55. Alek, ostrzegam cię.

299 17 6
                                    

Elena

Zanim poszliśmy spać, Alek bardzo chętnie wziął moje notatki do ręki i zaczął mnie przepytywać, co szło mi bezbłędnie. Może poszliśmy spać dosyć późno, ale byłam o wiele spokojniejsza. Nie męczyły mnie wyrzuty sumienia, że zamiast się uczyć, to się bawiłam... i to jeszcze jak!

Rano przed egzaminem spakowałam małą torbę i Alek zabrał nas na dobre śniadanie. Najedzona i przygotowana, udałam się na zaliczanie, a sam brunet pojechał do domu, po swoje rzeczy. Z uczelni wyszłam z szerokim uśmiechem na twarzy, bo choć wynik będzie jutro w internecie, to jednak wiem, że zdałam, bo odpowiedziałam na każde pytanie.

W drodze na działkę, Alek tłumaczył mi, że jego dziadki po śmierci swoich małżonków zdecydowali spędzić resztę życia i od jedenastu lat są małżeństwem.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, jego rodzice, a tym bardziej dziadkowie są zaskoczeni naszym przybyciem, ale bardzo ciepło mnie przywitali. Czuję się, jakbym należała do ich rodziny.

  - Nie sądziłem, że kiedykolwiek to powiem, ale... - spojrzał dziadek bruneta na jego mamę. - ...nie jesteś już jedyna, Aniele. - uśmiechnęła się serdecznie.
  - A ja byłam pewna, tato, że tak powiesz, bo czuję tak samo, jak ty. - teraz wszyscy się znacząco uśmiechają, tylko ja nie za bardzo rozumiem tą wymianę zdań, ale nie jest mi głupio z tego powodu.

Gdy panowie poszli do ogrodu, gdzie Alek rozstawia dla nas namiot, ja razem z jego mamą i babcią przygotowujemy obiad na werandzie. Pani Dorota obiera ziemniaki, ja robię surówkę, a pani Ewelina faszeruje pierś z kurczaka szpinakiem, smażonym boczkiem pokrojony w drobną kostkę i serem feta.

  - Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. - odparła babcia bruneta.
  - Kogo? - zapytałam nieśmiało.
  - Alka. Jest na zabój w tobie zakochany. - zarumieniłam się.
  - To prawda. - uśmiechnęła się mama bruneta. - Żeby ci wytłumaczyć, o co nam chodzi, muszę ci powiedzieć, o jego byłej. - przytaknęłam. - Pięć lat temu Alek chyba pierwszy raz się zakochał. Dosłownie nie widział świata poza nią. - poczułam okropne uczucie w klatce piersiowej. - Pech chciał... a może i szczęście... że dziewczyna wyprowadziła się z miasta z rodzicami, aż nad samo morze. Choć kochała Alka, nie wierzyła, że związek na odległość mógłby przetrwać. Aleksy jeździł do niej pociągiem dwa razy w miesiącu, na cały weekend, a był w klasie maturalnej. - zaznaczyła. - Mimo jego starań, jej i tak było mało i znalazła sobie chłopaka ma miejscu.
  - Zdradzała go?
  - Zaczęła niedługo przed zerwaniem, ale tak. Alek bardzo cierpiał. Do dziś pamiętam jak osiemnastoletni byk, płakał w moich ramionach. - oczy mi się zaszkliły, co zauważyła jego mama. - Kolejny pech chciał, że niedługo po zerwaniu, wróciła do miasta. Mimo to, Alek nie wybaczył jej i już nigdy do siebie nie wrócili. Powiedziałam ci to, bo i on i my uważaliśmy, że to była wielka miłość, przynajmniej z jego strony, ale to nieprawda. Dopiero teraz widzimy, że to co czuł do tej dziewczyny, owszem, było pierwszym i prawdziwym zakochaniem, ale nie tak mocnym i wzajemnym, jak w waszym przypadku. - uśmiechnęłam się. - Z jednej strony rzeczywiście wyglądacie na parę, która dopiero zaczyna ze sobą być, bo pomiędzy wami jest to ekscytujące napięcie, czyli te tak zwane motylki, bezsenne noce, poznawanie siebie, a z drugiej już po was widać, jak potężnym uczuciem się darzycie, jakbyście mieli niemały staż.
  - Może to trochę dziwne, że tak szybko mnie w sobie rozkochał, ale to co czuję jest prawdziwe. - uśmiechnęły się.
  - To nie jest dziwne, skarbie. Winerowie tak już mają. Szybko rozkochują w sobie kobiety i z tymi przeznaczonymi szybko się żenią. - powiedziała dziwnie na mnie zerkając.





Aleksy

  - A nie mówiłem? - wyszeptał dziadek. - Każdy Winer ma swoją przeznaczoną. To dziwne, ale nawet ja to czuję, że Elena jest twoją. Tak samo było z twoją mamą. Już na pierwszej kolacji, kiedy ją poznaliśmy, wiedziałem, że to ona.
  - Pamiętam tą kolację. - wtrącił tata.
  - Nie mam pojęcia, czemu nie było wtedy Adama, ale nie musiałem go widzieć, żeby to wiedzieć.
  - A ty co tam robiłeś? - zapytałem tatę.
  - Tą kolację Ewela przygotowała dla mnie, w podziękowaniu, że zająłem się Bielickim, który ją prześladował w szkole. Nie mogę wam powiedzieć z jakiego powodu się pokłócili, ale to Adam zawinił i zamiast na spokojnie to wyjaśnić, po prostu wyszedł na długi spacer.
  - A wtedy przyjechaliśmy my, a później Adrian.
  - Rozumiem.
  - Wiecie co? - zaczął tata. - Nie jestem prawowitym Winerem, ale jak Ewelę kocham, ja też czuję, że to ta twoja przeznaczona, Alek. No nie wyobrażam sobie innej synowej. - uśmiechnąłem się.
  - Dlatego nie będę długo zwlekał i szybko ją zaobrączkuję.
  - Nie nazywałbyś się Winer, gdybyś tak nie zrobił. - zaśmiał się dziadek.
  - Jedynie czego się boję to to, że ją wystraszę. Już nieraz dałem jej do zrozumienia, żeby ze mną zamieszkała, ale dla niej to chyba za szybko.
  - Może boi się... no wiesz... zbliżeń. - zauważa tata.
  - Nie, to już nie jest problemem.
  - Nie? - zapytał zaskoczony.
  - To znaczy, nadal nie było typowego zbliżenia, ale robimy za to już inne rzeczy. - uśmiechęli się. Pierwszy raz nie gnam za tym, tylko skupiam się na niej i jej potrzebach. Jestem zafascynowany, jak kroczek po kroczku otwiera się i robi się coraz śmielsza.
  - Brawo. Jesteśmy z ciebie dumni.
  - Uwierz mi, że ja z siebie też. - spojrzałem na nią. - Dla niej warto jest czekać.

Ich Życie: 1# AleksyWo Geschichten leben. Entdecke jetzt