rozdział 11 - play with fire

3.6K 184 23
                                    

Patrzyłam w sufit, próbując znaleźć powód, dla którego powinnam wstać. Dzisiejszy poranek przyniósł wyjątkowo złe samopoczucie.

Łzy spływały mi po policzkach i zagryzałam wargę niemal do krwi, by nie wydostał się ze mnie szloch. Nie mogłam ryzykować obudzenia ślizgonek. Nie chciałam, by ktokolwiek widział mnie w takim stanie, nawet Pansy.

Poniosłam kolejną porażkę. Zawiodłam już wszystkich swoich przyjaciół, a teraz nie zapobiegłam atakowi na Ginny. Gdybym była przy niej, wróciła z nią, zamiast wybrać wygodne i łatwe towarzystwo Blaise'a i Pansy... nic by się nie stało.

Poczułam wyrzuty sumienia tak silne, że zgięło mnie w pół. Skuliłam się, otaczając ramionami.

Nie wiedziałam, jak długo mogłam jeszcze udawać, że sobie radzę.

Nie miałam nawet dwudziestu lat, a czułam jakby moje życie się skończyło. Jakby nic mnie już nie czekało. Wypełniała mnie nieskończona pustka.

Dni zlewały się w jedno, wypełnione mechanicznym wykonywaniem tych samych czynności. Nic nie sprawiało mi radości.

Śmierć może byłaby łatwiejsza, ale czasami nie wiedziałam już, czy jest możliwa. Czy mogłam umrzeć, nie czując że żyję?

Było jednak jeszcze coś, czym musiałam się zająć. Byłam to winna Ginny.

Wbiłam paznokcie w gojące się rany na przedramieniu. Popłynęła krew. Otrzeźwiło mnie to. Fizyczny ból spowodował wyrzut endorfin, co pozwoliło zebrać się w sobie na tyle, by wstać z łóżka.

Byłam zdolna do wszystkiego, by Nott zapłacił za to, co zrobił.

***

Gdy wieczorem pojawiłam się na tarasie, Draco już tam czekał. Siedział na ławce w nonszalanckiej pozie, w wyciągniętymi przed siebie nogami skrzyżowanymi w kostkach.

Trzymał książkę na kolanach, ale nie śledził tekstu. Wpatrywał się w pochmurne niebo, jakby szukał czegoś między obłokami. Wydawał się zupełnie pochłonięty swoimi myślami i musiałam mocno trzasnąć drzwiami, by zwrócić na siebie jego uwagę.

Od razu się spiął i wyprostował, jakbym przyłapana go na czymś niewłaściwym. Być może tak było. Rola zagubionego intelektualisty nie pasowała do jego wizerunku niegrzecznego chłopca.

- Malfoy, będziemy współpracować – powiedziałam, niż zdążył się odezwać i podeszłam do niego. – Lepiej byłoby gdybyśmy zakopali topór wojenny. Możemy wrócić do nienawidzenia się, gdy Nott zniknie.

Niepewnie wyciągnęłam do niego rękę. Wpatrywał się w nią, jakby to była naprawdę ostatnia rzecz, jakiej chciałby dotknąć. Nie zabolało mnie to tak, jak powinno. Musiałam się martwić o znacznie ważniejsze rzeczy.

- To tylko parę dni, Malfoy – przekonywałam. – Obiecuję, że nikomu nie powiem, że podałeś rękę szlamie. Twój honor nie ucierpi – przewróciłam oczami.

Westchnął głęboko, jakbym wymagała od niego czegoś ponad jego siły. Wstał i uścisnął moją dłoń.

Jego skóra była tak chłodna, że początkowo przeszył mnie dreszcz. Zaraz moje ciało ogarnęło gorąco, czułam jak krew napływa mi do policzków.

Odskoczyliśmy od siebie w tym samym momencie. Na jego pięknej twarzy też malowało się  zmieszanie.

Nie wiedziałam, co się stało. Nigdy nie doświadczyłam czegoś takiego. Czy to nienawiść wywołała taki pożar w moim ciele?

Zapragnęłam dotknąć go znowu... tylko po to, by zbadać to dziwne zjawisko, oczywiście. Żaden inny powód nie wchodził w grę.

Nieoczekiwanie to on pierwszy uczynił mały krok w moim kierunku. Wydawało się, że zrobił to całkiem wbrew sobie. Widziałam rozdarcie malujące się na jego twarzy.

Przybliżyłam się lekko i dzieliło nas już tak niewiele, że otoczył mnie jego zapach. Pachniał niesamowicie. Papierosy i mocny zapach piżma i cytrusów. Uzależniające.

Zamknęłam oczy. Nie chciałam myśleć. Po raz pierwszy od dawna poczułam coś, co nie było wściekłością. Jednak co to było? Wciąż nie wiedziałam.

Nagły grzmot rozdarł ciszę, wyrywając nas oboje z tego dziwnego transu. Otworzyłam oczy, by napotkać jego zszokowane spojrzenie. Po raz drugi odsunęliśmy się od siebie..

Odwrócił się ode mnie szybko i wyjął papierosy. Od razu wpakował sobie jednego miedzy wargi.

Niczego nie potrzebowałam tak mocno, jak dawki nikotyny, ale moje zapasy już się skończyły.

Pragnęłam zająć czymś usta i nie musieć nic mówić. To była jedna ze zdecydowanych zalet palenia – dawało ci więcej czasu na wymyślenie błyskotliwych ripost.

Moje nogi się trzęsły, więc usiadłam na ławce. Nie chciałam, by Malfoy wiedział, że mam jakieś słabości. Splotłam palce i próbowałam ignorować zapach dymu papierosowego, który tylko wzmacniał moją potrzebę.

Nagle przed moją twarzą pojawiła się paczka. Spojrzałam w górę. Malfoy wyciągał ją w moją stronę z twarzą zupełnie pozbawioną emocji.

- Zielone Marlboro? – uniosłam brew.

Udałam nonszalancje, ale byłam zszokowana, że zdobył się na taki gest w stosunku do mnie.

- Wiesz, że jeżeli będziesz coś miał w innym kolorze niż zielony, to Salazar się nie pogniewa, prawda? – zakpiłam.

Delikatnie odebrałam od niego paczkę, bardzo uważając, by go nie dotknąć.

Odpaliłam papierosa zapalniczką, którą zawsze nosiłam w kieszeni. Od razu poczułam oczekiwaną ulgę.

- Mamy chwilowy rozejm, ale w każdym aspekcie jestem wierny przekonaniom Slytherina, Granger, o czym zresztą wiesz – odparł, wcale nie rozbawiony moim żartem.

Wiedziałam. I wiedziałam też, że ma na myśli coś kompletnie innego niż upodobania kolorystyczne.

Przewróciłam oczami i wstałam, wydmuchując mu dym prosto w twarz.

- Jesteś monotematyczny, Malfoy – zarzuciłam mu i podeszłam do torby, którą pozostawiłam przy drzwiach. Wyciągnęłam z niej notes, który podstawiłam mu pod nos.

Odebrał mi go jedną ręką, w drugiej wciąż trzymając papierosa między długimi palcami.

Zmarszczył czoło, przyglądając się moim zapiskom.

- To twój plan? – upewnił się.

- Nie, to mój esej na eliksiry – odparłam z przekąsem. – Dlatego tak często występuje tam słowo Nott, bo określam tym mianem smocze odchody. Ty nie?

Próbował ukryć parsknięcie nagłym atakiem kaszlu, ale go przejrzałam. Cieszyłam się z tego, że udało mi się go rozbawić, bardziej niż należało.

- Co to jest ta... kamera? – spytał po chwili, oddając mi notes.

- No cóż, dowiesz się...masz jakieś plany na weekend? Co byś powiedział na wycieczkę do Londynu?

are you afraid of the dark? | dramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz