12. Nie i się nie dowie.

254 15 0
                                    

Aleksy

Zanim tata odebrał telefon od Liw, w mojej głowie pojawiły się najgorsze myśli. Szczęście w nieszczęściu, że to tylko zwichnięta kostka. Mimo to, razem z Leo idziemy zmartwieni do szkoły.

  - Jedno mnie zastanawia... jak do tego doszło? - zaczął. - Liwia nie należy do osób, które nie uważaj, jak chodzą.
  - Może się na coś zapatrzyła?
  - Ona jest ostatnią osobą, która "prosi się", o kontuzję. Przecież taniec jest dla niej wszystkim. A teraz nie tylko nie będzie mogła na niego chodzić, ale też nie wiadomo, co z weselem.
  - Myślisz, że ktoś ją zaczepił? Popchnął?  
  - Jeśli był to ktoś z naszej szkoły, to raczej tylko dziewczyny. - spojrzałem na niego zdziwionym wzrokiem.
  - Dlaczego?
  - Rem ma jakieś psychofanki? - zmarszczyłem brwi zastanawiając się.
  - Nie wiem. Chyba nie...
  - A tak w ogóle, to co to była za akcja Jeremiego?
  - Rem podpadł Liwce i przeprosił ją, wręczając jej lizaka. Sporo osób było tego świadkiem i zaczęły się plotki, że on ma na nią oko. Dzięki temu, już nikt jej nie zaczepia.
  - A co jeśli z tej plotki, zrobi się prawda i oni rzeczywiście będą mieć się ku sobie? - cholera...

Zwykle nie mam przed Leo żadnych tajemnic, ale ten pomysł mógłby mu się nie spodobać, dlatego...

  - Trochę, o tym myślałem i jeśli Liw ma być z kimkolwiek, to wolę żeby to był ktoś, do kogo mam zaufanie i wiem, że jej nie skrzywdzi. - spojrzał na mnie zaskoczony, ale po chwili dodał.
  - W sumie to masz racje. A właśnie... zapomniałbym. Wczoraj pisał do mnie Seweryn i pytał, czy wiem jaką sukienkę ma Liw, bo chcę kupić krawat pod kolor.
  - No po moim trupie. - prychnąłem.

Seweryn coraz bardziej zaczyna mnie wkurwiać. Nie tylko patrzy na nią, tak jak reszta, czyli jakby pieprzył ją wzrokiem, ale wydaje mu się, że skoro nasi rodzice się przyjaźnią, to on ma jakieś pieprzone pierwszeństwo do niej.

W chwili, gdy dochodzimy do szkoły, gdzie czeka pod nią cała moja paczka, dzwoni do mnie tata.

  - Siema!
  - Hej. - wita się Leo, a ja trochę odchodzę od nich.

~ No hej, tato. Co z Liwką?
~ Właśnie wracamy do domu. Liw ma skręconą kostkę i częściowo przerwane więzadła, ale nie było konieczności wkładania nogi w gips. Ma wolne do końca tygodnia i musi chodzić w stabilizatorze, przez przynajmniej trzy tygodnie.
~ A co z weselem?
~ Jadę! Będę robić wszystko, żeby pojechać i zatańczyć! - krzyczy Liwia.
~ Jak sam słyszysz, będę musiał zadzwonić do Łukasza. Może ją wciśnie na rehabilitacje.
~ Ja spróbuję załatwić jej lekcje.
~ Już pisałam z Angelą!
~ Okay. W takim razie, dzięki za telefon i do zobaczenia w domu.
~ Pa!
~ Na razie.

  - I jak? - pyta Leo.
  - Liw ma skręconą kostkę. Ma chodzić w stabilizatorze przez trzy tygodnie i do końca tygodnia zostać w domu.
  - No to pięknie.
  - Co się stało? - zapytał zmartwiony Jeremi.
  - Podobnież, w drodze do szkoły potknęła się, o nierówny kafel chodnika i upadła.
  - Podobnież?
  - Leo podejrzewa, że ktoś mógł ją zaczepić.
  - Ale przecież...
  - Chodzi mi, o twoje fanki, Rem. Mogą być zazdrosne o to, że interesujesz się Liwią.
  - Oszalałeś? Ja nie mam fanek! Wszystkie lgną do Aleksego. - prychnąłem, choć jest w tym trochę prawdy.

Ale jestem pewien, że gdyby to Rem był głównym napastnikiem, to za nim też by się ciągnął sznur fanek.

  - Jeremi ma racje. Gdyby miał fanki, to nie byłby sam, a takto od roku jest singlem. - no tak...

Mój przyjaciel nie ma szczęścia w tych sprawach. Najpierw rozstał się z dziewczyną, z którą był prawie dwa lata i to tylko dlatego, że dziewczyna wpadła w złe towarzystwo i zaczęła zarzywać używki, a potem miał kilka randek, która każda okazała się katastrofą.

Ich Życie: 1# AleksyKde žijí příběhy. Začni objevovat