Wyścig 30

114 16 5
                                    


15 sierpnia 2023



Scorpius Malfoy nienawidził czekać. A właśnie teraz musiał uzbroić się w cierpliwość, bo jego szef z drugiej pracy nie odzywał się do niego od początku sierpnia. Chłopak wiedział, że nikt mu nie obiecywał codziennych zleceń, ale naprawdę potrzebował tego skoku adrenaliny.

Po raz kolejny obrócił telefon w ręce i spojrzał się na wyświetlacz. Była jedna nieprzeczytana wiadomość od Anthony'ego z dzisiaj, że właśnie wylądował na Hazelbury Cres. Scorpius zobaczył go od razu po teleportacji i nie musiał tego czytać, by wiedzieć. Ale żadnych wieści od szefa. Mógł chociaż napisać, że zadzwoni za kilka dni, bo ta niepewność go dobijała.

Scorpius lubił tę pracę. Mógł oderwać się od wszystkiego i nie myśleć o niczym. Skupić się tylko na wykonaniu zadania, za które dostawał niezłą kwotę pieniędzy.

Przy kolejnym obrocie telefonu, ten mocno zawibrował i Malfoy niechcący go upuścił na podłogę pokoju. Zerwał się z łóżka, by zobaczyć kto dzwonił.

− Dzień dobry, szefie – powiedział z uśmiechem. Musiał chyba myślami ściągnąć mężczyznę i zmusić go żeby do niego zadzwonił.

− Cześć, młody. Robotę mam dla ciebie. – Przyjemny głos z ledwo wyczuwalnym amerykańskim akcentem, do którego Scorpius już się przyzwyczaił, rozbrzmiał w odpowiedzi.

− Jasne, szefie. Mogę zaraz być w firmie.

− Spokojnie, przecież się nie pali – powiedział ze śmiechem starszy mężczyzna. – Chciałem też z tobą pogadać jak już przyjdziesz. O przyszłości.

Scorpius nerwowo poprawił włosy kiedy usłyszał, że czekała go rozmowa o przyszłości i to z szefem. Nie brzmiało to dobrze. Pracował z nimi dopiero od kilku miesięcy i wydawało mu się, że wszystko jest w porządku.

− Jak już będziesz na miejscu to przyjdź od razu do mojego biura. Do zobaczenia, młody – powiedział, kończąc rozmowę Amerykanin. Scorpius nacisnął czerwoną słuchawkę i schował telefon do kieszeni spodni.

Tak naprawdę, to nie miał ochoty już nigdzie wychodzić. Godzinę temu wrócił z Luton, po tym jak pod wpływem czujnego spojrzenia Cynthi wypił cały kubek melisy. Chciał odpocząć i poczekać, aż Astoria wróci. Obiecał mamie, że spędzi z nią dzisiejsze popołudnie.

Skierował się w stronę łazienki. Nie miał czasu na prysznic, ale powinien zdążyć z szybkim odświeżeniem się. No i musiał się przebrać w coś eleganckiego. Zawsze kiedy przyjeżdżał do firmy starał się wyglądać dojrzale i poważnie. Szef i tak mówił do niego młody, ale Scorpius nie mógł sobie pozwolić, by zobaczyli go w spranych mugolskich dżinsach i koszulce polo.

Zamykając drzwi pokoju, sprawdzał czy na pewno wszystko wziął. Nie miał zamiaru się wracać i tracić niepotrzebnie czasu. Tym razem nie chciał też informować Awarii – domowej skrzatki – o tym, że wychodził.

Scorpius Malfoy teleportował się wprost na osiedle domków jednorodzinnych na granicach Londynu.

Wylądował w ogrodzie. Było tam pełno krzewów i drzewek owocowych. Idealne miejsce, by teleportować się bez zwracania na siebie uwagi. Dźwięk teleportacji oczywiście rozniósł się po okolicy, ale nikt nie zwrócił na to uwagi. Było popołudnie – ludzie wracali do domu z pracy, parkowali samochodami na podjeździe, a dzieci wbiegały do domu krzycząc po drodze. Nikt nie zwrócił uwagi na głośne POP jakie spowodował Scorpius.

Poprawił włosy żeby przypadkiem nie wejść do środka z kilkoma zielonymi listkami na głowie. Zobaczył duży piętrowy dom jednorodzinny, który miał wyjście na taras i balkon, do którego miał dostęp tylko szef Malfoy'a. Blondyn skierował się w stronę ganku i drzwi wejściowych. Przeskoczył szybko te kilka stopni, które dzieliły go od wejścia do domu. Chciał się już znaleźć w środku. Poprawił jasnoniebieską marynarkę. Otwierając drzwi na jego twarzy pojawił się mimowolny uśmiech, bo nie mógł doczekać się, aż zobaczy kilka znajomych twarzy.

Wyścig życia || Nowe Pokolenie - Harry PotterDonde viven las historias. Descúbrelo ahora