68. Z czego mam być zadowolona?

326 16 8
                                    

Aleksy

Idąc w stronę wyjścia z kościoła, gdzie będziemy przyjmować życzenia od reszty gości, czuję się jakbym był uskrzydlony. W życiu nie czułem się tak spełniony, jak teraz.

Przytulam do siebie swoją świeżo upieczoną żonę, przyjmując gratulacje od kolegów z pracy lub znajomych. Oboje uśmiechnęliśmy się widząc przed nami między innymi Jeremiego.

  - Gratulacje, moi drodzy. Razem z Aurelią życzymy wam dużo szczęścia i miłości oraz gromadki dzieci. - ściska nas z uśmiechem.
  - Dziękujemy.
  - Eleno, wyglądasz niesamowicie. - całuje jej dłoń. - Wszyscy kawalerowie zazdroszczą Aleksemu takiej żony.
  - Dziękuję.
  - Wybaczcie, że nie będzie mnie na weselu, ale...
  - Wszystko rozumiemy, Rem. - odpowiadam.
  - Jak się czuje Aurelia?
  - Dobrze, ale musi jeszcze zostać, w szpitalu i to nie wiadomo, na jak długo. - zasmucił się.
  - A jak wasz synek?
  - Remek jest silny. Da radę.
  - Remek?
  - Aurelia wybrała imię i będzie Remigiusz.
  - Pewnie pękasz z dumy. - zauważam.
  - I to jeszcze jak. - uśmiechnął się. - Jeszcze raz życzę wam wszystkiego dobrego.
  - Dziękujemy.

Kolejnymi gośćmi byli moi koledzy z pracy, którzy ukartowali tą cholerną bramkę. Podchodzą do nas z bukietami kwiatów i zacieszami na gębach.

  - Aleksy, masz przepiękną żonę. Nie dziwne, że aż tupałeś ze zniecierpliwienia. - zaśmiali się.
  - Pamiętajcie, że ja jestem pamiętliwy i zemszczę się, jak wy będziecie się żenić. - mówię.
  - Jak znajdziemy taką laleczkę, jak twoja żona. - chcą pocałować jej dłoń, ale ze śmiechem ich odganiam.
  - Z daleka od niej. Ona jest moja. - znowu wybuchnęli śmiechem, a moja maleńka zarumieniła się.

W końcu wsiedliśmy do samochodu, objąłem ją i całowaliśmy się tak długo, aż dojechaliśmy na salę weselną. Dopiero po zdjęciu z niej etoli zobaczyłem, jak ona pięknie wygląda, w tej sukience.

  - Maleńka... jesteś najpiękniejszą panią młodą, jaką kiedykolwiek, w życiu widziałem i jestem cholernym szczęściarzem, że należysz do mnie. - zarumieniła się z uśmiechem.
  - Cieszę się, bo tylko na twojej opinii mi najbardziej zależało.
  - Wyglądasz olśniewająco.
  - Dziękuję. Ty również bosko się prezentujeeesz! - pisnęła, gdy nagle wziąłem ją na ręce i wniosłem ją na salę pełną naszych gości.


Elena

Być gościem na ślubie, a uczestniczyć w nim, to zupełnie dwie różne bajki. Ta chwila była tak magiczna, że z przejęcia chłonęłam każde słowo Aleksego, jak gąbka. Dosłownie czułam się, jak byśmy byli tylko my i ksiądz.

Przy składaniu nam życzeń czułam zniecierpliwienie. Naprawdę, miałam już gdzieś nasze wesele. Chciałam, żeby Alek już mnie zabrał na działkę swoich dziadków, gdzie spędzimy tydzień poślubny, żebym mogła się nacieszyć mężem, ale najpierw musimy odbębnić wesele. Dobrze, że nie mamy poprawin. Jutro jest święto, więc każdy odpocznie sobie w domu, a my najpierw w pokoju hotelowym, a potem w naszej samotni. Nie wyjeżdżamy nigdzie, bo Alek nie dostał więcej wolnego, a ja też już jestem drugi weekend w plecy, ze studiami. Na szczęście, a może i też dzięki moim ocenom, moi wykładowcy są bardzo wyrozumiali i nie robili mi problemów, że braknie mnie na ćwiczeniach.

Przy obiedzie do Alka podszedł kelner z mikrofonem, a on niespodziewanie wstał. Czyżby chciał wznieść toast, jak Bruno?

  - Mogę prosić, o chwilkę uwagi? - zapytał, a wszystkie rozmowy na sali ucichły. - Dziękuję. Moi kochani, na początku chciałbym podziękować, że jesteście z nami, w tym szczególnym dla nas dniu. Gdyby nie wasza obecność, prawdopodobnie wyszedłbym z kościoła i osobiście pojechał sprawdzić, co zatrzymało moją narzeczoną. - wszyscy cichutko się zaśmiali. - Mamo, mam nadzieję, że jesteś ze mnie dumna, bo może niezbyt cierpliwie, ale stałem w miejscu. - zaśmiała się.
  - Ale pocałowałeś ją zanim ksiądz ci na to pozwolił! - znowu wybuchnęliśmy śmiechem, a Alek machnął ręką.
  - No musicie mi to wybaczyć, to było silniejsze ode mnie. Z resztą... - spojrzał na mnie z miłością. - ...mojej żonie to nie przeszkadzało. - zawstydził mnie. - Chciałbym wam, w kilku słowach powiedzieć, jak wielkim jestem szczęściarzem od kilku miesięcy. Dzięki Elenie staję się lepszym człowiekiem i to dosłownie. Uwielbiam w niej to, że uczy się na głos, dzięki czemu ja mimowolnie razem z nią zdaję kolejny semestr. - wszyscy się zaśmiali. - Bez kitu. Będę najbardziej wyuczonym policjantem, z dziedziny ratownictwa w województwie. - nawet ja zaczęłam się śmiać. - Czuję się spełniony, kiedy słyszę pisk z kuchni i biegnę do niej niczym superbohater, by obronić ją przed pająkiem lub ćmą. - nawet Miki kręci głową z rozbawienia. - Jestem też zaszczycony, że nie musi kryć się przede mną ze swoim nałogiem, czyli wyjadaniem Nutelli łyżką stołową, nie łyżeczką. - zaznacza jeszcze bardziej rozbawiając naszych gości. - Uwielbiam ją obserwować, jak śpiewa i tańczy przy sprzątaniu i gotowaniu, a potem mnie opierdziela, że nic nie zrobiłem, bo całą moją uwagę skupia na sobie, albo jak próbuje uspokoić moją zazdrość wmawiając mi, jak mantrę: "Tak, Aluś, jestem twoja, tylko twoja". - wszyscy mamy konkretny ubaw. - A najbardziej kocham w niej to... znacie taki stary film "Czego pragną kobiety"? - większość osób przytaknęła. - To ja czuję się dokładnie jak ten facet, tylko mam to szczęście, że tylko moja żona nieświadomie głośno myśli. No mam tak ułatwione przy niej życie, że z pewnością każdy z was mi jej teraz zazdrości. - wyciągnął do mnie dłoń, którą ujęłam. - Eleno, kocham w tobie to wszystko. Jesteś moją iskierką, która nie tylko rozświetla moje życie, ty je tak sobą ubarwiasz, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Życzę nam tak szczęśliwego życia, pełnego miłości, radości i uśmiechu, jakiego pozwoliłaś mi posmakować wcześniej godząc się na wszystko. Za to cię kocham jeszcze mocniej i będę kochać, aż po grób. - wstałam i pocałowałam tego mojego wielkoluda, przy akompaniamencie okrzyków i braw.

Ich Życie: 1# AleksyWhere stories live. Discover now