34. Ładniejsza niż na zdjęciach

644 27 13
                                    

-Co masz na myśli? - mój głos lekko się załamał. Miałam nadzieję, że to, co powiedziała mi Lily okaże się tylko jej urojeniem. Niestety nigdy nie mam szczęścia.

-Naprawdę nie pamiętasz? - zdziwił się patrząc po kolei na każdego. Damien nie był zainteresowany zbytnio naszą rozmową i w skupieniu zjadał tosta, a Lissa miała jak zwykle znużoną minę, ale widać było, że przysłuchiwała się nam.

-Nie. Może mi to ktoś w końcu wyjaśnić? - pospieszyłam go chcąc usłyszeć w końcu to, czego się obawiałam.

-Przelizałaś się z Davidem. - zrobił skwaszoną minę. - Tak jakby nie spałem jeszcze i wszystko słyszałem i może troszkę widziałem. Nie chciałem robić ci żadnych dram, bo wiedziałem, że nie jesteś trzeźwa.

-Jezu... - jęknęłam unosząc wzrok na sufit z zażenowania. - On to pamięta?

Chris w odpowiedzi wzruszył tylko ramionami, po czym usiadł obok Damiena kradnąc mu jedzenie.

-To moje! - próbował mu wyrwać tosta, ale tamten odsunął rękę jak najdalej. Dorośli ludzie... pfff.

-Mamy kebaby! - usłyszeliśmy krzyk z salonu, czemu towarzyszyło trzaśnięcie drzwiami. Już po sekundzie w kuchni znalazł się mój kochany braciszek trzymając w ręku reklamówkę z tłustym jedzeniem i David. Temu pierwszemu posłałam uśmiech. Na Davida nawet nie spojrzałam. Strasznie się wygłupiłam i pewnie ma mnie teraz za idiotkę.

-Jesteś zła o coś? - przysunął się do mnie przyglądając mi się. Patrzyłam jak Cam obejmuje moją przyjaciółkę, przez co brunet chwycił delikatnie moją brodę i pokierował go w swoją stronę.

-Nie, a mam o co? - uniosłam brew pytająco. Baran pokiwał głową zabawnie.

-To prawda. Pewna śliczna blondynka za kasą oferowała mu dzisiaj wyjście do klubu. - odezwał się Cameron, przez co dostał kuksańca od Lily.

-Nie wtrącaj się. - szepnęła do niego na tyle głośno, że usłyszeliśmy.

-Niech robi co chce. Nie jestem jego matką. - wzruszyłam ramionami niepewnie. Co jest?

Szatyn zrobił minę proszącego pieska i zarzucił swoją rękę na moje barki. Próbowałam ją zrzucić, kiedy do domu weszła mama Davida z jego ojcem.

-Wróciliśmy. Miałeś wywietrzyć ten dom. - dźwięk obcasów rozniósł się po całym domu, który swoją drogą był większy od mojego, ale mimo wszystko tutaj czułam się bardziej swobodnie i przytulnie.

-Cześć mamo. - odezwał się pewnie brunet, przez co od razu się od niego odsunęłam.

-Hej. Dzień dobry Damien, Lissa, bliźniacy i...

-Madison, siostra tych dwóch przygłupów. - wskazałam na nich palcem, przez co Cameron chwycił się za serce udając, że go to zraniło. Przyjrzałam się przez chwile mamie Davida. Była wysoką kobietą o ślicznej twarzy i nienagannej sylwetce. Mogłaby pracować jako modelka. Znalazłam też wiele podobieństw co do niej i szatyna. Mieli te same oczy i nosy.

-Jesteś ładniejsza niż na zdjęciach. - wyznała nagle, przez co poczułam się troszkę zmieszana. Oglądała moje zdjęcia?

-Dziękuję?

-No nic. Widzę, że macie co jeść. Tak to zaproponowałabym wam coś. - założyła za ucho kosmyk wyprostowanych ciemnych włosów.

-Jedzenia nigdy za wiele. - skomentował to Cameron wgryzając się w kebaba.

-Zrobię wam może coś słodkiego. Co wy na to? - założyła na nos okulary wyjęte wcześniej z torebki.

-Siema. - zawitał do nas starszy mężczyzna. Miał strasznie kręcone czarne jak smoła włosy i ciemne oczy. Miał też troszkę ciemniejszą karnację i wyglądał na... - Uprzedzając twoje pytanie tak, pochodzę z Meksyku. Wpadnie dzisiaj Cassie?

Zmarszczyłam brwi zastanawiając się o kogo mogło mu chodzić.

-Nie wiem. - odpowiedział szybko David. - Będziemy u mnie jak coś. Popchnął mnie lekko w stronę schodów. Cassie? Czy chodziło mu o Cassandrę? Tą Cassandrę? Zapomniałam o tym, że ktoś taki jak ona istnieje jeszcze.

-Jeszcze z nią to ciągniesz? - prychnęła Lissa idąc obok niego w stronę pokoju. Usiadła na fotelu, by mieć na wszystkich dobry widok.

-Powiedzmy, że spotykamy się w wiadomym celu. - zagryzł wargę spoglądając na mnie przepraszająco. Czuł się winny? Przecież między nami nic nie było.

-Przestań. - przewróciła oczami. - Drugi raz nie będę cię pocieszać jak cię tym razem ona zniszczy.

Czyli nasz kochany Baran miał jakiś sekrecik. Czyżby było to złamane serduszko?

-Spójrz na mnie. Tym razem to ja prędzej zniszczyłbym ją. - powiedział dość złowrogo, przez co przeszedł mnie niemiły dreszcz. - Obejrzymy coś?

-My się zaraz zbieramy. - odezwał się Damien przyglądając mi się zbyt długo.

-Ja też spadam. - zawtórował mu Chris.

-Umówiłam się z Justinem na 12. - na słowa Lilith Cameron zacisnął szczękę.

-To w takim razie...

-Chodźmy do klubu. - zaproponował niebieskooki.

-Jak dla mnie spoko. - zgodziłam się szybko. - Dajcie mi tylko skoczyć do domu ogarnąć się.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

I still don't like youWhere stories live. Discover now