53. Coś poszło nie tak

587 28 14
                                    

Pov. David's:

-Dlaczego to zrobiłeś? - spytał policjant. Siedział przede mną ze skrzyżowanymi rękoma. Jego okrągła, blada twarz i ogromne przestraszone oczy sprawiały, że czułem się jeszcze gorzej niż wcześniej. Zagryzłem wnętrze prawego policzka i pochyliłem się nad stołem, by być bliżej niego.

-Już mówiłem. Nic więcej nie powiem. - aby to byłem w stanie wypowiedzieć. Moje dłonie drżały i czułem ogromne nieprzyjemne ciepło i duszność.

-Możesz jeszcze raz opisać dokładnie wszystko? - poprosił zdając sobie sprawę, że nic więcej ze mnie nie wyciągnie.

^^^

Pov Maddie's:

-Woah, opanuj się trochę. Nadal nie usłyszałam wyjaśnień twojego zachowania. - położyłam mu ręce na klacie, żeby móc go trochę od siebie odsunąć.

-Możliwe, że trochę byłem zazdrosny. - wyznał po chwili głupio się uśmiechając. Wcale nie patrzył na mnie, co mnie zdziwiło.

-Bo? - chwyciłam jego twarz w dłonie. Tak samo idealna twarz. Wszystko w normie.

-Aniołku nie będę się błaźnił. Dobrze wiesz, co to oznacza. - posłał mi zabójczy uśmiech chcąc mnie jeszcze raz pocałować.

-Mówiłam ci, że nie chcę przelotnego romansu. Jeżeli liczysz na seks możesz do tego wykorzystać kogoś innego. - odchyliłam głowę w bok nie dając mu dostępu do swoich ust.

-Myślisz, że chodzi o seks? - zaśmiał się jakby niedowierzając.

-A o co innego?

-Maddie podobasz mi się. Nie widzisz tego? - wziął głęboki wdech i wyrzucił z siebie te kilka słów.

-David ja... Muszę to przemyśleć... - cofnęłam się odwracając wzrok. Obraz mi się lekko zamazywał, co spowolniło moje ruchy. Miałam ochotę ponownie poczuć jego usta na swojej skórze. Były takie ciepłe...

-Coś się stało? - zapytał przyglądając mi się uważnie.

-Kompletnie nic. - pokręciłam głową i posłałam mu uśmiech. Toczyłam wewnętrzną walkę sama ze sobą. Trzeźwa ja szeptała przestrzegając mnie przed rzuceniem się na niego, ale ta krzycząca pijana Maddie wręcz popchnęła mnie na niego.

Żeby nie upaść chwyciłam się jego brudnej koszuli. Wcześniej ktoś inny jej dotykał. Na samą myśl o tym chciało mi się wymiotować.

-Pocałuj mnie. - spojrzałam na jego usta opierając głowę o jego ramię.

-Oboje nie jesteśmy trzeźwi. Chyba powinniśmy znaleźć resztę. - przetarł ręką twarz rozglądając się. Miał zaczerwienione oczy, a zapach alkoholu wyczuwalny był z dobrych kilku metrów.

-Jeden pocałunek. - pokazałam jeden palec. Stanęłam na czubkach stóp, by móc mu dorównać wzrostem.

-Aby jeden Mads. Bardziej podobało by mi się jakbyś zrobiła to na trzeźwo. - przyznał całując moją żuchwę.

-Po alkoholu, czy nie i tak ciągle jesteś w mojej głowie. - wyszeptałam chichocząc.

-Mówisz? - uniósł brwi będąc pod wrażeniem.

-Yhym. - położyłam mu palec na ustach, żeby przestał mówić, a zaczął robić to, co powinien.

-Czyli nie tylko ja tak mam. - otwarłam usta, żeby coś powiedzieć, ale uniemożliwił mi to wciskają w nie pocałunek.

Jego dłonie błądziły od mojej tali, po pupę, plecy i policzki. Mam wrażenie, że chciał zapamiętać każdy skrawek mojego ciała. Nie chciałam odstawać i palcem zliczałam mięśnie na jego klacie. W pewnym momencie chwycił mnie za pośladki i uniósł do góry, przez co wydusiłam z siebie pisk. Przyszpilił mnie do ściany mocno całując.

-Jesteś tego pewna? - przerwał na chwilę zadając pytanie. Dyszałam nie wiedząc co odpowiedzieć. Przytaknęłam szybko jednak głową zapominając o wszelkich konsekwencjach danego czynu. W tej chwili liczyło się aby to, że osoba którą darzę uczuciem odwzajemnia to.

Posłał mi ogromy uśmiech, po czym zaczął iść po schodach w górę. Oczywiście, że musiał być tu jakiś pokój lub przynajmniej zaciszne miejsce, gdzie moglibyśmy spędzić trochę czasu razem.

-Staraj się być cicho, dobrze? - poprosił zgarniając z mojego czoła niesforny kosmyk. Przeniósł mnie do jakiegoś ogromnego kantora, w którym trzymany był sprzęt muzyczny. Na podłodze wyłożony był zadbany dywan, który świadczył o tym, że ktoś musiał dbać o to miejsce.

-Co jak ktoś tu wejdzie? - szepnęłam mu do ucha patrząc na uchylone drzwi.

-Minuta. - zostawił mnie samą przekluczając drzwi.

Uśmiechnęłam się sama do siebie po chwili ciągnąc go na dywan, żeby nade mną zawisł. W pokoju było słychać nasze urwane oddechy i dźwięki pocałunków. Liczyłam się tylko ja i on. Z niecierpliwością ściągnęłam mu koszulę chcąc moc pooglądać jego ciało.

-Chwila. - powstrzymałam go od dalszych ruchów. Przeniosłam swoje usta na jego ręce, dłonie, obojczyki by móc wszystko zcałować. Chciałam, żeby inne wiedziały, że to jest teraz moje. Chciałam, żeby zawsze już było.

Jego wstrzymany odech i ciche jęki dawały mi znak, że nie tylko ja czerpię z tego przyjemność. Z jego pomocą ściągnęłam szybko swoje ubrania, a potem jego. Jego usta znalazły się na moich piersiach i brzuchu. Naznaczał mnie tak jak lubił. Jego malinki znalazły się nawet na moim biuście.

-Jesteś piękna. - wyznał patrząc mi prosto w oczy. Z tej perspektywy wydawał się być jeszcze bardziej idealny. Idealni ludzie pasują do idealnych ludzi. Ja taka nie byłam. Na mój widok wszyscy odwracali głowy. Bali się mnie, drwili. On tego nie robił.

-Odezwał się najprzystojniejszy mężczyzna jakiego widziałam. - zagryzłam wargę. Nawet się nie zarumieniłam. Alkohol sprawił, że wszystko zdawało się być cudowne i właściwe.

-Ten przystojniak zaraz pokaże ci inne swoje zalety. - zaśmiałam się na jego słowa. Nie zdając sobie sprawy kiedy, ale poczułam go.

-Możemy jeszcze przestać. - jego troskliwy głos i słodki uśmiech... Nie mogłam się nie zgodzić.

-Nie. Zróbmy to. Już nie pamiętam jak to jest... - skrzywiłam się kiedy wszedł we mnie.

-Pozwól, że Ci to przypomnę.

^^^

Obudziłam się obolała słysząc z korytarza rozmowy. Podniosłam się ziewając.

Ja. David. Porozrzucane ubrania.

-Boże... - chwyciłam poszczególne części swojej garderoby zakładając je na siebie. Wyciągnęłam z torebki telefon, by móc zobaczyć swoje odbicie. Rozmazany makijaż, podpuchnięte usta i posklejane włosy. Cudownie.

-Co jest? - odezwał się brunet przekręcając w moją stronę. Uchylił lekko powieki i szybko usiadł. - Maddie, czy my... ?

-Chyba tak. - chwyciłam się za włosy. Nic nie pamiętał. Ja za to jakby przez mgłę.

-Powiedziałeś, że Ci się podobam. - przypomniałam sobie.

-Tak jest. - wzruszył ramionami tak, żebyśmy rozmawiali o pogodzie.

-Musimy się zbierać. Ktoś tu jest. - wskazałam na drzwi.

-Tylko coś zrobię. - chwycił mnie za rękę, kiedy chciałam się podnieść i pocałował mnie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ten rozdział jest bardzo ważny i przełomowy. Mam nadzieję, że wam się spodobał. Piszcie swoje teorie spiskowe dotyczące akcji, chętnie je sobie poczytam.

Do następnego 🌺 prawie 400 słów więcej niż zazwyczaj.

I still don't like youحيث تعيش القصص. اكتشف الآن