Rozdział 27

3.5K 171 43
                                    

Pov Harry:

- Hermiono, możemy porozmawiać? – Zapytałem.

- No jasne. Co jest?

- Ale... Na osobności. – Powiedziałem szybko.

Dziewczyna kiwnęła głową i zaprowadziła mnie do swojego pokoju. Po drodze, usłyszałem jeszcze krzyk Rona: ,,Za grosz zaufania do mnie nie masz!". Uśmiechnąłem się na te słowa.

Miona zamknęła drzwi, a ja na wszelki wypadek, rzuciłem zaklęcie wyciszające.

- O czym chciałeś porozmawiać Harry?

- No... Ale obiecasz, że nie będziesz się śmiać?

- Oczywiście. Obiecuję.

- No więc... chce powiedzieć komuś... o moich uczuciach. -Byłem przygotowany na to, że parsknie śmiechem, ale tak się nie stało. – Tyle, że boję się, że ta osoba mnie wyśmieje...

- Chodzi ci o Dracona, prawda?

- Ale skąd ty...?

- Przyjaciółki nie oszukasz, widziałam, jak na niego patrzysz. Tak czy inaczej, na początku musisz zadać sobie pytanie, czy naprawdę go lubisz...

- No jasne, że tak! – Powiedziałem z pogardą.

- No dobrze, więc jeśli go lubisz i mu ufasz, to nie powinieneś się tego bać.

- Ale co jeśli nie będę miał dość odwagi? Albo nagle się rozpłaczę, lub coś gorszego?! – Wykrzyczałem, już ze łzami w oczach.

Hermiona wstała i przytuliła mnie mocno.

- Wierzę, że tak nie będzie. Nie, ja wiem to.

Wstałem i wspólnie wyszliśmy z pokoju.

- Herm, jesteś najlepszą przyjaciółką, jaką mogłem sobie wymarzyć. – Powiedziałem, już nie płacząc, lecz szeroko się uśmiechając.

- Słyszałem to! – Krzyknął Ron z dołu, a ja i Miona parsknęliśmy śmiechem.

- A o kiedy, to jesteś rodzajem żeńskim!? – Odkrzyknąłem schodząc na dół.

W odpowiedzi usłyszałem tylko cichy chichot.

Rozmowa z Hermioną dobrze mi zrobiła. Czuję się zdecydowanie pewniej.

Po godzinie pożegnałem się z Ronem i Herm, a potem biegiem udałem się do pokoju. Muszę napisać wiadomość do pewnej osoby.

Chwyciłem swój notes od Draco i zacząłem bazgrać w nim, koślawym pismem. Po ukończeniu zadania, zacząłem się lekko stresować, a nawet żałować tej decyzji. Bo co jak uzna mnie za kretyna i już się do mnie nie odezwie? Nie chcę tego...

Pov Draco:

Siedziałem na łóżku i zawzięcie pisałem esej na eliksiry. Co do cholery ma znaczyć ,,Opisz działanie eliksiru rozpaczy"? Nigdy go nie robiliśmy, a Snape nigdy nie wspominał o owym eliksirze. Ah, wykończy mnie ta szkoła.

Po chwili zobaczyłem, że coś, co znajduje się pod moją kołdrą jakby... wibruje? Przeszukałem łóżko i w końcu znalazłem. No tak, mój notatnik w taki sposób oznajmia, że mam wiadomość od Harry'ego. Szczerze, zaskoczyło mnie to. Wydawało mi się, że przed chwilą całe Golden Trio wydzierało się na całe PW prefektów. Dla czego po prostu do mnie nie przyszedł?

Nie zastanawiając się nad tym długo, otworzyłem zeszyt i zobaczyłem zdanie wypisane niebieskim atramentem:

Harry: Draco, możemy się spotkać na Wierzy Astronomicznej, jutro o dziewiętnastej godzinie? Proszę, to bardzo ważne.

Zmartwiłem się. Co może być tak ważnego dla Herry'ego, że chce się tam spotkać?

Jak najszybciej wziąłem atrament i pióro, po czym zacząłem pisać:

Ja: Dobrze, zjawię się.

Nie chciałem zadawać zbędnych pytań w stylu ,,o co chodzi", bo i tak by mi nie powiedział. Ale najzwyczajniej martwię się o Gryfona. Czy mogło mu się stać coś złego?

Przepraszam, że rozdział składa się w większości z dialogów, ale i tak mam nadzieję, że wam się podobało. <3

Tylko twój - DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz