19

10.6K 558 10
                                    

* MEGGY *

Słońce zaczęło razić mnie w oczy. Otarłam zaspane powieki i rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym aktualnie się znajdowałam. Chciałam się podnieść i wstać ale uniemożliwiło mi to czyjeś ciało, które aktualnie na mnie leżało. Ciemnowłosy chłopak chrapał i spał w najlepsze. Odchrząknęłam głośno, aby owy chłopak w końcu otworzył oczy i przestał mnie przygniatać swoim wielkim cielskiem. Bez żadnych efektów, nadal było słychać jego chrapanie. Sama nie wiem dlaczego zaczęłam masować jego skórę głowy bawiąc się przy tym jego rozczochranymi włosami. Usłyszałam ciche pomruki i wystraszona nie wiadomo czym wzięłam rękę z powrotem.

-Proszę, nie przestawaj- chwycił delikatnie moją dłoń i z powrotem położył na swoich włosach. Powróciłam do wykonywanej wcześniej czynności słuchając jak chłopak mruczy zadowolony.

-Meggy?- po dłuższej chwili chłopak podniósł się z miejsca i oparł się na łokciach. Dopiero teraz rozpoznałam, że był to Nash i przypomniałam sobie wczorajszą imprezę, pocałunek i to jak zasnęłam na jego kanapie. Przyjrzałam się dokładnie jego zaspanej twarzy, wyglądał wtedy tak uroczo. O ile chłopak może wyglądać uroczo. Nie pasowała mi jednak rozcięta warga i sine, podbite oko. Czyżby się wczoraj z kimś bił?

-Tak?

-Lubisz mnie?-patrzył mi prosto w oczy szukając w nich czegoś.

-Nie wiem Nash...chyba tak, chyba Cię lubię- uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie tak mocno, że przez chwilę nie mogłam złapać oddechu. Nie wiem co mu się wczoraj stało, że się tak zachowuje- Nash z kim się wczoraj pobiłeś?-zapytałam zupełnie poważnie, a on momentalnie posmutniał i spuścił wzrok na białą pościel. Czyżbym powiedziała coś złego?

-Nie ważne Meggy, to nie twoja sprawa.- podniósł się z łóżka i przez chwilę stał patrząc na mnie w zamyśleniu. Miałam idealną okazję przyjrzeć się jego idealnemu ciału. Każdy mięsień, każdy skrawek jego ciała był wręcz niemożliwie perfekcyjny. Obrócił się do mnie tyłem i naciągnął na siebie czarną koszulkę- Myślę, że już na Ciebie pora...- kiedy był już całkowicie ubrany chwycił swój telefon i zaczął pisać jakąś wiadomość - Meggy nie mam czasu, powinnaś już iść do siebie...- powiedział już o wiele bardziej stanowczo. Byłam na niego zła. Jaki facet zaprasza do siebie dziewczynę, która zostaje u niego na noc a potem tak po prostu mówi, żeby sobie poszła. Zabrałam z kanapy swoją miętową kopertówkę, a w drugą rękę wzięłam swoje szpilki. Pójdę na boso, za bardzo mnie bolały stopy. Wyszłam z jego pokoju trzaskając za sobą głośno drzwiami, dając mu do zrozumienia, że mnie wkurzył. Zeszłam na dół i minęłam kilka sprzątaczek, które już zapewne od wczesnych godzin ogarniały przestrzeń po wczorajszej imprezie. Bez słowa wyszłam z domu, by następnie zadzwonić po taksówkę. Kiedy w końcu znalazłam się w swoim pokoju jedyne czego potrzebowałam to prysznica. Wyjęłam z garderoby dresowe szorty i starą koszulkę Matta, którą mu kiedyś ukradłam jak byliśmy na wspólnych wakacjach na Florydzie. Matt miał tam rodzinę i pewnego razu postanowił mnie tak zabrać. Weszłam do swojej łazienki, zmyłam resztki makijażu z wczoraj i poszłam pod prysznic. Mokre włosy rozczesałam pożądanie szczotką i związałam w luźnego koka, żeby mi nie przeszkadzały. Głodna powędrowałam do kuchni gdzie już czekał na mnie Matt z nakrytym stołem i francuskimi tostami. Czy ja już wam kiedyś mówiłam jak bardzo go kocham?

*

*

*

Matt nadal niańczy Meggy. Ale chyba za to go kochamy! Zastanawiam się czy nie wstawić dzisiaj jeszcze jednego rozdziału, na którym pracowałam chyba najdłużej. Tak bardzo korci mnie, żeby wam go już pokazać i zobaczyć waszą reakcję ^^

PS Kocham Was bardzo, bardzo mocno! Nawet nie wiecie jaką radość mi sprawiacie każdym komentarzem i gwiazdką <3

xoxo Laurilu

Back to school n.g PLWhere stories live. Discover now