

- Macie jakieś plany po szkole? - zapytał Scott

- Nie - odpowiedziała szybko Amy

- Taak - dałam nacisk na to słowo - Nie pamiętasz? Jedziemy na W - niezbyt legalne wyścigi,

- Aaa, no faktycznie. Nie możemy.

- Aha? - oburzył się Luis - Co to za tajemnice? - się nie zesraj typie, uwielbiam Luisa jako przyjaciela ale czasami zachowuję się jak pięcioletni chłopiec co widać, że po części jest uciążliwe również dla Amy.

- Tajemnice przyjaciółek - powiedziałyśmy w tym samym momencie

Zjadłyśmy swój posiłek i poszłyśmy za szkołę zapalić papierosa. Mamy taką swoją zabawę. codziennie gdy to robimy wypatrujemy faceta, który nas pilnuje czy nie robimy nic głupiego. Ta, która pierwsza go wypatrzy dostaje dwadzieścia dolców. Dzisiaj to ja pierwsza go znalazłam tak jak ostatnie cztery dni z rzędu. Nazywamy go Typ Lornetka. Zadzwonił dzwonek oznaczający koniec przerwy.

Moją ostatnią lekcją na dziś jest wf. Szczerze? Jest to mój ulubiony przedmiot. Jestem z niego najlepsza z grupy dziewczyn w naszej klasie, a może i nawet z dziewczyn w szkole. Nie trudno być dobrym z wf jak się ma tyle plastików w klasie.

Jednym z nich jest Crystal Brown. Blond długie lekko falowane włosy. Jej piersi są większe od jej mózgu więc... Inteligencją to ona nikogo nie przewyższy.

Dziś, jak się okazało mamy wf z chłopakami. Czyli gramy w koszykówkę, bo chłopacy przygotowują się do zawodów. Lubię grać w kosza, swego czasu chodziłam na treningi ale po śmierci ojca przestałam. Wraz z nim umarła cząstka mnie ale też są minimalne plusy, ponieważ po jego śmierci narodziła się we mnie miłość do szybkiej jazdy no i też po jego śmierci zawarłam pakt. Nikt oprócz matki, ojczyma, mnie i Amy nie wie, że Jacob to nie jest mój prawdziwy ojciec.

Nadszedł czas wybierania drużyn. Kapitanami drużyn byłam ja i Luis, co nieco komplikowało sprawy z tym kto wybierze Amy. Pierwszy wybierał Luis i wybrał Amy. Ja wybrałam Chase'a, bo wiem, że dobrze gra. Starałam się nie wybierać plastików, bo to była pewna przegrana. Takim oto sposobem drużyna Luisa miała więcej dziewczyn, było parę chłopaków ale nie tak dużo, jak u mnie.

Gra zaczęła się dosyć spokojnie. Podczas gry oczywiście nie obyło się bez moich sprzeczek słownych z brązowookim. Pierwsze punkty były dla przeciwnej drużyny. W następnych kwartach moja drużyna zdobywała punkty. Moja drużyna wygrała! Chase wykonał finałowy rzut, więc wypadałoby mu pogratulować. Czy to zrobię? Oczywiście, że nie.

- Może jakieś gratulacje? - usłyszałam głos tego kretyna

- Z jakiej racji? - prychnęłam odwracając się przodem do niego

- No dzięki mnie wygraliśmy - egoista mówił z taką pewnością siebie, że mało nie zwymiotowałam

- Dzięki całej drużynie, nie byłeś sam. Wiele innych osób także grało i przyczyniło się do zwycięstwa - zauważyłam mając dość już obecności tego dupka

- Dobra dzieciaki! Do szatni! - krzyknął trener tym samym przerywając naszą wymianę zdań

Poszłam do szatni i się przebrałam. Gdy już to zrobiłam ruszyłam w stronę wyjścia ze szkoły kierując się do mojego cudeńka przy, którym czekała moja przyjaciółka. Amy miała swoje auto ale czuła się bardziej komfortowo gdy jeździła ze mną, ponieważ mi ufała bardziej niż sobie.

- Gdzie jedziemy? - zapytałam wsiadając do pojazdu od strony kierowcy

- Najpierw musimy jechać do Alex'a, bo napisał mi, że ma dla nas zlecenie, a potem możemy do ciebie lub do mnie i wieczorem na tor- wyjaśniła

- No i git. Ej, a zajedziemy do Havany?

- No spoko- przytaknęła więc ruszyłam z parkingu


♤♤♤

Podjechałyśmy pod kamienicę, w której mieszka Alex. Jak już wcześniej wspomniałam, Alex to nasz zleceniodawca. On dostaje zlecenia od swojego szefa, które ma przekazać podopiecznym. Tylko nieliczni widzieli lub słyszeli samego Bossa czyli szefa szefów największej mafii na świecie. Podobno jest ona większa i bardziej rozległa niż się może w głowie pomieścić. Gdy Amy starała się mnie pocieszyć po stracie taty wpadłyśmy na genialny pomysł, by iść do baru i się porządnie napić alkoholu. No my jako małolaty nie miałyśmy umiaru i gdy byłyśmy mocno wstawione podszedł do nas Alex z propozycją pracy, dzięki której będziemy mogły się mścić ile wlezie. Zgodziłyśmy się, a pieczęcią tego jest tatuaż, który mam za uchem, a Amy na kostce. Przedstawia on sztylet tylko, że na ostrzu jest czarna róża. Jest to bardzo ładny tatuaż.

Na samo wspomnienie palcem przejechałam po miejscu, w którym znajduje się rysunek. Czy żałuję? Nie, nigdy.

Wyszłyśmy z auta i poszłyśmy w kierunku już dobrze znanego nam mieszkania. Wystukałyśmy odpowiedni rytm i po paru sekundach drzwi się otworzyły. W progu ukazał się fioletowowłosy mężczyzna. Jest od nas o pięć lat starszy. Natychmiast na jego twarz wpłyną szeroki uśmiech.

- Mordiniiii- wyszczerzył się - Zapraszam, wchodźcie - uchylił szerzej drzwi, więc mogłyśmy wejść

- Co dla nas masz tym razem? - zapytała entuzjastycznie

- Usiądźcie, chcecie coś do picia? Może jakieś procenty, coś ten tego? - zaśmiał się - A może ziółka jakieś chcecie? - powiedział zaczepnie

- Nie dzięki - zaśmiałyśmy się

- No skoro nie, to nie- usiadł obok Amy na kanapie, ja siedziałam naprzeciwko nich na fotelu- Dobra - klasnął w ręce - Przejdźmy do sedna. Dostałem od szefa zadanie, które mam wam przekazać. Tutaj macie wszystkie dane i ogólne informacje dotyczące przebiegu akcji, a tutaj dane na temat osoby, którą macie zabić - podał nam dwie oddzielne teczki - Przeczytajcie sobie w domu i schowajcie w bezpiecznym miejscu - spojrzał znacząco na Amy na co ta przewróciła oczami - A teraz gadajcie co u was alkoholiczki?

- U mnie bez zmian - mruknęłam przyglądając się zdjęciu typa na którego mamy zlecenie

Amy zabrała głos i zaczęła opowiadać historią z ostatniej imprezy. Nie wiem po co tyle szumu, chłopak mnie zdenerwował to dostał. Proste i logiczne.

- Amy - syknęłam ostrzegawczo gdy zaczęła mówić o dwa słowa za dużo co nie uważam aby było Alex'owi potrzebne do życia - My będziemy się już zbierać - te słowa skierowałam do chłopaka naprzeciwko - Mamy dużo obowiązków.

- Dobra, rozumiem ale weźcie wpadnijcie na piwko w sobotę - krzyknął gdy wychodziłyśmy

- Zastanowimy się - niebieskooka odpowiedziała miło

Pojechałyśmy do kawiarni i posiedziałyśmy tam około trzech godziny. Potem stwierdziłyśmy, że pojedziemy do swoich domów.

♤♤♤

Parkując pod domem nie zauważyłam auta moich rodziców. Niepewnie weszłam do domu. Cisza. Weszłam do kuchni, gdzie przeważnie przebywają rodzice. Nie było ich. Na blacie leżała kartka, a ja już w duchu skakałam z radości, bo wiedziałam co to oznacza. Oznaczało to, że jak zwykle miałam rację. 

Scarlett, wraz z twoim ojcem wyjechaliśmy w delegację. Będzie ona trwała około 2-3 tygodnie. Na stole w salonie leży koperta z pieniędzmi. Na twoje konto bankowe też trochę przelaliśmy. Mam nadzieje, że się rozumiemy z zasadą zero imprez? Jeśli dojdzie do nas informacja o tym, że opuszczasz zajęcia szkolne to wyrzucimy cię z domu, rozumiesz? Mam nadzieję, że tak.
Twoi kochani rodzice <3

Najchętniej to bym opuściła zajęcia, żeby mnie wywalili z domu no ale i tak nie mają psychy tego zrobić, więc skończyło, by się na nowych siniakach dlatego natychmiast zadzwoniłam do Amy.

- Stara! Słuchaj tego - oparłam się tyłem o blat patrząc na widok za oknem

- Co się stało? - usłyszałam głos w słuchawce

- Moich starych nie ma! Wyjechali w delegacje na dwa lub trzy tygodnie - objaśniłam

- To super! - oznajmiła entuzjastycznie - Bądź pod moim domem w pół do dwudziestej trzeciej pamiętaj, że jedziemy na wyścig razem- powiedziała - Królowo toru - dodała po chwili.

-Bądź gotowa za pół godziny, paaaaa - pożegnałam się i rozłączyłam.

Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam się szykować na wyścig.

♤♤♤

Właśnie parkuję pod domem Amy. Dziewczyna wychodzi szczęśliwa i wita się ze mną oraz wsiada do auta.

- Amy tylko pamiętaj, jak ktoś cię rozpozna i zapyta co tu robisz to mówisz, że lubisz sobie popatrzeć, jasne? - mówiłam poważnie 

- Tak jest kapitanie! - odpowiedziała prześmiewczo

- Amy to nie jest śmieszne, naprawdę - popatrzyłam na nią z politowanie

- Wiem - odpowiedziała trochę gasząc swój entuzjazm

Reszta drogi minęła nam w ciszy. Zostawiłam moją przyjaciółkę na trybunach i sama pojechałam na linię startu, założyłam swoją kominiarkę, ponieważ jestem anonimową królową. Dziś zaskoczę nawet Amy, bo nie powiedziałam jej, że dziś ujawnię się gdy wygram. Podjechałam na linię startu i wyszłam z auta popatrzyłam w stronę Amy, która posyłała mi pokrzepiające spojrzenie. Z nudów wyjęłam swój nóż ze schowka i zaczęłam się nim bawić przeglądając insta.

Chase

Podjechaliśmy pod tor, zostawiłem Luisa na trybunach i pojechałem na linię startu. Podjeżdżając zauważyłem parę aut, w tym czarny matowy chevrolet camaro. Wyglądał dziwnie znajomo. Co najbardziej przykuło moją uwagę to to, że kierowca - jak mniemam król toru, bawił się jakimś nożem. Trochę przerażające ale to dalej nie to co najbardziej przykuło moją uwagę. Kierowca miał na głowie czarną kominiarkę. Chciałem podejść zagadać ale na tor weszła skąpo ubrana blondyna z flagą. Fajny ziomuś się wydaje choć nawet na mnie nie spojrzał ale czuję, że się dogadamy.

Scarlett

Gdy na tor weszła jakaś blondyna od razu usiadłam na miejscu kierowcy. Przyszykowana do startu uśmiechnęłam się w duchu. To jest właśnie to co sprawia, że jeszcze żyję.
3..2..1.. START!

Wszyscy ruszyli z piskiem opon. Oczywiście wszystkich zostawiłam w tyle. Prócz jednego auta, czerwonego porsche. Szliśmy łeb w łeb ale oczywiście ja byłam pierwsza. Wielkimi krokami zbliżał się pierwszy ostry zakręt. Płynnie w niego weszłam, w tylnym lusterku zauważyłam, że autem przeciwnika trochę zarzuciło na bok ale szybko się wyprostował. Jakoś nie zwracałam uwagi na to kto jest kierowcą, ponieważ wiedziałam, że będzie to jedna z osób przegranych do kolekcji. Meta zbliżała się nieubłaganie. Zmieniłam bieg i docisnęłam pedał gazu zostawiając porshaka w tyle. Idealnie wytrenowanym ruchem wjechałam w Zakręt Ostateczny, który nie raz wpędził kogoś do grobu. Gdy przejechałam linię mety zahamowałam i w cisnęłam ręczny. Driftem zakończyłam ten wyścig. Kątem oka widziałam jak czerwone porshe dojeżdża na metę ale teraz nadszedł ten moment. Widziałam jak Amy popyla w moją stronę, a ja zanim do mnie dobiega szybko ściągam kominiarkę. Amy dobiega do mnie i staje jak wryta.

- Gratulacje! - po paru sekundach otrząsa się z szoku i mnie przytula. Nie dziwię jej się, że jest w szoku, w końcu przez pół roku ukrywałam swoją tożsamość

- Niezły wyścig- słyszę za plecami

Odwracam się i widzę... Chase'a?!

- Dziękuje...- mówię starając się utrzymać obojętną minę

Widzę jak Chase nie dowierza. Śmieszny widok. Zdecydowanie częściej chcę widzieć ten wyraz twarzy. Szok pomieszany ze złością i nutką obrzydzenia.

- To ty?! - mówi dalej mając ten śmieszny wyraz twarzy, a ja nie wytrzymuję i parskam śmiechem

- We własnej osobie - kłaniam się w stylu księżniczki

- A- Ale jak?! - wycedził przez zęby - Przecież takie szmaty jak ty nic nie potrafią, a tu proszę - jego głos ociekał kpiną

- Normalnie - wzruszyłam ramionami - A poza tym ja nie jestem szmatą, tylko ty idiotą - prychnęłam i wsiadłam do mojego auta. 

Amy zamieniła parę słów z chłopakiem, z którym przed chwilą rozmawiałam, a potem usiadła na siedzeniu obok i uśmiechnęła się chytrze

- Jedziemy na after kretynko - westchnęła męczeńsko

- Czemu kretynko?

- Prędzej czy później się dowiesz

- Amy - warknęłam - Mów

- Sama zobaczysz - i już więcej się nie odezwała

~♤♤♤~

To mój pierwszy rozdział, mam na dzieję, że się spodoba.
Proszę miejcie na uwadze, że jest to moja pierwsza książka i pojawi się wiele błędów, które poprawiam w każdej wolnej chwili. ROZDZIAŁ SPRAWDZONY

Ig: wizja.liter.176

Tt: _.wiercik.books

Loveciam, buziaki moje Scarsy

~ WizjaLiter

Continue Reading

You'll Also Like

671K 12.8K 35
Victoria White-17 letnia dziewczyna,jedna z najpopularniejszych osób w szkole,kapitan drużyny cheerleaderek,nienawidzi Nathaniela Nathaniel Williams...
11.1K 372 9
Wilhelm Peterson 19-letni zadufany w sobie chłopak, uważający że w życiu najwazniejsze jest dobrze się bawić i traktować dziewczyny przedmiotowo pozn...
278K 18.2K 90
Ona oddała mu serce, ale on wciąż nie potrafił wyrzucić ze swojego innej dziewczyny. Kiedy Stella zaczyna wierzyć, że jej związek z Gabrielem poko...
109K 3.8K 26
Przypadkowy sms, a tak wiele zmieni. Sprawi, że cicha dziewczyna zmieni swoje nastawienie do życia. A może i coś więcej? Czy to doprowadzi do tragedi...