rozdział 33 - timelapse

2.9K 162 38
                                    

Gdy obudziła się i otworzyła oczy, od razu wiedziała, gdzie się znajduje. Znała już na pamięć każde pęknięcie na betonowym suficie. Z każdym spędzonym w celi dniem te skazy zapisywały się coraz mocniej w jej pamięci. Widziała je nie tylko, gdy otwierała oczy, ale też gdy je zamykała. Często zastanawiała się, czy kiedykolwiek uwolni się od tego widoku.

Minęło już wiele dni, odkąd wtrącono ją do celi. Pozbawiona jakichkolwiek rozrywek (prócz własnych myśli, które nawiedzały ją wyrzutami sumienia) nie miała tam absolutnie nic do roboty.

Wyposażenie jej więzienia było ubogie. Składały się na nie twardy materac, położony bezpośrednio na kamiennej podłodze, oraz sedes. Nie miała żadnego źródła bieżącej wody – mijałoby się to z ich planem. Codziennie podawano jej pół litra wody oraz jeden posiłek. I do obu tych rzeczy dodawano duże ilości Veritaserum.

Zorientowała się pierwszego dnia, gdy wygłodniała rzuciła się na nóżkę kurczaka. Ron pozwolił sobie na uśmiech dopiero, gdy opróżniła cały talerz. Zaczekał chwilę, nim zaczął zadawać jej pytania i wtedy poczuła, jak odpowiedzi bezwolnie opuszczają jej usta. Nie mogła nad tym zapanować. Dlatego zrobiła pierwszą rzecz, jaka przyszła jej do głowy – włożyła palce do gardła i zwymiotowała prosto na jego buty. Wspomnienie jego przekleństw wciąż wywoływało uśmiech na jej twarzy.

Pamiętała coś, co kiedyś przeczytała w jednej z książek o przetrwaniu w ekstremalnych warunkach. Zasada trójek. Zgodnie z nią człowiek mógł przeżyć bez powietrza trzy minuty, bez wody trzy dni, a bez jedzenia trzy tygodnie.

Wiedziała, że niewyobrażalnie naraża swój organizm na skrajne wyczerpanie, zwłaszcza że faszerowano ją niebezpiecznym dla zdrowia eliksirem, ale od tamtej pory całkowicie przestała jeść. Nie mogła zrezygnować z wody, ale rozwodnienie eliksiru sprawiało, że miał słabsze działanie i mogła z nim walczyć, odpowiadając Ronowi półprawdami.

Nie miała pojęcia, gdzie jest zamknięta, ani czy ktokolwiek wie o jej położeniu. Nie wiedziała, czy Draco również został zamknięty, ani czy w ogóle będzie jej szukał po tym, co mu zrobiła.

Nie chciała się jednak poddawać. Czuła, że musi ciągnąć tę farsę najdłużej, jak tylko może.

Po kamiennym korytarzu rozległ się dźwięk kroków. Umiała już rozróżniać, jak poruszali się strażnicy (jeden kulał, a drugi chodził bardzo szybko), ale to nie był żaden z nich. W stronę jej celi, na codzienną pogawędkę zmierzał Ron.

- Hej, Wieprzley – powitała go jak zwykle starym przezwiskiem, które wymyślił dla niego Draco. Jak codziennie zacisnął gniewnie usta. – To już pora? Tyle dziś miałam do roboty, nawet nie zauważyłam... – machnęła ręką wskazując wnętrze pustej celi.

- Widzę, że jesteś dziś rozmowna. Dobrze – odparł, po czym wyciągnął klucz, by otworzyć kraty. – Odsuń się.

Przewróciła oczami, ale posłusznie wstała z materaca i podeszła pod najbardziej oddaloną ścianę. Zakręciło jej się w głowie, gdy się podniosła,  ale miała nadzieję, że mężczyzna tego nie zauważył.

Gdy była już dostatecznie daleko, przekręcił klucz w zamku i otworzył drzwi. Nie spuszczając z niej wzroku ani wycelowanej różdżki, popchnął nogą tacę do środka. Potem szybko zatrzasnął drzwi i z powrotem je zakluczył.

Środki bezpieczeństwa użyte do jej zatrzymania były bardzo przemyślane. Na celę nałożono zaklęcia ochronne, które uniemożliwiały używanie jakiejkolwiek magii w środku. Hermiona nie mogła przywołać nawet najmniejszego czaru, by złagodzić swój głód czy pragnienie. Bariera pozwalała jednak na przenikanie magii z zewnątrz.

are you afraid of the dark? | dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz