Rozdział 5

5.5K 222 282
                                    


Pov Harry:

Okej tego to się nie spodziewałem. Kto jak kto, ale Malfoy? Chyba muszę to przemyśleć.

- Wiecie co? Ja myślę, że te ,,przeprosiny" to mógł być jakiś zakład...- Powiedział Ron kiedy wychodziliśmy na peron.

- Ronaldzie! Daj mu chociaż szansę... Czuję, że tym razem naprawdę się zmienił...- Powiedziała Miona.

Po tym zdaniu, wszyscy szliśmy już w ciszy, aż dotarliśmy do szkoły.

- No więc, nasz ostatni rok w Hogwarcie. – Odezwał się Rudy gdy doszli do nas Naville i Luna.

Popatrzyłem na szkołę z tęsknotą. Ten rok będzie inny. Mam właśnie takie odczucie, nie wiem dla czego....

Złapałem Ginny za rękę. Luna, Nevilla, a Ron Hermionę i udaliśmy się w stronę Wielkiej Sali.

Gdy odbyła się ceremonia przydziału wszyscy zaczęliśmy jeść. Tak jak zwykle, Ron zjadł najwięcej pyszności. Następnie udaliśmy się do naszych dormitoriów, umyliśmy i poszliśmy spać. Ale ja jeszcze długo nie mogłem zasnąć. Coś nie dawało mi zasnąć. Gdy w końcu się udało przyśnił mi się ON....Draco Malfoy całował moją dłoń.

Pov Draco:

Właśnie siedziałem w Wielkiej Sali i czekałem aż pozwolą nam pójść do swoich pokoi. Nie mogłem się doczekać, aż zobaczę moje nowe dormitorium. Ponoć ma być tam nawet dwuosobowe łóżko, więc będę mógł się dobrze wysypiać.

Jakoś nie za bardzo chciało mi się jeść. W pociągu dużo kupiłem, więc byłem najedzony.

Wreszcie po około dwudziestu minutach mogliśmy wyjść. Pobiegłem na piąte piętro gdzie znajdowały się PW prefektów. Gdy już byłem na miejscu przypomniałem sobie jedną bardzo ważną rzecz.

- Cholera hasło! Nie spytałem się jakie jest hasło!

- LIO ET SERPENTAR. – Powiedział ktoś za mną.

Okazało się, że była to Granger. No tak, w sumie logiczne. Weszliśmy razem do pokoju wspólnego.

- Dzięki.

- Nie ma sprawy.

Już miała się udać do swojego dormitorium, gdy zatrzymałem ją.

- Granger ja...

- Mów mi po imieniu. Po prostu, Hermiono.

- A więc Hermiono...Ja chciałbym cię jeszcze raz przeprosić, bo...Wyśmiewałem się ze statusu twojej krwi i no wiesz...Teraz oczywiście nie ma to dla mnie już znaczenia...Ale jeśli...

- Spokojnie Draco. Okej wybaczam ci. Zmieniłeś się. Ja to wiem.

Zaczęła się kierować ponownie w stronę swojego pokoju.

- Jak będziesz miał jakiś problem to możesz przyjść do mnie. Ja zawszę cię wysłucham. – Uśmiechnęła się i poszła.

Nie sądziłem, że taka osoba jak ona, może być taka miła dla MNIE.

Tak czy inaczej udałem się do siebie i normalnie mnie zatkało. Pokój był ogromny. Była tam duża kanapa, fotel, dwuosobowe łóżko z baldachimem (tak jak już wspominałem), szmaragdowy dywan, zasłony także tego koloru, ogromny żyrandol, mała komoda i spora drewniana szafa.

Następnie były drzwi do łazienki, która była też niczego sobie. Marmurowe płytki na ścianach, prysznic, wanna, dwa zlewy i dużo szafeczek.

Od razu zacząłem się rozpakowywać. Godzinę później byłem co najmniej zmęczony. Poszedłem się umyć i przebrać w piżamę. Gdy wyszedłem z łazienki oklapłem na łóżko i nawet nie okrywając się kołdrą, udałem się w krainę Morfeusza.

Tylko twój - DrarryWhere stories live. Discover now