39

7.4K 447 20
                                    

*MEGGY*

Po raz kolejny od jakiś 20 minut sprawdzałam godzinę na telefonie. I byłam daleko w tyle! Już od dawna miałam być na kolacji u Nasha, ale mój kochany samochód nie chciał odpalić. Matt od jakiegoś czasu grzebał coś w silniku, ale ta sterta złomu stawiała dziś wyjątkowy opór. Moja koronkowa sukienka była brudna od jakiejś ciemnej mazi wydostającej się z czeluści maszyny, a dziewczęce fale moich włosów zmieniły się w jedną wielką kupę czegoś co mam w zwyczaju nazywać "artystycznym nieładem'. 

-Dobra, to nie ma sensu. Zawieź mnie do niego- podeszłam do Matta i zrobiłam maślane oczka. Chłopak od razu wymiękł. Pobiegł tylko na chwilę do mojego domu i wrócił z kluczykami od BMW mojego taty. Matt jest zły za to, że spotykam się z Nashem. Robił wszystko, żebym tylko nie pojechała na tą kolację. Może on specjalnie popsuł moje auto? Nieee, nie zrobił by czegoś takiego.

-Matt, jesteś zazdrosny?- blondyn przeniósł na chwilę wzrok z jezdni na mnie i zmarszczył brwi.

-Może nie jestem zazdrosny, ale się o Ciebie martwię. Zresztą co się dziwić, jesteś dla mnie bardzo ważna. Nie chcę już tego wraka człowieka, co 3 lata temu- położyłam rękę na jego ramieniu i uśmiechnęłam się do niego szeroko, czego nie zobaczył bo był bardzo skupiony na drodze.

-Nie musisz się o mnie martwić. Jestem już dorosła, a ty zawsze będziesz dla mnie jak brat- przez resztę drogi siedzieliśmy w ciszy, a ja próbowałam w jakiś sposób poprawić stan swojego ubrania, fryzury i makijażu. Przez tą całą bezsensowną zabawę w mechanika wyglądałam jakbym właśnie przeżyła apokalipsę zombie. Auto zatrzymało się na podjeździe pod nowoczesnym domem mojego chłopaka. Światło było zapalone w jadalni, gdzie mogłam zobaczyć przez wielkie okno krzątającego się bruneta. Ucałowałam Matta w policzek, a on życzył mi (chodź wiem, że nie szczerze), żebym się dobrze bawiła. Nacisnęłam na dzwonek i po chwili duże, drewniane drzwi frontowe się otworzyły a w nich stanął przystojny, znajomy chłopak w czarnej koszuli i ciemnych spodniach z przetarciami. Wyglądał jak super model, czego nie można było powiedzieć o mnie. Cholerka, czemu nie mogłam się przebrać zanim pojechaliśmy? A no tak, zapomniałam, że wybieranie sukienki zajęło mi co najmniej godzinę i nie miałam czasu marnować kolejnej...

-Hej słonko. Wow wyglądasz wspaniale!- Nash uśmiechnął się szeroko na mój widok i pocałował mnie przelotnie w usta. Od razu spiorunowałam go spojrzeniem i zrobiłam minę typu "naprawdę jesteś idiotą, czy tylko udajesz".

-Robisz sobie ze mnie żarty Grier? Ja tu przeżyłam trzecią wojnę światową z moim autem a ty mi wyjeżdżasz z słońcem i mówisz, że wyglądam wspaniale? A nie wyglądam!- w oczach chłopaka zobaczyłam iskierki rozbawienia, a po chwili zaczął się przeraźliwie śmiać. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam razem z nim niekontrolowanym śmiechem.

-Przydałaby Ci się kąpiel- Nash zaczął poruszać zabawnie brwiami i zarzucił sobie mnie przez ramię. Jakbym była zwykłą skórzaną kurtką zwisającą swobodnie na jego ramieniu. Waliłam go w plecy i krzyczałam śmiejąc się co jakiś czas. Chłopak podążył po schodach na dół i po jakimś czasie znaleźliśmy się przed szklanymi drzwiami. Usłyszałam szum wody i wyraźny zapach chloru- Jakieś ostatnie życzenie?

-Tak! Postaw mnie na ziemi!- Nash pokręcił przecząco głową i pocałował mnie w usta dla zmyłki, bo po chwili wylądowałam w basenie. Biała sukienka przesiąknęła wodą i zaczęła przez nią prześwitywać moja jasna bielizna. Makijaż już się kompletnie rozmazał a mokre włosy przykleiły się do mojej twarzy. Nash jednym ruchem zdjął z siebie czarną koszulę i zwinnie wskoczył do wody. Kiedy wynurzył się z tafli wody podpłynął do mnie szybko i jednym kciukiem z tarł delikatnie płynny tusz to rzęs, którego resztki jeszcze do niedawna były na moim policzku.

-Teraz też wyglądasz wspaniale- jego duże dłonie znalazły się na mojej tali, a ja objęłam go w pasie nogami. Przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie w ciszy, by następnie wpić się w swoje usta. Całowaliśmy się namiętnie bez opamiętania tak jakbyśmy nie widzieli się przez wieki. Kiedy zabrakło nam już powietrza oderwaliśmy się od siebie a ja zarzuciłam swoje ręce na jego ramieniu i oparłam głowę na jego mokrym torsie- Kocham Cię-szepnął mi do ucha i jeszcze raz pocałował w policzek. Mijała jedna, druga, trzecia minuta w błogim spokoju i niekończącej się ciszy kiedy usłyszeliśmy piski alarmu.

-Kolacja! Cholera, mój kurczak!

*

*

*

JHDBkslkdnskjfnlkdv NIE WIEM JAK DLA WAS ALE DLA MNIE TEN ROZDZIAŁ BYŁ STRASZNIE SŁODKI I ROMANTYCZNY I NIE WIEM CO NAPISAĆ I NIE WIEM CZEMU PISZĘ Z CAPS LOOKIEM! XD (tak, dobrze się dziś czuję, jeśli chcesz wiedzieć)

xoxo Laurilu

Back to school n.g PLWhere stories live. Discover now