rozdział 14 - Pansy

3.4K 191 42
                                    

Jak powiedzieć przyjaciółce, że zna się jej najmroczniejszą tajemnicę, gdy za wszelką cenę starała się ukryć prawdę?

Następne dni upłynęły mi nad zastanawianiu się nad tą sprawą. Nie miałam pojęcia, jak zacząć ten temat z Pansy, i czy w ogóle powinnam to robić. Odkąd Nott opuścił szkołę wydawała się być w zdecydowanie lepszym stanie. Gdybym nie wiedziała wcześniej, jej zachowanie na pewno sprawiłoby, że połączyłabym fakty.

Jedyną osobą, z którą mogłam o tym porozmawiać, być Malfoy więc równie dobrze można by powiedzieć, że nie miałam nikogo. Nasz rozejm zakończył się wraz z ze zniknięciem Notta. Udawaliśmy, że to drugie nie istnieje i bardzo mi to odpowiadało ze względu na mój rosnący szacunek do chłopaka. To co zrobił dla Pansy... w jakiś sposób zmieniło jego obraz w moich oczach. Nie miałam pojęcia, że aż tak troszczy się o swoich przyjaciół. Było to imponujące, zwłaszcza ze względu na to, że dziewczyna wybrała moją stronę, występując przeciwko wszystkiemu, w co wierzył.

No, ale wciąż... to był Malfoy.

Nie mogliśmy nigdy się zaprzyjaźnić, ani nawet zakolegować. Oboje się zmieniliśmy, ale nasze wspomnienia i wybudowane na nich osobowości stały na drodze jakichkolwiek cieplejszych relacji.

Wszystkim, co było nam przeznaczone, była nienawiść.

***** ***

Nasza konfrontacja nastąpiła nieoczekiwanie i bez żadnego przygotowania.

Siedziałyśmy w bibliotece, w odosobnionej części. Pansy bazgrała wypracowanie na obronę przed czarną magią, a przynajmniej próbowała. Co chwila zamyślała się, gryząc nerwowo końcówkę swojego ołówka i patrząc za okno. Wyglądała jak niecierpliwy dzieciak, który tylko marzy, by wyrwać się na dwór.

- Pansy, ja wiem – oznajmiłam nagle.

Nie miałam pojęcia, czemu przyznałam się akurat wtedy.

Od razu zrozumiała, o czym mówię. Spojrzała na mnie z miną, której jeszcze u niej nie widziałam. Była przerażona.

Wypuściła ołówek z dłoni. Opadł na kamienną podłogę. Z pozoru cichy dźwięk rozniósł się echem po opustoszałym wnętrzu.

- Co masz na myśli? – próbowała jeszcze udawać, wymuszając na twarzy niemożliwy uśmiech.

- Pans, ja wiem – powtórzyłam spokojnie, utrzymując z nią kontakt wzrokowy. – Wiem o Nottcie.

Próbowałam złapać ją za rękę w geście wsparcia, ale zabrała ją szybko, sycząc cicho. Przycisnęła drżące dłonie do piersi. Patrzyła na mnie, jakbym to ja zrobiła jej krzywdę. Ból widoczny w jej oczach łamał mi serce.

Dotarło do mnie, że popełniłam błąd. Naruszyłam w niej coś swoim wyznaniem. Nie wiedziałam, przez co przechodzi i naiwnie liczyłam, że rozmowa o tym pomoże. Tak było z Ginny, ale dziewczyny były zupełnie inne.

Być może udawanie, że nic się nie stało było jej strategią radzenia sobie z traumą. Nie miałam prawa, by jej to odbierać. Sama powinna dojrzeć do tej rozmowy.

- Pansy, przepraszam – rozpaczliwie próbowałam ratować sytuację. – Chciałam tylko...

- Co? Co chciałaś? – przerwała mi cicho i w jej głosie usłyszałam dawną siłę.

Dało mi to nadzieję. Być może nie zrujnowałam wszystkiego kompletnie.

- Chciałam pomóc.

Zamknęła oczy, jakby nie mogła poradzić sobie z moim widokiem, a gdy je otworzyła, błyszczały w nich łzy.

are you afraid of the dark? | dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz