Wyścig 11

126 15 7
                                    

30 lipca 2023


Cynthia Greengrass nie spodziewała się tego, że w czasie długiej przerwy dostanie telefon od zdenerwowanej Calisty. Dziewczyna miała zadyszkę przez co Cynthia rozumiała co drugie słowo.

− To to-ta-lna katastrofa! Będę u ciebie za jakieś dwadzieścia minut i lepiej żebyś znalazła czas!

− Ale...

− Nie ma żadnego, ale Cynthia! Mamy awarię roku!

Kiedy Calista się rozłączyła, Greengrass jeszcze przez chwilę patrzyła się na wyświetlacz telefonu, ale w końcu schowała go do kieszeni fartucha. Nie sądziła, że przez dwadzieścia minut przyjaciółka zdąży dotrzeć do kawiarni. Na wszelki wypadek zadzwoniła do Scorpiusa Malfoy'a. Chłopak nie miał dzisiaj pracować, ale pewnie też nie siedział w domu. Cynthia sądziła, że chłopak jest w swojej drugiej pracy. Scorpius jednak nie odebrał. Dziewczyna napisała do niego wiadomość, w której prosiła żeby uratował ją od panikującej Calisty, która podobno miała problem życia.

− Mała, wracasz już? – Roger zajrzał przez drzwi na wjazd dla dostaw gdzie stała jego córka. Mimo że dziewczyna miała jeszcze chwilę przerwy chciał, aby wróciła już na salę. Potrzebował kogoś kto zanosiłby zamówienia na stolik.

− Idę, idę – odpowiedziała dziewczyna. – Calista będzie niedługo u nas.

Potem wróciła do środka i co chwilę zerkała na zegarek. Oczywiście Calista się spóźniła dobre pół godziny, ale kiedy wpadła do środka od razu kazała Cynthi usiąść przy wolnym stoliku i wysłuchać wszystkiego i to z cztery razy.

− I co mamy teraz zrobić? – spytała się Cynthia kiedy w końcu mogła powiedzieć coś więcej niż krótkie przytakiwania.

− Napisałam wszystkim wiadomość, że mają jak najszybciej tu przylecieć. Oczywiście, nikt mi nie odpisał. I oczywiście pewnie Albus nie ma zasięgu w domu, a wiadomość odczyta po kilku dniach.

− Scorpius też nie odbiera – westchnęła Cynthia. Powinna wrócić do pracy, a nie siedzieć na jasnej kanapie obok Calisty. Może tata nie będzie tak bardzo zły jak po zamknięciu wysprząta na błysk cały lokal. Oczywiście za pomocą kilku zaklęć.

− Cześć, skarbie. – Cynthia podskoczyła na miejscu kiedy usłyszała cichy głos Anthony'ego tuż przy uchu. Chłopak pozwolił sobie na pocałowanie jej w policzek i zaraz potem przeskoczył przez kanapę i usiadł zbyt blisko. Calista nie kryła zdziwienia kiedy zobaczyła kolejną dziwną scenę tej dwójki.

− Wy jesteście razem czy co? – spytała Krum. Zaraz potem Greengrass lekko się zarumieniła, a czarnoskóry tylko się zaśmiał. Anthony wyglądał dzisiaj jak typowy niegrzeczny uczeń w czarnej koszuli i podziurawionych spodniach.

− Daj spokój, Calista – syknęła Ślizgonka. Najbardziej zła była na Zabiniego, bo jego gra, której zasad nie znała zaczynała ją męczyć.

Kiedy przespali się podczas jej imprezy urodzinowej Cynthia nie spodziewała się, że tak to na nich wpłynie. Kiedy wytrzeźwiała i dotarło do niej to co zrobili, obiecała sobie, że to pierwszy i ostatni raz. Ale Zabini się z nią bawił. Cynthia ciągle czuła jego dotyk, pocałunki, a szeptane słowa przy każdym ich spotkaniu nie pomagały.

Może właśnie siedząc koło niego, czując męskie perfumy i ciepło bijące od Zabiniego, postanowiła zmienić zasady gry. Jeśli Anthony chce się bawić to Cynthia nie powinna mu przeszkadzać. A nawet przyłączyć się do niego. Dlatego właśnie kiedy Calista poszła do łazienki i zostawiła ich samych, brunetka przybliżyła się jeszcze bardziej do chłopaka tak, że mogła bez problemu zobaczyć jaśniejsze plamki w brązowych oczach Zabiniego. Był zdziwiony, ale też z uśmiechem zadowolenia patrzył na Cynthię.

− Co jest, Krukoniku? Chcesz zagrać ze mną w grę?

− Grę? – spytał Anthony patrząc się uparcie w jej usta.

Cynthia jednak nie odpowiedziała. Wstała z kanapy i skierowała się w stronę kuchni. Zostawiła Zabiniego totalnie zszokowanego i właśnie w takim stanie zastała go Krum.

Greengrass po zniknięciu z oczu przyjaciół, mogła pozwolić sobie na chwilowe załamanie. Nie miała pojęcia co ona sobie myślała kiedy rzuciła tą propozycję Anthony'emu. Przecież lada dzień zaczyna się Wyścig i powinna być na tym skupiona, a nie na uczuciach do Krukona. Przez lata marzyła o udziale w zawodach, a w tym momencie nie potrafiła się z tego cieszyć.

Została więc w kuchni i pomagała wałkować ciasto do momentu, aż się nie uspokoiła. Miała też nadzieję, że do tego czasu Zabini ulotni się z kawiarni.

− Możesz już przekładać na blachę – zwróciła jej uwagę jedna z kucharek, która pracowała z nimi dopiero od zeszłego roku. Cynthia pokiwała głową i zaraz przystąpiła do działania. Te wszystkie czynności pomagały jej nie analizować wszystkich sytuacji od czasu przyjęcia urodzinowego.

− Wszystko dobrze, Cynthia? – zapytała się jedna z pomocniczek kucharki. Była studentką filologii i miała zawsze duży uśmiech na twarzy.

− Jasne, Jenny.

− Wiesz, że twoi przyjaciele siedzą na sali?

− Wiem, wiem – potwierdziła Cynthia, poprawiając cały czas ciasto w blaszce. – Zaraz do nich pójdę.

− A wiesz, że ich jest tam cała piątka? – upewniła się studentka.

Na to pytanie Greengrass podniosła zaskoczona brwi i zaraz skierowała się w stronę wyjścia z kuchni. Nie miała pojęcia kiedy wszyscy się zjawili, ale w takim razie powinna do nich dołączyć.

Jenny miała rację. Byli wszyscy, a na środku na stoliku leżał rozwinięty pergamin. Kiedy Cynthia podeszła, Albus podał jej go z pełną powagą na twarzy.

− Zmieniły się zasady Wyścigu.

− Co? – spojrzała z niedowierzaniem na chłopaka. Przecież zasady były niezmienne od dwudziestu lat – czyli od momentu kiedy Wyścig powstał. Potter nie odpowiedział, więc dziewczyna zaczęła czytać co jest napisane na pergaminie.

Z każdym zdaniem jej oczy robiły się coraz większe, a w którymś momencie prychnęła rozjuszona kiedy przeczytała, że pełna lista zawodników będzie widoczna dla wszystkich, którzy biorą udział w Wyścigu. Koniec z anonimowością. Natomiast punkt mówiący o tym, że trasa drugiego etapu została wydłużona o jedno miasto, spowodowała tylko uśmiech.

− Czemu dostajemy to dopiero teraz?

− Bo jest za późno żeby się wycofać...? – Bardziej stwierdził niż zapytał Hugo. Jemu też nie na rękę była większość zasad, ale przecież nie mogli się teraz wycofać. Nie po to kupował cholernie drogą miotłę, by nie na niej nie przeżyć historii życia.

− Ale mamy to podpisać czy jak? – Ciągle dopytywała Cynthia.

− Mamy się do tego zastosować. Mamy czekać na pierwsze zadanie. Mamy przejebane, Cynthia. – Ostatnim zdaniem podsumowuje całą tą sytuację Scorpius. Nikt nie zaprzeczył, a każdy był zmartwiony i zamyślony.

− Ale czy zmuszanie nas do kradzieży to nie za dużo? 




****

Nie jestem zadowolona, ale po tylu dniach w końcu wstawiam nowy rozdział. 

Tradycyjnie proszę o gwiazdki i komentarze, bo nie wiem czy idzie mi naprawdę tak źle czy tylko mam takie wrażenie. A jeśli tak to po prostu chciałabym wiedzieć co poprawić. 

PS. I zaraz zmieniam okładki znowu także się nie przestraszcie XD 

Do następnego, 

Demetria1050 


Wyścig życia || Nowe Pokolenie - Harry PotterWhere stories live. Discover now