Rozdział 30

3.5K 232 43
                                    

Wiem, że mnie pewnie teraz nienawidzicie za tą przerwę w pisaniu, ale przysięgam, że mam tyle nauki, że nie wyrabiam się. Jeszcze raz przepraszam i dziękuję za każdą gwiazdkę i komentarz. <3

Pov Draco:

Po cichu wślizgnąłem się do gabinetu Snape'a i zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. To musi być coś małego, ale bardzo cennego. Gdybym był Senapem, gdzie bym to schował? Przeszukałem całe biurko, lecz tam nic nie znalazłem. Sięgnąłem na półkę z eliksirami, podejrzewając, że mógł ukryć to właśnie tam, ale znowu się myliłem. W końcu wpadłem na genialny pomysł. Bo czemu tego po prostu nie przywołać tej rzeczy? Może nie zadziałać, ale... nie zaszkodzi spróbować.

- Accio najcenniejsza rzecz Severusa Snape'a!

Chwilę poczekałem, ale nic się nie stało. Zrezygnowany już miałem wychodzić, gdy usłyszałem cichy odgłos za sobą. Gwałtownie się odwróciłem i ujrzałem jedną z szuflad, która cała się trzęsła, jakby coś chciało się z niej wydostać. Podbiegłem tam szybo i otworzyłem ją za pomocą zaklęcia << alohomora >> . To co w środku ujrzałem, na pewno nie było dużo warte, wręcz wyglądało na dosyć badziewne. Był to naszyjnik ze pozłacanym aniołkiem. Wziąłem go delikatnie do ręki i już miałem wychodzić, gdy wpadłem na tego obrzydliwego nietoperza.

Dzień wcześniej...

Szedłem korytarzem do pokoju, gdy usłyszałem dwa znajome głosy. Mianowicie należały one do Snape'a i Filcha. Szybko zrobiłem krok w tył i ukryłem się za filarem.

- Argusie, wiesz, że to dla mnie niesamowicie cenne. – Severus trzymał jakąś drobną, połyskującą rzecz w dłoni. – Jeszcze raz zobaczę, że ten kot się do tego łasi, a osobiście wyrzucę go za okno.

- Oh. Przepraszam profesorze Snape. To się nie powtórzy. – Odpowiedział woźny.

Oboje po chwili rozeszli się w inne strony a ja szybkim krokiem ruszyłem do sypialni. Dzisiaj w nocy muszę się zakraść do gabinetu nietoperza i poszukać ,,tego", czymkolwiek to jest. To jedyny sposób, by go zaszantażować.

Pov Harry:

W ciszy spacerowałem po szkole, pod przykryciem peleryny niewidki, marząc by szedł przy mnie pewien blondyn. Udałem się w kierunku Wierzy Astronomicznej, chcąc popatrzeć na gwiazdy, lecz prosto z gabinetu Snape'a dobiegły do mnie dziwne odgłosy. Z zaciekawieniem podszedłem tam i ujrzałem profesora kurczowo trzymającego za ramię Dracona. Ah... Co on tam do cholery robi w środku nocy?!

- Puszcza! – Krzyknął Ślizgon. – Albo to zniszczę!

Draco uniósł wysoko dłoń z wisiorkiem ze złotym aniołkiem. Ku mojemu zdziwieniu, nauczyciel osunął się z przerażenia na ziemie i zaczął się jąkać.

- O-oddaj to... natychmiast! To moja j-jedyna pamiątka po... – przełknął nerwowo ślinę – po Lily.

Na dźwięk imienia mojej matki skamieniałem. Normalnie nie mogłem się ruszać, tak jakby ktoś związał sznurem moje kończyny.

- Ah. Więc jeśli chcesz to odzyskać... To złóż Przysięgę Wieczystą, że nie skrzywdzisz ani Harry'ego, ani mnie i przestaniesz się wtrącać w to co nas łączy, rozumiemy się?

Po tym zdaniu, wszystko docierało do mnie jak przez mgłę. Czy to znaczy, że Snape chciał mi coś zrobić? Albo Draco?

Wpadłem do swojego dormitorium jak burza, po czym wskoczyłem pod kołdrę i próbowałem zasnąć, ale od tego co usłyszałem, po prostu nie mogłem. Po kilku minutach w końcu udało mi się usnąć.

Przeciągnąłem się i powoli zszedłem z łóżka. Dziś sobota. Jakie szczęście, że nie muszę iść na lekcje, bo byłbym spóźniony godzinę. Wciągnąłem na siebie spodnie i koszulkę, po czym zszedłem na śniadanie. W Wielkiej Sali nie było dużo uczniów, jednak wciąż panował gwar. Zasiadłem obok Luny i Nevilla, którzy jeszcze nie wyszli.

- Cześć Harry. – Powiedziała Krukonka.

- Hej Luna, jak leci Nev?

- Dobrze, dzięki. – Odpowiedział chłopak.

Nałożyłem na talerz dwa tosty i zacząłem zajadać. Pamiętam jeszcze, jak dużą ilość jedzenia zmieściłem na mojej pierwszej uczcie w Hogwarcie... Położyłem na łopatki Rona, który zjadł wtedy sześć udek kurczaka.

Po zjedzonym posiłku wyszedłem z Wielkiej Sali i już miałem iść z powrotem do dormitorium, gdy ktoś złapał mnie za ramię i pociągnął do nieużywanej łazienki. Gdy odwróciłem się, by spojrzeć na twarz tego kogoś, ujrzałem... Malfoy'a?

- Harry, musimy pogadać o... tamtej nocy na Wierzy Astronomicznej... - Powiedział, patrząc mi w oczy.

- Uh... Wiem, zrobiłem z siebie idiotę... - Wydukałem. – Zapomnij, proszę...

W tym momencie Ślizgon zrobił coś niespodziewanego. Przyciągnął mnie w talii bliżej siebie, tak, że nasze torsy się stykały i wyszeptał mi do ucha:

- Tyle, że ja wcale nie chcę zapominać... Bo widzisz, ja też cię bardzo lubię Harry.

Serce zabiło mi dziesięć razy szybciej, a Draco przybliżył się do mnie najbardziej jak to było możliwe i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Po chwili go odwzajemniłem. Język Dracona wślizgnął się do mojej buzi i zaczął badać zęby i podniebienie. Chłopak zatopił swoje palce w moich włosach, przez co wydobył ze mnie cichy jęk wprost do jego ust.

Po dłuższej chwili, zdyszani odkleiliśmy się od siebie, po czym cały czerwony wydyszałem:

- Jeszcze nigdy czegoś takiego nie przeżyłem.

Ślizgon uśmiechnął się chytrze, a ja wtuliłem się w jego sweter. Czułem się bezpiecznie i chciałem zostać w jego ramionach już na wieki.

Tylko twój - DrarryWhere stories live. Discover now