Rozdział 28

3.6K 173 87
                                    

Pov Harry:

To już dzisiaj. Byłem podekscytowany, ale i straszliwie przerażony. Była dopiero osiemnasta, ale ja byłem już całkowicie wyszykowany. Nosiłem czarne spodnie, które o dziwo idealnie na mnie pasowały rozmiarem. Koszulę, której koloru sam do końca nie byłem pewny. To coś między białym a jasnym odcieniem szarego.

Dla pewności poszedłem do łazienki, by upewnić się, że mój wygląd jest idealny. Spojrzałem w lustro i zobaczyłem odstający włosek na mojej głowie. Kurwa. Pochwyciłem żel i wylałem pół butelki na rękę. No bo wiecie, żelu nigdy nie za wiele. Zacząłem zaczesywać włosy i gdy upewniłem się, że jest okej, wyszedłem z dormitorium. Może i było wcześnie, ale wolę być przed czasem. Na przykład jakby okazało się, że jakaś para zajęła mi moje perfekcyjne miejsce do wyznania swoich uczuć, to musiałbym przełożyć spotkanie na inny dzień.

Szedłem pustym korytarzem, gdyż wszyscy byli na kolacji. Kiedy przechodziłem obok gabinetu Snape'a, zauważyłem nauczyciela eliksirów we własnej osobie, który przyglądał mi się podejrzliwie. Przyśpieszyłem kroku, gdyż nie chciałem napawać się jeszcze większą dawką stresu, a i tak było już słabo.

Dotarłem do Wierzy Astronomicznej po dziesięciu minutach. Na całe szczęście, nikogo tam nie było. Oparłem się o ścianę, by się trochę uspokoić. Nie pomogło. Zacząłem więc rysować niewidzialne kółka palcami na swojej dłoni. To odrobinę polepszyło mi humor.

Po trzydziestu minutach czekania, usłyszałem odgłos kroków. Wydawało mi się, że słyszałem dwie osoby, ale zbytnio się tym nie przejąłem, gdyż zauważyłem Dracona wspinającego się po schodach. Zauważyłem na jego twarzy niemrawy uśmiech.

- Cześć Harry. -Powiedział smutnym głosem. – Chciałeś pogadać?

Pov Draco:

Szedłem na spotkanie z Harrym. Niecierpliwie wyczekiwałem tego momentu i w końcu on nadszedł. Byłem dużo przed czasem, ale to dla tego, że nie mogłem już się doczekać.

Właśnie miałem wchodzić na schody prowadzące do Wierzy Astronomicznej, gdy poczułem silne szarpnięcie. Ktoś zaciągnął mnie do nieużywanego korytarza.

Otrząsnąłem się z szoku i spojrzałem porywaczowi w twarz. Nie no, nie wierzę. Snape?!

- Posłuchaj mnie Draco, bo nie będę powtarzał. – Na mojej twarzy wymalował się grymas.- Wiem, że idziesz na spotkanie z Potterem i wiem także czego od ciebie chce.

- Ale skąd ty... - Nie dokończyłem, bo nietoperz przerwał mi.

- Gdy wejdziesz na tą wierzę, wyzna ci tak zwane ,,uczucia". A ja, kategorycznie zabraniam ci ich odwzajemnić, a przynajmniej mu tego powiedzieć. Masz w milczeniu odejść, zrozumiano?! – Syknął.

To był dla mnie szok. Po pierwsze z powodu tego, co Harry chciał mi powiedzieć, a po drugie, dla tego, że Snape manipulował moim życiem. Oh, nie. Dłużej tak nie będzie.

- Nie! Nie zrobię tego! Ty bezduszny, bezczelny...

- Jak tego nie zrobisz, osobiście poderżnę chłopakowi gardło. Żeby mieć pewność, pójdę z tobą i będę was obserwował z niższego piętra, żebyś niczego nie odwalił.

Poderżnie mu gardło. On chce poderżnąć Harry'emu gardło. Nie. Nie mogę na to pozwolić. Nie mam innej opcji, muszę wykonywać jego zachcianki. Zrobię wszystko, żeby Potter był bezpieczny.

- Dobrze...- Powiedziałem strasznie cicho, bo od płaczu miałem gule w gardle.

Wytarłem łzy z oczu i wściekły poszedłem za Snapem. Gdy byliśmy prawie na szczycie, ten pieprzony chuj skręcił na niższe piętro, a ja poszedłem dalej.

- Cześć Harry. – Powiedziałem, gdy zobaczyłem chłopaka. – Chciałeś pogadać?

- Cześć Draco. Stało się coś? – Cholera, zauważył.

- Nie nic, naprawdę, wszystko okej. – Wymusiłem fałszywy uśmiech

- Właściwie, to chciałem ci coś powiedzieć... Ale trochę się, no wiesz... boję. – Westchnął.

- Ty? Harry Potter, który w wieku czternastu lat wygrał turniej Trój Magiczny i pokonał Voldemorta, boi się porozmawiać ze mną? – To dodało mu trochę otuchy.

- No dobra. Chciałem ci powiedzieć, że... podobasz mi się. Wiem jak to brzmi, ale... Draco stało się coś?

Stałem tam przed nim cały zalany łzami. Popatrzyłem w dół na Snape'a, który wpatrywał się we mnie swoimi lodowatymi oczami. Bodajże wyglądałem jak małe dziecko, ale pierwszy raz kogoś pokochałem, a ten pieprzony nietoperz mi to odebrał.

Odwróciłem się do Harry'ego plecami, bo nie chciałem widzieć wyrazu jego twarzy, gdy to powiem.

- Nie mogę... Przepraszam. – Wycedziłem przez łzy.

Jak najszybciej wybiegłem z Wierzy Astronomicznej, nie zważając na Snape'a, który mówił szeptem : ,,Bardzo dobrze Draco". Mam już dość jebanego świata.

Wbiegłem jak szalony do mojego PW i zobaczyłem Weasley'a rozmawiającego z Hermioną. Dziewczyna zauważając moje zapłakane policzki, przeprosiła swojego chłopaka i pobiegła za mną, ale ja miałem dosyć jakiegokolwiek towarzystwa, więc skutecznie wygoniłem ją z mojego pokoju. Teraz chcę tylko spać i zapomnieć o realnym życiu.

Tylko twój - Drarryحيث تعيش القصص. اكتشف الآن