48

7.1K 418 87
                                    

UWAGA! WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM. JEŚLI JĄ PRZECZYTASZ DAJ KOMENTARZ!

*MEGGY*

Obudził mnie natrętny dźwięk budzika w moim telefonie. Chciałam po raz kolejny tego ranka wcisnąć przycisk "drzemka", ale gdybym to zrobiła spóźniłabym się do szkoły. A tego przecież nikt nie chce... Przeciągnęłam się leniwie jak kotka i ruszyłam wybrać sobie na dziś jakieś ubrania. Pogoda w Coldwale nieustannie mnie zaskakuje. Nigdy nie wiesz czy będzie słonecznie czy deszczowo. Dzisiaj słońce paliło niemiłosiernie i gdyby nie chłodny wiatr ubrałabym letnią sukienkę. Zdecydowałam się jednak na zwykłą, miętową koszulkę bez dekoltu. Jasne rurki z przetarciami i skórzane sandałki, które kupiłam w Californii zanim jeszcze wróciłam do Coldwale. Pamiętam ten dzień, kiedy tak bardzo stresowałam się powrotem do starej szkoły. Kiedy unikałam za wszelką cenę Nasha, a teraz mogłabym za nim wskoczyć w ogień. Niczego nie żałuję. Czuję się w końcu silna i szczęśliwa, jak nigdy; i chociaż wiem, że ta cienka bańka mydlana może w każdej chwili pęknąć. Wtedy byłoby gorzej niż kiedykolwiek wcześniej. Bo teraz nie mam tu nikogo oprócz starych wrogów, którzy są teraz najbliżsi mojemu sercu. Kiedy byłam już gotowa do wyjścia chwyciłam lunch przygotowany przez Blair i dałam jej małego causa na pożegnanie w policzek. Do szkoły musiałam iść pieszo, bo moje auto nadal nie zostało naprawione. Pewna siebie przekroczyłam próg budynku i pokierowałam się w stronę swojej szafki.

*ALISHIA* (zaskoczeni co?  XD)

-Nie wiem, czy to dobry pomysł...- kręcę z  niechęcią głową i obserwuję poczynania Meggy.

-Tak będzie dla nich lepiej, uwierz mi. Jeśli ja bym jej to powiedział nie uwierzyła by mi.- jego głos był taki przekonywujący, hipnotyzujący. Nie miałam wyboru. Spojrzałam ostatni raz na białą kopertę, którą trzymałam w ręce.

-On naprawdę, tak powiedział? Mi mówił, że mnie nie kocha...- ledwo powstrzymywałam łzy. Nie mogłam się popłakać. Królowa szkoły nie płaczę. Ale czy ja oby na pewno chcę nią być?

-To nie jest istotne. On chce ją wykorzystać. Zrób to. Teraz-  bez słowa zakończyłam połączenie i wzięłam głęboki oddech. No to w drogę. Podeszłam do szafki znajomej szatynki.

-Hej Meggy, możemy pogadać- dziewczyna oderwała wzrok z nad książki i spojżała na mnie zaskoczona.

-Eee...jasne- uśmiechnęła się serdecznie a mi od razu zaczęła rosnąć gula w gardle. Ona naprawdę musi taka być? Taka miła, jakby nic złego dla niej się nie liczyło. Przecież nienawidziła mnie w gimnazjum...

-Wiem, że wy i Nash jesteście razem. Ale on nie pokazał Ci jeszcze swojej prawdziwej strony...- zaczęłam

-Co masz na myśli...?- zapytała zniecierpliwiona i nerwowo zaczęła odgarniać swoje kasztanowe włosy z czoła.

-Nie pytaj z kąt to mam, ale po prostu uważam, że powinnaś o tym wiedzieć- podałam jej białą kopertę- Żadna z nas na to nie zasłużyła, wiesz? Jeśli chciałabyś...- nie byłam w stanie skończyć kiedy zobaczyłam szok wymalowany na jej twarzy. Jej powieka zaczęła niebezpiecznie drgać i oczy zrobiły się dziwnie ciemne.

-Kim ona jest, to na kempingu?

-Tak...Nazywa się Rubby- spuściłam głowę na dół i odeszłam w przeciwnym kierunku. Już wtedy wiedziałam, że źle zrobiłam pokazując jej zdjęcie Nasha i Rubby.

*NASH*


Wysiadłem z auta z wielkim bukietem róż dla Meggy. Postanowiłem jej udowodnić, że ją kocham. Pomimo tego, że ją zdradziłem. Ona nie musiała o tym wiedzieć, zbyt bardzo się bałem, że te koszmary mogłyby się spełnić. Wszedłem do budynku szkolnego i poprawiłem ostatni raz swoją skórzaną kurtkę. Dzisiaj nie zamierzałem iść na lekcję. Chciałem zgarnąć z sobą Meggy i pojechać na romantyczny piknik. Zobaczyłem w oddali moją dziewczynę rozmawiającą z...Alishią? To nie wróżyło niczego dobrego. Kiedy brunetka odeszła zobaczyłem Meggy ściskającą jakieś zdjęcie. Jej nogi trzęsły się tak jakby zaraz miałyby się rozpaść. Wyglądała tak słabo… A ja doskonale wiedziałem co było na tym zdjęciu. Moje obawy się spełniły. Mimo wszystko postanowiłem do niej podejść i chociaż spróbować to wyjaśnić.

-Meggy...?- ona nadal gapiła się na to zdjęcie, tak jakby ktoś miał z niego zaraz wyskoczyć. Złapałem ją za rękę ale ona po chwili ją wyrwała. Podniosła z podłogi skórzaną torebkę, tą samą którą miała w pierwszy dzień szkoły. Pamiętam każdy szczegół tego dnia. Właściwie każdego z nią spędzonego. Potem rzuciła w mnie zdjęciem i odeszła. Moje nogi nie chciały się ruszyć z miejsca. Zupełnie jakby moje stopy były przyklejone do podłogi- Meggy! Proszę! To nie tak jak myślisz!- ona nawet nie odwróciła się w moją stronę. Dalej kierowała się w stronę wyjścia od szkoły i jedyny gest jaki wykonała to pokazanie mi środkowego palca. Podniosłem zdjęcie z podłogi i nie byłem jakoś zaskoczony faktem gdy na zdjęciu leżała naga Rubby przytulona do mojego również nagiego torsu. Dlaczego nic nie pamiętam z tego wieczoru?

*

*

*

Zapytałam się was pod ostatnim rozdziałem jakie chcecie zakończenie... wasze zdania były podzielone mniej więcej po równo. Więc napiszcie jeszcze raz konkretnie: śmietć Meggy vs happy end.

Uprzedzam, że wersja z śmiercią Meggy jest o jakieś 10 rozdziałów krótsza, więc jak wolicie.

PS Moje nowe opowiadanie jest nieco pesymistyczne, więc zastanawiam się czy je dodać jeśli będzie smutne zakończenie "Back to school" bo nie chciałabym, żeby u mnie było tak smętno :( 

xoxo Laurilu

Back to school n.g PLWhere stories live. Discover now