8. Byłaś moim marzeniem.

299 18 8
                                    

Aurelia

Przez cały weekend płakałam w poduszkę, że los tak bardzo ze mnie zakpił. Jestem zmuszona wyjechać ponad 400km w chwili, gdy chłopak, w którym się kocham od dawna, w końcu mnie zauważył i prawdopodobnie coś do mnie czuje. Moje uczucie być może zostałoby odwzajemnione, a marzenie spełnione, ale nawet nie mam szansy się o tym przekonać.

Związki na odległość nie istnieją... taka jest prawda. Najpierw wyniszczy nas tęsknota, z czasem pojawi się niepewność i zazdrość, a potem kontakt w ogóle ustanie lub znajdziemy sobie kogoś na miejscu.

Został mi ponad miesiąc do wyjazdu. Czy warto jest zaczynać coś, tylko na miesiąc i wyjeżdżać ze złamanym sercem lub ciągnąć to i przeżywać te wszystkie negatywne emocje na odległość?

To wszystko bez sensu!!!

Przez ostatni tydzień szkoły, starałam się unikać, a jak już, to całkowicie ignorować Aleksego na przerwach. Wiem... to podłe, gdyż wcześniej bardzo chętnie nawiązywałam kontakt wzrokowy, ale wtedy nie wiedziałam, co on do mnie czuje. To była czysta ciekawość i... niedowierzanie. A teraz? Nie chcę go szczuć, czy robić mu nadzieję. To się nie uda.

Po zakończeniu roku szkolnego, gdzie już oficjalnie mogłam się pożegnać ze wszystkimi, Irek zabrał mnie do siebie. To był nasz ostatni dzień i muszę stwierdzić, że choć nie byliśmy w sobie zakochani, to bardzo miło spędzaliśmy czas, jako para. Nigdy nie zdecydowałam się z nim przespać, ale większość baz zaliczyliśmy, bo byłam ciekawa, jak to jest. Nie byłam zdziwiona, że jesteśmy sami w mieszkaniu, bo jego tata pracował cały ten tydzień na popołudnie i zwykle po szkole przychodziliśmy do niego, żeby spędzić jak najwięcej chwil razem.

  - Nie mogę uwierzyć, że ten czas, tak szybko nam zleciał. - westchnął tuląc mnie do siebie.

Niby włączyliśmy sobie jeden z odcinków naszego ulubionego serialu na Netflixie, ale żadne z nas nie jest na nim skupione. Następne będziemy już oglądać oddzielnie.

  - Może dajmy sobie jeszcze czas do twojego wyjazdu, Rela? - lubię ten skrót, który wymyślił. Tylko on mnie tak nazywa.
  - Nie... lepiej to zrobić teraz. Przez ten miesiąc będę bardzo zajęta. Nie tylko będę się pomału pakować, ale i też chcę poodwiedzać rodzinę, a tym bardziej znajomych, bo z rodziną będę się widzieć w święta, a z koleżankami?
  - No tak. - schował nos w moje włosy. - Po prostu mi przykro, że tak krótko byliśmy razem.
  - Mnie też. - spojrzałam na niego z dołu. - To był wspaniały czas. - uśmiechnął się leciutko głaszcząc mnie po policzku.
  - Byłaś moim marzeniem. - tym razem to ja się uśmiechnęłam i... wiedziałam, co chcę teraz zrobić.

Odsunęłam się od niego, co spotkało się z jego dezaprobatą i wyciągnęłam z torebki coś, co noszę od dawna, bym była gotowa, jeśli już się na to zdecyduję, a jestem właśnie zdecydowana.

Jego zielone oczy rozszerzyły się na widok paczki prezerwatyw. Widziałam, że jest w szoku, bo jego grdyka się poruszyła.

  - Byłeś moim pierwszy chłopakiem, Irek. Wszystko co z tobą przeżyłam, robiłam to pierwszy raz... i chcę, żeby tak zostało. - podałam mu paczkę, bo on lepiej wiedział, co z tym zrobić i jak to założyć.
  - Boże, Rela... jesteś tego pewna?
  - Tak, głupolu. - uśmiechnęłam się i pocałowałam tak, by nie mógł się wycofać.

Oczywiście, że swój pierwszy raz chciałam przeżyć z Aleksym, ale w tym momencie nawet, o nim nie myślę. Jestem tylko ja i Irek.

Zdaję sobie sprawę, że być może robię to też ze względu na wyrzuty sumienia. Chciałam, a przede wszystkim starałam się być dla niego prawdziwą dziewczyną, to jednak nigdy nie poczułabym do niego coś więcej. I też w taki sposób chcę mu podziękować za każdą cudownie spędzoną razem chwilę. Może to głupi argument, ale ważne, że ja jestem na to gotowa i zdecydowana.

Ich Życie: 1# AleksyWhere stories live. Discover now