Rozdział 7

4.2K 218 115
                                    

Pov Harry:

Po tym wydarzeniu, przyrzekłem sobie, że już nigdy więcej nie wymówię jej imienia. Tak będzie najlepiej. Jeśli jest z nim szczęśliwsza, to nie moja sprawa. Sama dziewczyna próbowała mnie wiele razy przeprosić, ale na marne.

Aktualnie leżałem na łóżku i rozmyślałem. Okazało się, że w złości uderzając o drzewo, złamałem sobie mały palec, ale pani Pomfrey w pięć minut go ,,naprawiła".

Rozmyślając tak długo, zboczyłem od danego tematu, gdyż moje myśli zainteresowały się blond Fretką. Gdy przebywałem w skrzydle szpitalnym, napisałem list. Lecz do dziś (pięć dni po wyjściu z oddziału) nie miałem odwagi go wysłać. A brzmiał on tak:

DROGI DRACO

Piszę ten list w ramach wdzięczności, ponieważ pomogłeś mi się trochę pozbierać po tamtej sytuacji.

Jednak również mam do ciebie prośbę, a mianowicie, czy moglibyśmy się spotkać dzisiaj o 22:00 w bibliotece? Chciałbym cię o coś zapytać, ale to już osobiście.

Harry

Od kiedy zginęła Hedwiga używam poczty origami. Po prostu składam dany list w ptaka i wysyłam go za pomocą magii, oczywiście. Taka poczta niestety jest krótko dystansowa, ale niemiałbym serca zastąpić mojej ukochanej sowy.

Więc wziąłem się w garść i zacząłem składać kartkę. Gdy moje wyroby dobiegały końca, otworzyłem okno i dmuchnąłem. Ptaszek po kilku sekundach zniknął za murem wierzy. Teraz trzeba tylko czekać...

Moją ciszę i spokój zakłócił jednak Ron Wesley.

- Harry jak mogłeś! – Widziałem szczerą złość w jego oczach – Jak mogłeś to zrobić mojej siostrze!?

- O co ci do jasnej cholery chodzi?! To ONA mnie zdradziła, nie ja ją! Co?! W głowie się jej pomieszało od tego puszczania się na lewo i prawo?!!! No! Niech się pochwali starszemu bratu z kim jeszcze sypiała!

Chyba odrobinę przesadziłem. Nie zdążyłem jeszcze dokończyć zdania, gdy przyjaciel przygwoździł mnie do ściany.

- Co to za brednie! Ginny nigdy by cię nie zdradziła! Sama mi powiedziała jak ją beszczelnie porzuciłeś!

- Co?! To same bzdury! Ja nie –

Gryfon najwyraźniej nie wytrzymał, bo zamachnął się i jego pięść wylądowała na mojej twarzy. Chłopak się wcale tym nie przejął, a potem wyszedł. Ten cios był nawet mocniejszy od tego, który dostałem od Dracona na szóstym roku w pociągu. Ronald wychodząc nie zobaczył jak osuwam się na ziemię i powoli mdleje. 

Tylko twój - DrarryHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin