29. To był David

682 31 4
                                    

-Robisz coś ciekawego dzisiaj? Może zrobiłybyśmy noc filmową z Justinem w trójkę, co? - rzuciła propozycją Lily, kiedy siedziałyśmy na ławce podczas ostatniej przerwy. Co oni się wszyscy tak na ten dzień uwzięli?

-Może innym razem. Dzisiaj widzę się z ciasteczkiem. - zaśmiałam się wypowiadając ostatnie słowo. Tak przezywamy właśnie jasnowłosego od kiedy go poznałyśmy.

-Żartujesz. - blondynka pisnęła. Nie wiem, czy z radości, czy z zaskoczenia. Bywa czasem byt skomplikowana.

-Nie. Skoro zaczynamy wszystko od nowa to czemu nie. - powiedziałam nie będąc jeszcze przekonana do swojej decyzji. Zbyt szybkie wybaczanie ludziom kiedyś mi za to zapłaci.

-Chociaż ty będziesz z naszej dwójki zajęta. - uśmiechnęła się skromnie błądząc przy tym nagle swoim wzrokiem gdzieś daleko. Czyżby obserwowała wcześniej Camerona, który stał daleko od nas, przy siatce z resztą chłopaków?

-Jak sytuacja z moim braciszkiem? - spytałam zawieszając wzrok tam gdzie blondynka. - I nie. Dylan to tylko kolega.

-Będziecie parą, mówię ci. - uśmiechnęła się tak, jakby coś knuła. - A co do Camerona to rozmawiałam dzisiaj z Chrisem. Tłumaczył mi, że lepiej żebym twardo powiedziała niebieskookiemu nie.

-I zrobisz to?

-Nie umiem. Jest seksowny Mad. - wyznała na co się skrzywiłam. Był moim bratem w końcu.

-Czyli lecisz na jego ciało? Lilith pamiętaj, że on jest dla mnie bardzo ważny i nie chcę, żeby cierpiał. - jęknęłam opierając brodę o złożone dłonie.

-Wiesz jaka jestem. Może też coś do niego czuję? Nie wiem Mads. Przecież jakby tak nie było odmówiłabym mu od razu, bo jest twoim bratem. - widziałam w jej oczach niepewność.

-Tłumaczyłaś mi już to. - przypomniałam jej. - I obiecałaś przemyśleć to i wybrać w końcu jednego. Jaka jest twoja definitywna decyzja?

-Dzisiaj zerwę z Justinem - całkowicie zaskoczyła mnie odpowiedź przyjaciółki. Byłam niemal dziewięćdziesięcioprocentowo pewna, że wybierze właśnie blondaska. Co za niespodzianka.

-Woah. - wypowiedziałam tylko. Nie byłam w stanie niczego innego przepuścić przez moje usta. Szok i jeszcze raz szok. - To się skończy jeszcze płaczem

-Wiem, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana, a ja kocham szampana. - wzruszyła ramionami zagryzając wnętrze jednego z polików.

-Czy to znaczy, że zaczniesz przyjeżdżać teraz do mojego brata zamiast do mnie?

-Tego nie powiedziałam. No coś ty. - zaśmiała się.

^^^

-To jakie wybierzesz? - zapytał Dylan wyrywając mnie z myśli. Cały czas w głowie miałam rozmowę z Lily i wizję jej i Camerona całujących się. Nie widzę tego całkowicie. Blondynka nie powiedziała wprost, że zabierze się za mojego brata, ale byłam pewna, że tak się prędzej, czy później stanie. W końcu Cameron jest członkiem mojej rodziny, a żadne z nas nie daje o sobie zapomnieć tak szybko innym. Tak zawsze mówił mój ojciec.

-Ale co?

-Lody. - zaśmiał się z mojego nieogarnięcia. Nie zdawałam sobie sprawy, że tak szybko doszliśmy do budki z lodami. Ten czas tak szybko mi zleciał. Powinnam zaprzestać lotów na ten głupi księżyc.

-Oczywiście, że orzechowe. Mam wrażenie, że urodziłam się z nimi. - wyznałam pokazując na zdjęcie z moimi kochankami.

-Poproszę w takim razie jedne orzechowe, a drugie śmietankowe. - ponownie wydobył z siebie parsknięcie śmiechu podając pani banknot pieniędzy.

-Mam swoje pieniądze. Nie jesteśmy na randce, żebyś musiał za mnie płacić. - pokręciłam głową widząc, że nie dociera to do chłopaka.

Odebraliśmy swoje lody i ruszyliśmy na krótki spacer.

-Więc ty i David jesteście razem? - zapytał spoglądając na mnie.

-Co? Nie. Skąd ci taki pomysł przyszedł do głowy? Nie mów, że ten idiota ci coś wmówił.

-Nie, absolutnie. Po prostu zaatakował mnie wtedy w szkole, więc uznałem, że jest zazdrosny o ciebie. - wzruszył ramionami zajadając swoje lody. Nie lubię śmietankowych.

-Nasza znajomość jest dziwna, ale nie jesteśmy parą. O to się nie martw. - poklepałam go po ramieniu rozbawiona. - Powiesz mi w końcu kto kazał ci podszyć się pod mojego kolegę?

-Nie wiem. - podrapał się po głowie zaskoczony moim nagłym pytaniem.

-To w takim razie cześć. - odwróciłam się od niego zaczynając iść w przeciwnym kierunku. Nie byłam na niego obrażona, ale zależało mi, żeby to wiedzieć za wszelką cenę.

-Dobra, stój. - poprosił, ale dalej szłam czekając, aż pęknie. Widać było, że był podatny na wpływ innych. - To był David.

Zamurowało mnie chyba. Pomocy.

***********************************


I still don't like youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz