8. Pijana Maddie jest fajna

903 31 18
                                    

Po lekcjach zaproponowałam Lily, że pokaże jej miejsce w którym poznałam ducha. Całą drogę opowiadała mi jaki to David jest super, więc nuciłam sobie tekst Nirvany pod nosem, żeby tylko nie oszaleć.

-To tutaj? - spytała otwierając szeroko oczy.

-Nie ma ostatniej wiadomości. Pewnie, żeby nikt nie ponał jego numeru telefonu. - wzruszyłam ramionami wyciągając z kieszeni mojego skarba.

-Napisz do niego. Co ci szkodzi. Najwyżej zablokujesz numer i tyle. - poradziła blondynka.

-Ugh. - z westchnieniem wystukałam wiadomość.

-Pokaż. - wyrwała mi z rąk telefon. Przyjaciółki...

Unknow: Hej tu "M". Nadal nie wierzę, że odważyłam się do ciebie napisać. Tak więc... Oto jestem.

-Nawet ja napisałabym to lepiej. - dziewczyna uderzyła się w czoło.

-Nieważne. Pewnie i tak podał zły numer albo nie chce ze mną pisać. Wracajmy. - uśmiechnęłam się i popchnęłam ją w stronę domu.

-Musimy tam koniecznie wrócić. Te miejsce jest mega. - podekscytowała się Lilith.

-Może. - machnęłam ręką. Pocałowałam ją jeszcze w policzek i weszłam do swojego domu.

-Jak tam duch? - zaśmiał się Cameron niosąc w rękach ciastka.

-Podziel się z księżniczką. - wystawiłam w jego stronę ręce.

-Nie znam takiej. - udał, że się rozgląda.

-Śmieszny jesteś. Co do ducha to... Czekaj skąd ty to? - zdziwiłam się.

-Pijana Maddie to fajna Maddie. - niebieskooki zrobił minę pedofila.

-Egoista. Kto to widział. - prychnęłam przy okazji zabierając mu garść cistek.
Słyszałam tylko jak jeszcze coś do mnie krzyczy, ale szybko uciekłam na górę do swojego pokoju. Rzuciłam jedzonko na łóżko i chwyciłam laptopa.

-To może jakiś serialik? - spytałam głośno. Huhu nie ma to jak rozmowa z porządną i mądrą osobą.

Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Z myślą, że to pewnie trująca dupę Lily lub Justin nie zareagowałam. Ułożyłam się wygodnie z laptopem na kolanach i odpaliłam "Riverdale".

-Cholera. - warknęłam, kiedy po raz kolejny telefon wydał z siebie dźwięk.

Unknow: Witam panią.

Unknow: Żyjesz?

Unknow: Trzeba zrobić usta-usta?

Unknow: Biegnę.

-Duch? - zaskoczona zaczęłam się śmiać. Koleś wydaje się być zabawnym gościem.

-Cichaj tam idiotko. - usłyszałam krzyk Camerona zza drzwi. - Jak coś to za minutę wpadają do mnie koledzy.

-Nie interesuje mnie to. - odkrzyknęłam tylko. Poprawiłam się tylko na łóżku wystukując przy tym sms. Zmieniłam też nazwę kontaktu na wszelki wypadek.

M: Fuj bez takich. Nie znam cię. Możesz mieć HIV i mnie nim zarazić.

Przewróciłam oczami czytając kolejną jego wiadomość.

D: Nie mam. Pfff. Najwyżej będzie nas dwóch.

-Jesteśmy! - usłyszałam głosy wielu ludzi.

-Przedszkole się zebrało. - prychnęłam.

-Nie gadaj? - zaśmiał się ktoś. W całym domu zabrzmiały rapy, a od basu podłoga się trząsła.

-Ja pierdole. Nie mogę oglądać w spokoju serialu? - wyłączyłam laptopa i zdenerwowana zbiegłam do salonu.

-A ty to kto? - ujrzałam przed sobą czterech chłopaków i moich braci.

-Ale laska. - odparł jeden. Miał on blond roztrzepane we wszystkie strony włosy, ciemne oczy i no powiedzmy szczerze... wyglądał dobrze. Za dobrze. - Nate jestem.

-Super, a ja Maddie. Przeszkadzacie mi. - uśmiechnęłam się sztucznie. Przeleciałam wzrokiem po pozostałych chłopakach zauważając Davida.

-Nawet baran przyszedł? - westchnęłam zakładając ręce pod piersi.

-Witaj aniołku. - uśmiechnął się szeroko.

Będę wyglądać jak burak po tych ich wszystkich komplementach. Zdecydowanie tak.

-Nie pozwoliłam ci tak na siebie mówić. - warknęłam na niego.

-Nie warcz na mnie. Jedyne co możesz to mnie tutaj ładnie przytulić. - na jego słowa reszta się zaśmiała. Ile oni zdążyli już wypić? Czemu moi bracia nie reagują?

-Łapy precz zboczeńcu. - wyrywałam się, kiedy ten pociągnął mnie do siebie tak, że wylądowałam na jego kolanach. Super.

-Tulimy. - zaczął mnie mocno ściskać.

-Nie podzielisz się nią? - zapytał Nate.

-Wara. Byłem pierwszy. - David pokazał mu język całując mnie w szyję.

-To za wiele baranie. Przestań. Proszę - nie wiedząc kiedy, po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

-Nie płacz. Nie zrobię ci krzywdy. Jesteś jak sarenka. Szybko się płoszysz. - przejechał palcem po moim policzku.

-Niemożliwe, żebyście tak szybko się upili. Pewnie już wcześniej coś braliście. Nienawidzę was. - z całych sił wyrwałam się Davidowi i z płaczem pobiegłam do pokoju.

Nie jestem dziwką, żeby mnie tak traktować. Co to, to nie.

&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&

I still don't like youWhere stories live. Discover now