35. Wolę chłopców

630 32 7
                                    

Po umyciu suchym szamponem włosów, zrobieniu mocniejszego makijażu i ubraniu na siebie małej czarnej w końcu wskoczyłam w samochód Camerona, by dotrzeć z nim i z szatynem do klubu. Z wiadomych przyczyn mój braciszek chciał się "dobrze napić", a ja jako dobra siostra jechałam mu przy tym potowarzyszyć.

-Na pewno z nim nie zerwie, tylko przeprosi go i będą dalej razem. - żalił się mój braciszek wchodząc do klubu.

-Nie sądzę. - poklepałam go pocieszająco po ramieniu. - Kochasz ją.

-Chyba tak. - przyznał się zaraz po tym przeklinając. - Nie życzę ci nigdy bycia w takiej sytuacji.

Nie martw się. Mój crush ma dziewczynę, którą jest Cassandra. Czy ja na serio o tym pomyślałam?

-Na mnie za to żaden nigdy nie spojrzy.

-Czemu niby?- odezwał się David dołączając do nas.

-Jeszcze pytasz? Każdy się mnie boi. - westchnęłam. - Napijmy się czegoś w końcu.

-Wódka dla każdego? Stawiam. - zaproponował mój brat. No przecież darmowego alkoholu nie odmówię.

^^^

pov Lilith's :

-Ciociu, Justin jest w swoim pokoju? - zapytałam wchodząc do domu. Od kiedy mieszkamy tu z blondynem nasze relacje strasznie się komplikują. Od zawsze się przyjaźniliśmy, a później nam odbiło i postanowiliśmy być razem niszcząc wszystko. Nie polecam.

-Powinien być z Chrisem. - odpowiedziała wychylając się z kuchni. Miała na sobie kolorowy fartuszek. Jak zwykle coś piekła.

Bez wahania weszłam na piętro po schodach stając po chwili przed drzwiami do pokoju mojego chłopaka. Dziwnie to brzmi. Nie wahając się otwarłam drzwi zastając tam dziwny widok. Justin obejmował policzki brata Maddie całując go. Kiedy zauważył, że stoję w jego pokoju oderwał się od niego strasznie zmieszany.

-Przepraszam Lily. Chciałem ci to wytłumaczyć. - bronił się. Nie wiedziałam co powiedzieć, a przez moje gardło nie chciało przejść żadne słowo.

-Lil, jesteś zła? - spytał Chris. Nie miałam z nim żadnych głębszych relacji, ale tak jak Maddie znałam go od bardzo dawna i gdzieś blisko zazwyczaj był.

-Czuję się oszukana. - wyznałam w końcu. - Ale Justin przyszłam tu po coś. Chciałabym żebyśmy byli znowu przyjaciółmi.

-Zgadzam się. - odpowiedział przytakując. Siedział obok Christiana na swoim łóżku. Wyglądali całkiem uroczo. Nigdy nie pomyślałabym, że oni dwaj mogliby coś do siebie czuć. Nie było tego widać. Przynajmniej ja nie zauważyłam.

-Nie będziesz miał nic przeciwko, kiedy zacznę spotykać się z Cameronem? - chciałam się upewnić, czy nie oberwę od Madison za złamanie serca Justinowi.

-Nie, jeśli ty nie będziesz miała nic przeciwko nam. - wskazał na zielonookiego, który uśmiechnął się przepraszająco. O matko i córko.

-Dostajecie moje pozwolenie.

^^^

-Ogarnij się. Nawet nie wiesz, co zdecydowała. - David szturchnął mojego brata, który siedział w loży wpatrując się w jeden punkt. Nie wiedziałam, że umie być aż tak uczuciowy i przywiązany do dziewczyny.

-Zerwali. - oznajmiłam im odczytując wiadomość od przyjaciółki.

Cameron uśmiechnął się szeroko nagle wstając.

-W takim razie zatańczmy.

^^^

Tym razem postanowiłam zachować całkowitą trzeźwość ze względu na ostatnią sytuację. Poza tym od pewnego czasu coraz częściej mam przed oczyma twarz Davida. Nie chciałam tak bardzo zakochiwać się. Nie teraz, kiedy dopiero co zaklimatyzowałam się w nowej szkole.

-Gdzie Cam? - spytałam tańcząc z Davidem.

-Nie wiem. Pewnie wyszedł zapalić. - wzruszył ramionami wywijając zaraz nimi powodując mój śmiech.

-Tancerzem to ty nie będziesz. - zaśmiałam się, na co pokazał mi język.

-Rozmawiasz z przyszłym właścicielem bardzo dochodowej firmy rybko. Zastanowiłbym się na twoim miejscu raz jeszcze zanim bym coś powiedział. - puścił mi oczko. Wywróciłam oczami na jego przechwalanie się. Nie wiem, czy to była prawda, czy najzwyklejszy żart, ale pieniądze to na prawdę nie wszystko. Moje życie jest idealnym przykładem tego, jak bogactwo odbiera rodziców, znajomych, czy zwykły komfort.

-Takim tekstem wyrywasz laski? W takim razie nie dziwię się, że jest ich tak mało. - zażartowałam z niego. Szatyn przybliżył się do mnie i nachylając się nad moim uchem szepnął mi kilka słów.

-Śmieszne skarbie, a patrz. Ciebie wyrwałem.

-Chyba coś ci się pom... - moją wypowiedź przerwały usta chłopaka, które znalazły się na moich. Niebieskooki z lekkich muśnięć zmienił taktykę na odważniejsze przygryzanie moich warg i ssanie. Gdybym powiedziała, że nie podobało mi się skłamałabym. Było cudownie. David po chwili przeniósł swoje ręce na moje plecy głaszcząc je lekko, po czym skierował je nieco niżej na moje pośladki ściskając je, na co jęknęłam mu w usta. To był chyba jego cel, bo czułam jego uśmiech przez pocałunek, który zdecydowanie zdominował. Nie chciałam odstawać dlatego próbowałam przejąć kontrolę i objęłam dłońmi jego szyję, bawiąc się jego lokami. Były strasznie miękkie w dotyku. Szatyn chwycił mnie pod kolanami zmuszając tym samym żebym objęła jego tułów nogami podskakując lekko. Nie przerywając pocałunku zaczął podążać w nieznaną mi drogę.

-David? - nasze pieszczoty przerwała rudowłosa dziewczyna, która patrzyła na nas z złością.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I still don't like youWhere stories live. Discover now