Wyścig 01

348 32 30
                                    

19 lipca 2023


Harry Potter miał ponad czterdzieści lat, trójkę dzieci, pracował jako Szef Biura Aurorów i naprawdę wiedział kiedy ktoś go okłamuje. Nieważne czy to był Auror, który chciał wolny wieczór, by pójść z kolegą do baru czy jego własny syn. Nie było problemu jeśli to był James - jego pierworodny, który nie umiał w ogóle kłamać i po każdym nieudanym żarcie po prostu się do niego przyznawał.

Chodziło o Albusa Severusa. O jego cichego, spokojnego i sarkastycznego syna. Kiedy rok temu po wielkiej kłótni uciekł z domu do swojego najlepszego przyjaciela - Scorpiusa Malfoy'a, myślał, że najgorsze mają za sobą. Święta spędzili już wszyscy razem przy rodzinnym stole w Norze i było naprawdę dobrze. Ale podczas tych wakacji znowu coś było nie tak. Albus zachowywał się dziwnie. Rozumiał, że prawie codzienne spotykał się z przyjaciółmi i kuzynostwem. Sam w jego wieku wolał spędzać czas poza domem, ale mimo wszystko nigdy nie wymykał się w nocy. Po raz pierwszy przyłapał go na tym dwa tygodnie po zakończeniu roku szkolnego. Przez całą noc nie spał i czekał na moment kiedy Albus wróci do domu. Zrobił to dopiero nad ranem kiedy starszy Potter miał już budzić żonę i zacząć poszukiwania. Kiedy zobaczył go przed gankiem z zarumienionymi policzkami i szerokim uśmiechem, nie wiedział co robić. Miał z nim porozmawiać, okrzyczeć, dać szlaban? W końcu nie zrobił nic. Postanowił, że będzie go obserwować i w odpowiednim momencie zainterweniuje.

− Panie Potter?

W drzwiach do jego gabinetu stała sekretarka – Emily Kent w zwiewnej sukience i płaszczu, gotowa do wyjścia. Spojrzał szybko na zegarek wiszący na ścianie i zobaczył, że wybiła siedemnasta. No tak, Emily zawsze wychodziła o czasie żeby przypadkiem nie mieć żadnych nadgodzin.

− Do jutra, Emily – powiedział na pożegnanie. Młoda sekretarka odpowiedziała tym samym i szybko opuściła biuro. Potter też wiedział, że musi się zbierać. Obiecał Ginny, że będzie starał się wracać wcześniej do domu, bo w końcu były wakacje i dzieci w domu.

Nagle zerwał się szybko z fotela. Jak mógł zapomnieć! Przecież wczoraj – zupełnie niechcącym oczywiście – podsłuchał jak Albus umawiał się z kimś na siedemnastą trzydzieści. Oby jego syn nie wyszedł jeszcze z domu. Miał zamiar rzucić na niego zaklęcie śledzące tuż przed tym jak teleportuje się na miejsce spotkania. Harry wiedział, że nie jest to może najlepsza metoda wychowawcza, ale był w końcu Aurorem i umiał śledzić podejrzanego. Nie powinien myśleć o własnym dziecku w tych kategoriach, ale nie miał wyjścia.

Kiedy teleportował się przed Grimmauld Place 12 i wszedł do domu, prawie zderzył się z Albusem w przedpokoju.

− Cześć tato – powiedział lekko zaskoczony Albus. Chłopak miał na sobie ciemną bluzę, jeansy i trampki. Był gotowy na wyjścia, a Harry cieszył się, że zdążył dosłownie w ostatniej chwili. Poprawił okulary, które zsunęły mu się lekko z nosa. Nie wiedział za bardzo co ma powiedzieć synowi.

− Wychodzisz?

Albus przytaknął i wyminął go nawet nie odzywając się słowem. Potter dosłownie w ostatniej chwili wyciągnął różdżkę i rzucił niewerbalnie zaklęcie śledzące. Będzie działać przez dziesięć minut. Harry miał nadzieję, że Ginny nie wróciła jeszcze z pracy i nie słyszała, że on sam był w domu. Auror poczekał jeszcze chwilę, wyszedł na ulice i teleportował się za synem.

Wylądował na jednej z uliczek Luton. Potter rozglądając się dostrzegł kilku mugoli i swojego syna, który szedł spokojnie kilkanaście metrów dalej. Schował różdżkę do kieszeni dziękując sobie w duchu, że założył dzisiaj zwykły garnitur, a nie Aurorską szatę. Harry nie spodziewał się, że będzie kiedyś korzystać z technik poznanych na kursie śledzenia podejrzanego w stosunku do własnego dziecka. Robił to po raz pierwszy i - miał nadzieję - również ostatni.

− Potter!

Nagły krzyk spowodował, że obydwóch Potterów stanęło nagle w połowie kroku. Harry starał się uspokoić kiedy do Albusa podbiegła dziewczyna i mocno go przytuliła na przywitanie. Starszy Potter nie miał pojęcia kim ona jest, bo syn nigdy jej nie przedstawiał, ale bardziej byłby zdziwiony kiedy by to zrobił.

Niestety był za daleko, by słyszeć odpowiedź syna. Harry patrzył jak dwójka nastolatków wchodzi do jednej kawiarni kilka metrów dalej. Potter miał małe opory by śledzić dalej syna, bo nie wiedział czy jest coś bardziej krępującego jak obecność ojca na randce z dziewczyną. Ale zaraz potem stał przy drzwiach do kawiarni i naciskał klamkę, by wejść do środka. Chciał usiąść kilka stolików dalej i po prostu poobserwować syna. Musiał się upewnić, że wszystko z Albusem było w porządku.

− Dobra, a jak się nie dostaniemy? – Spytała jedna dziewczyna siedząca razem z Albusem i tamtą nastolatką przy stoliku. Też miała brązowe włosy i niebieskie oczy, ale jej zdenerwowana poza, nieco zaskoczyła Harry'ego. Nie miał pojęcia o czym ona mówiła, ale nie miał złych przeczuć.

Do kawiarni weszła kolejna osoba i Potter z przyzwyczajenia spojrzał w stronę drzwi. Patrzył jak młody Malfoy – tak podobny i nie podobny jednocześnie do Draco, podszedł do Albusa i przywitał się z nim z szerokim uśmiechem. Poklepali się po plecach i od razu usiedli na miejsca.

− Mamy wszystko – powiedział z uśmiechem Scorpius. Reszta grupy siedząca przy stoliku zareagowała głośnym śmiechem i okrzykami radości.

− Czyli co? Jutro jedziemy na zakupy? – Dziewczyna Albusa wręcz podskakiwała na miejscu, mówiąc to. Harry nie ma pojęcia o co chodzi, ale musi przemyśleć czy jutro też powinien pójść za synem.

− Najpierw musimy zdecydować się na konkretny model – powiedział Albus. Reszta grupy pokiwała głową i zaraz zaczęła mówić między sobą. Przez kilkanaście minut nic się nie działo i Potter chciał już wychodzić z kawiarni, której nazwy nawet nie znał. Przez szybę spojrzał jeszcze na całą grupę i z uśmiechem odszedł wzdłuż Hazelbury Cres. Jego syn miał przyjaciół i wakacyjne plany. Cieszył się życiem i nie wisiało nad nim żadne cierpienie bliskich czy śmierć. Był bezpieczny.

W momencie kiedy Harry Potter teleportował się z powrotem do domu, do Cynthi Greengrass zadzwonił telefon. Kiedy dziewczyna odebrała z jej twarzy zniknął uśmiech i pojawiło się przerażenie.

− On go znowu pobił. 




****

Pierwszy rozdział za nami! Jak wrażenia? 

Nie sądziłam, że tak szybko napiszę to tysiąc słów i zajmie ono trochę ponad dwie strony w Wordzie. 

Do następnego, 

Demetria1050 

Wyścig życia || Nowe Pokolenie - Harry PotterWhere stories live. Discover now