60. Jak nieznajomi

814 18 8
                                    

-Pamiętasz co mi obiecałaś? - spytała mama rozmawiając ze mną przez skype.

-Tak, tak. Po prostu posiedzę dzisiaj jeszcze w domu. Jutro już wrócę do szkoły przyrzekam. - westchnęłam widząc jak przechodzi przez pasy i wita się z jakimś obcym mi facetem. - Kto to?

-Maddie to jest Ruggero, mój przyjaciel z pracy. - brunetka uśmiechnęła się kierując telefon w stronę przystojnego o ciemniejszej karnacji mężczyznę.

-Dzień dobry. - przywitałam się na co pomachał mi ręką.

-Wybacz, on nie mówi po angielsku. - wytłumaczyła szepcząc mu coś zaraz na ucho.

-Pozdrawiam. - udało mu się wymówić zaproponowane przez moją zapracowaną rodzicielkę słowa.

-Ja również.

-Będę już kończyć. Dbajcie o siebie. Wrócę niedługo. - nie zdążyłam nawet zareagować, a ta od razu rozłączyła się.

-Typowe. - skrzywiłam się.

Poprawiłam ręką spadający na moją twarz kosmyk włosów nachylając się nad listem od Davida. Nie oceniajcie mnie, ale przeczytałam go trzy razy. Za każdym razem próbując zrozumieć z niego jeszcze więcej.

,, Maddie... Wiem, że popełniłem wiele błędów, ale sama dobrze wiesz, że jesteśmy tylko ludźmi i ciągle błądzimy. Chciałbym tylko, żebyś wiedziała, że nie byłbym w stanie zrobić ci krzywdy nawet po tym jak mnie wcześniej potraktowałaś. Mama zawsze mi powtarzała, że miłość wygra z nienawiścią i w moim przypadku tak się stało. Podobasz mi się. Zawsze tak było i nie sądzę, żeby to się zmieniło. Musiałem po prostu do tego dojrzeć. Proszę, wybacz mi.
David. "

-To wszystko to same kłamstwa. - mruknęłam pod nosem. - Chciał się zemścić to to zrobił, ale ja nie dam się już więcej wkręcić w te jego gierki. Przespaliśmy się i to wszystko. Nasza historia na tym się kończy.

-Nie sądzę. - odezwał się ktoś powodując, że lekko drgnęłam.

-Co tu robisz? - zdziwiłam się niedbale rzucając kartkę z napisanymi przeprosinami.

-Przeczytałaś? Strasznie się cieszę. Myślałem, że wyrzucisz ją nawet nie zaglądając do środka. - przede mną stał w swojej własnej osobie nie kto inny jak właściciel listu z tym swoim uroczym uśmieszkiem i zalotnym spojrzeniem.

-Nie wiesz, że jest coś takiego jak internet? Listy już dawno wyszły z mody. - prychnęłam na co się zaśmiał.

-Chciałem być oryginalny. Poza tym wiem, że prędzej zwrócisz uwagę na coś takiego, niż na zwykłego SMS'a. - wzruszył ramionami. W myślach musiałam mu przyznać rację.

-Przyszedłeś, żeby znowu kłamać? Może jutro powiesz mi, że jesteś moim zaginionym bratem? - zaczęłam go wypytywać nie kryjąc urazy.

-To nie jest śmieszne Mads. - westchnął.

-Wolę się śmiać niż płakać.

-Ja po prostu przyszedłem sprawdzić jak się masz. - podrapał się nerwowo po szyi.

-Szkoda, że nie troszczyłeś się o to zanim wymyśliłeś to wszystko. - odsunęłam się o kilka kroków do tyłu zauważając, że ten przybliżył się trochę do mnie.

-Przepraszam! Strasznie tego żałuję. - wyznał kilka razy podkreślając to, co czuje przez co nastała chwilowa cisza.

-Jeżeli na prawdę mnie kochasz to daj mi spokój. - nakazałam pokazując ręką w kierunku drzwi.

-To jest to, czego na prawdę chcesz? Ja się nie poddam. Poczekam... - oznajmił przyglądając się mi. Zagryzł wargę zauważając moje sińce pod oczami.

Has llegado al final de las partes publicadas.

⏰ Última actualización: Dec 03, 2020 ⏰

¡Añade esta historia a tu biblioteca para recibir notificaciones sobre nuevas partes!

I still don't like youDonde viven las historias. Descúbrelo ahora