Rozdział 4

5.1K 238 151
                                    

Pov Draco:

Wsiadłem do pociągu i zająłem przedział dla prefektów Slytherinu. Z tego miejsca miałem doskonały widok na wejście, ponieważ przedział ten znajdował się tuż przy nim.

Wyczekiwałem Golden Trio, lecz oni się nie pojawiali.

10:45. Gdzie oni się do jasnej cholery podziewają? Wieprzlej utknął w przejściu czy co?

Gdy wybiła godzina 10:55, wreszcie raczyli się wsiąść na pokład pociągu. Nagle wparowali do przedziału prefektów Gryfonów cali zdyszani, co bardzo mnie zdziwiło. Co oni mogą tam robić? Tak czy inaczej, musiałem wykonać to, co do mnie należało. Ok omówmy plan jeszcze raz.

Punkt numer jeden: - Kulturalnie pukam do drzwi, a gdy pozwolą wchodzę tam.

Punkt numer dwa: - Witam się z nimi i mówię to co mam powiedzieć.

Punk numer trzy: - Wybaczają mi i w Hogwarcie żyjemy w zgodzie, lub opcja druga, każą mi wypieprzać i dalej toczymy zaciętą walkę.

Ale liczą się dobre chęci, no nie?

Minęła chyba godzina zanim odważyłem się wstać z miejsca i pójść w stronę ich przedziału. W tym czasie zdążyłem przebrać się w swoją szatę i przypiąć odznakę. Po raz ostatni upewniłem się, że moje włosy leżą idealnie.

Byłem już dosłownie o krok od otworzenia drzwi, gdy usłyszałem, że rozmawiają o mnie.

- Herm, kto będzie miał z tobą PW, skoro teraz jesteś prefektką?- Zapytała najprawdopodobniej najmłodsza z Wesley'ów.

- A no tak...Pokój będę miała z...

- No z kim ?!

- Z Malfoy'em....Jest on prefektem Slytherinu w tym roku.

- CO?! Jakim cudem ten pieprzony śmierciożerca został prefektem? – Powiedział oburzony rudzielec.

W tym momencie pociąg szarpnął, a wadliwe rozsuwane drzwi otworzyły się i ukazały mnie.

- Chciałbym żebyś wiedział, że nie byłem śmierciożercą z własnej woli. – Warknąłem prawie ze łzami w oczach. – Malfoy'owie nie płaczą, Malfoy'owie nie płaczą, Malfoy'owie nie płaczą. – Powtarzałem sobie w głowie.

- Podsłuchiwałeś nas! – Krzyknął Weasley, zupełnie zbaczając z poruszonego tematu.

Mój plan posypał się na marne. Miałem już tego serdecznie dosyć.

- Nie Wesley. Nie podsłuchiwałem was. Przyszedłem tu by was przeprosić. By powiedzieć wam, że żałuję tego jak się zachowywałem, Chciałbym po prostu żyć z wami w zgodzie, ale przecież jestem tylko ,,pieprzonym śmierciożercą". – Już miałem wybiec do mojego przedziału, gdy usłyszałem za sobą głos Potter'a.

- Draco, poczekaj. Ja ci wybaczam. – Wstał ze swojego miejsca, a nasze spojrzenia się spotkały. Na chwilę nie orientowałem, co jest grane.

- Ja tak samo. – Odezwała się Granger – Wtedy, na polu walki pokazałeś, że możesz być dobrą osobą. Właściwie dobrze się stało, bo będziemy mieć razem dormitorium i....

- Ja też tobie wybaczam Malfo'y. – Powiedziała wiewióra.

- Draco. – Poprawiłem ją.

- Draco, no tak.

- Jeśli chodzi o mnie, to nie wiem czy ci wyba...- Zaczął Wieprzlej, lecz przerwała mu Kujonica.

- Ronaldzie! – krzyknęła.

- No dobra, dobra...

Bardzo ulżyło mi na sercu. Już miałem wybierać się z powrotem do mojego przedziału, gdy Potter krzyknął jeszcze :

- To do zobaczenia w Hogwarcie!

- Tak, do zobaczenia. – Uśmiechnąłem się.

Przepraszam, że rozdział jest taki krótki, ale następny będzie dłuższy.

Tak jak zwykle zachęcam do komentowania i głosowania <33

Tylko twój - DrarryWhere stories live. Discover now