Wyścig 47

97 14 8
                                    


13 października 2023



Hugo bał się, że zwymiotuje z nerwów. Cały się trząsł kiedy oczekiwał na wyrok w sprawie. Siedział przed salą rozpraw na podłodzie, plecami oparty o zimny kamień i z głową spuszczoną w dół między kolanami. Obok niego usiadł wujek Harry. Naprzeciwko na ławce była Hermiona z Rose, która płakała. Po raz kolejny dzisiaj, a Hugo jedyne o czym mógł myśleć to to, że w końcu to z siebie wyrzucił.

‒ Byłeś bardzo dzielny, Hugo ‒ powiedział miękko Harry.

Weasley miał ochotę płakać. Z ulgi, ze szczęścia, sam do końca nie wiedział. Podniósł głowę i spojrzał na mamę. Mimo że przytulała Rose, to patrzyła na syna. Hugo nie wiedział co widział w jej oczach. Przez te dwa tygodnie odkąd Prorok Wieczorny opublikował artykuł o ich rodzinie, Hugo dużo rozmawiał z matką. Hermiona przybyła następnego dnia do Hogwartu i długo rozmawiali. Najpierw w dwójkę, potem dołączyła do nich Rose. Kobieta zaproponowała Hugo żeby przyjechał na jakiś czas do domu. Chłopak odmówił, bo wiedział, że Pomarańcza już dawno przestała być dla niego domem w pełnym znaczeniu tego słowa. Hermiona jakby to rozumiała.

‒ Ogłoszenie wyroku w sprawie Hugona Weasley'a przeciwko Ronaldowi Weasley'owi. ‒ Monotonny głos jakieś czarownicy rozbrzmiał po korytarzu. Harry Potter wstał z podłogi i poprawił Aurorską szatę.

‒ Hermiono idziesz? ‒ zapytał się mężczyzna. Hugo już wcześniej powiedział im, że nie chce iść na salę, by usłyszeć wyrok. Wolał poczekać, aż wujek Harry czy Hermiona powiedzą mu co zdecydował Wizengamot. Rose nie była wstanie przestać płakać, a co dopiero tam iść. Kiedy dorośli zniknęli za drzwiami sali rozpraw, Hugo wziął kilka uspokajających wdechów.

Ostatnie dwa tygodnie były czystym horrorem.

Słyszał szepty za każdym razem jak mijał jakaś grupkę na korytarzu w szkole, w Pokoju Wspólnym Gryfoni zachowywali się jakby zarażał smocza ospą, albo byli gotowi zagłaskać go na śmierć i wysyłać masę współczujących spojrzeń. Nawet w dormitorium nie miał spokoju, bo jego współlokatorzy sądzili, że chociaż im powie nieco więcej niż opisuje Prorok. Jakby Hugo miałby na to ochotę, by przeżywać ten koszmar jeszcze raz.

Poza zwykłą nauką, popołudniami musiał przenosić się przez kominek w gabinecie Dyrektorki do Ministerstwa Magii gdzie był przesłuchiwany, badany i testowany.

Reporterzy z różnych gazet starali się różnymi sposobami namówić go na wywiad. Podobno dniami i nocami stali pod Pomarańczą i Hogwartem.

Sowy z poranną pocztą wręcz atakowały Hugo podczas śniadania przez co Weasley nawet nie otwierał kopert od czasu kiedy jedna z nich po otwarciu okazała się przeklęta i spędził cały dzień w Skrzydle Szpitalnym. Hugo nie miał pojęcia czemu ktoś mu to przysłał. Może miało to związek z tym, że jakaś podrzędna gazeta opublikowała artykuł gdzie podważała wszystkie zarzuty i oskarżała Hugona o to, że jest niestabilny psychicznie i wszystko wymyślił, a jego przyjaciele pomogli mu w tej maskaradzie.

Jedyne momenty gdzie mógł od tego wszystkiego odpocząć, był czas jakby spędzał z przyjaciółmi. Albus, Scorpius, Cynthia i Anthony, nie dali mu odczuć, że cokolwiek się stało. Może i był wściekły na dwójkę Ślizgonów za to, że upublicznili to wszystko, ale teraz – siedząc na tej cholernie niewygodnej podłodze w oczekiwaniu, aż usłyszy od wujka Harry'ego jaki Ron dostał wyrok, jedyne co czuł wobec chłopaków była wdzięczność.

W końcu drzwi się otworzyły.

­Hugo podniósł się z podłogi w momencie kiedy zobaczył jak łzy mamy spływają jej po policzkach. Hermiona starała się uśmiechnąć w stronę syna, ale wyszedł jej raczej krzywy grymas.

‒ Dziesięć lat ‒ usłyszał głos zanim zobaczył postać wujka. ‒ Wizengamot skazał Rona na dziesięć lat Azkabanu.

Hugo nie wiedział, co czuł po tym jak to usłyszał. Na pewno nie radość czy zadowolenie. Może w pewien sposób ulgę, że to wszystko naprawdę się skończyło. Mógł wrócić do szkoły, skupić się na lekcjach i przygotowywać do Wyścigu. Mógł oswoić się z myślą, że jak wróci na Święta do domu to nie będzie w nim ojca.

***

‒ Mama powiedziała mi, że chce sprzedać Pomarańczę ‒ powiedział Hugo kiedy siedzieli wszyscy wieczorem w Pokoju Życzeń, który przybrał wygląd przytulnego salonu z kominkiem, dwoma kanapami i fotelami. Niebieskie ściany uspokoiły nerwy Hugona, który nadal nie mógł dojść do siebie po ogłoszeniu wyniku. ‒ Nie chce, abym miał złe wspomnienia za każdym razem jak będę przyjeżdżał. Ma poszukać czegoś w centrum Londynu.

‒ To chyba dobrze, nie? ‒ zapytał się niepewnie Scorpius, który leżał na jedne z kanap, a jego stopy leżały na kolanach Albusa.

‒ Nie wiem ‒ przyznał Weasley. Hermiona powiedziała mu o tym kiedy żegnali się przed bramą Hogwartu, bo uparła się, że odprowadzi swoje dzieci do samej szkoły mimo że mogli przenieść się z Ministerstwa przez kominek prosto do gabinetu Dyrektorki, zamiast teleportować się do Hogsmeade i iść na piechotę do zamku. Weasley nadal nie wiedział co o tym pomyśle sądzić.

Potem milczeli. Mogli w końcu odpocząć, po półtora miesiąca nauki. Każdy rozsiadł się wygodnie i po prostu cieszyli się swoją obecnością. Byli z różnych domów, a Hugo na innym roczniku i nie mieli za bardzo czasu, by po prostu usiąść i normalnie porozmawiać, bo albo kończyli zajęcia o różnych godzinach, albo musieli siedzieć po kilka godzin w bibliotece, by odrobić zadania domowe. W szczególności gdy cała ta sprawa wyszła na jaw.

‒ Wiecie, że za tydzień Krukoni grają ze Puchonami, prawda? ‒ zmienił temat Zabini i przerwał ciszę.

‒ Ja pierdole, Anthony ‒ mruknęła zła Cynthia i walnęła go nadal siedząc w fotelu. Aby to zrobić musiała się z niego wychylić, ale nie mogła się powstrzymać. ‒ Naprawdę, myślisz teraz o Quidditchu?

‒ No co? ‒ odparł niewinne.

Greengrass westchnęła zirytowana.

‒ A ty już się boisz, nie? ‒ zapytał zaczepie Scorpius. ‒ Strach cię obleciał, Zabini?

‒ Gry z Puchonami? Gorzej się czujesz, Malfoy?

‒ Hej, nie należy lekceważyć wroga, bo może cię czymś zaskoczyć! ‒ wtrącił swoją uwagę Albus.

‒ Błagam cię, Potter. To Puchoni ‒ powiedział Anthony jakby to wszystko tłumaczyło.

Hugo uśmiechnął się pierwszy raz od dwóch tygodni, słuchając rozmowy przyjaciół. Czuł się wspaniale kiedy słyszał ich słowne przepychanki i miał świadomość, że jest częścią tej grupy.

I tylko przez sekundę coś ścisnęło go w sercu na myśl, że kiedy za rok przyjedzie do Hogwartu ich już tutaj nie będzie, a jego czekają dwa lata mając tylko za towarzystwo Lily i resztę klanu Weasley'ów. Ale w końcu był dopiero październik i miał jeszcze ponad osiem miesięcy, by cieszyć się każdą chwilą w ich towarzystwie. 




****

Tego rozdziału nie było w planach, bo miałam zrobić przeskok w czasie i zacząć opisywać jedenaste zadanie Wyścigu, ale doszłam do wniosku, że zostawienie tak sprawy Hugo nie jest dobrym pomysłem, bo niektórzy chyba by mnie zjedli w komentarzach ;) 

Jak zauważyliście jakieś błędy to śmiało piszcie! 

Jak wrażenia po rozdziale? 

Do następnego, 

Demetria1050 

Wyścig życia || Nowe Pokolenie - Harry PotterHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin