•·61·•

127 5 0
                                    

~•~

- Zaraz do ciebie wrócę, leż tu spokojnie, dobrze? - zwrócił się do mnie chłopak.

Skinęłam głową. Będę miała czas, żeby się rozejrzeć i może jakoś uciec. Chłopak pocałował mnie w policzek, podniósł się i wyszedł. Gdy tylko usłyszałam, że zamknął drzwi od razu się podniosłam.

Pokój był średniej wielkości i prawie nic w nim nie było. Z jednej strony ogromne okno, od ziemi do sufitu, a pod drugą ścianą stała tylko jedna szafka. No i na środku duże łóżko. Od razu podeszłam do drzwi. Były zamknięte na klucz, co podejrzewałam, ale warto było spróbować. Podeszłam następnie do okna. Gdyby pokój nie był bardzo daleko od ziemi to może je rozbić i wysokczyć? Gdy tylko zbliżałam się do szyby zrozumiałam, że ten plan nie miał w ogóle prawa bytu. Znajdowaliśmy się na jakimś szóstym piętrze. Cudownie.

Otworzyłam zatem szafkę. Nie było w niej nic, ale uznałam, że może o kant uda mi się rozciąć sznurek lub jakoś go zerwać. To na prawdę utrudniało ruch. Jedyne co udało mi się osiągnąć to rozwalić sobie rękę.

Usłyszałam korki. Szybko rzuciłam się do łóżka. Leciała mi krew z dłoni. Liczyłam, że Jimin nie zauważy. Co się z nim stało? Wczoraj jeszcze normalnie rozmawialiśmy. Wszystko było w porządku. Przynajmniej na to wyglądało. Zastanawiałam się co mam robić i czego on w ogóle oczekiwał.

Bałam się co mogłam zrobić i powiedzieć po pijaku. Jak nagadałam coś za co Yoongi mnie znienawidził to nie wybaczyłabym sobie tego. Chłopak wszedł do pokoju.

- Dziękuję, że zaczekałaś - uśmiechnął się do mnie ciepło - lepiej się czujesz?

Skinęłam głową bez przekonania. Położył się obok mnie i przytulił do siebie.

- Widzę, że się boisz - zaczął mówić - o co chodzi?

No nie wiem, tobie coś odbiło, nic nie pamiętam, nie mam pojęcia gdzie jest i co się dzieje z Yoongi'm, sama nie mam pojęcia gdzie jestem, ale zero powód do obaw. Nic nie powiedziałam. Nie będę pogarszać swojej sytuacji jeszcze bardziej. Spuściłam wzrok i czekałam.

- Chodzi o ręce? - spytał i ujął moją dłoń w swoją.

Pokiwałam delikatnie głową. Wyciągnął z kieszeni nożyk. Chwila, wyglądał tak samo, jak nóż Yoongi'ego, który zawsze nosił ze sobą. Przeciął sznurek, nareszcie mogłam rozłożyć ręce osobno, ale skąd on to wziął? Co jeśli Yoongi'emu stało się coś złego?

- Lepiej? - spytał, chowając nóż do kieszeni spodni.

- Tak, dziękuję - odpowiedziałam.

Starałam się kontrolować głos i nawet dobrze mi szło.

- Yoongi ma taki sam nóż - zaczęłam temat.

- Możliwe - wzruszył ramionami, ale w jego oczach było widać delikatny przestrach.

Co jeśli Jimin mu coś zrobił? Niby to nie możliwe, ale jeśli ktoś mu pomagał to mogli zrobić mu krzywdę. Coraz bardziej się martwiłam, że mogłam wpakować go w jakieś problemy. Dobijało mnie, że tak nie wiele pamiętałam.

- Nie musisz bać się mnie dotykać - powiedział po czym położył moją rękę na swojej klatce piersiowej, a drugą na jego policzku. Uśmiechnął się do mnie.

Może jeśli wystarczająco mi zaufa to weźmie mnie na jakiś spacer i będę miała wtedy więcej czasu. Wtuliłam się w niego. Miałam nadzieję, że Yoongi mi wybaczy. Gdybym tylko pamiętała co wczoraj się działo, wiedziałabym teraz co mam robić. Nie miałam pojęcia, jak długo tak leżeliśmy.

- Jesteś pewnie głodna, przyniosę ci coś do jedzenia - powiedział z troską.

Znowu słyszałam, że zamknął drzwi na klucz. Poczułam, że oczy robią mi się mokre. Co się stało w nocy?

Yoongi pov.
- Czyli ujmując w skrócie mówisz, że Jimin i jego kumple zagrozili ci, że jeśli nie weźmiesz nam wszystkich pieniędzy i nie zabijesz jednej osoby to zabiją nas wszystkich? - spytałem, a on skinął głową.

Brzmiało to co najmniej, jak jakaś bajka wymyślona na poczekanie. Przeszliśmy już jakieś trzy kilometry. Namjoon wyjaśnił mi to wszystko po drodze. Twierdzi, że zaczęło się to pół roku temu. Jimin zaczął pakować się w jakieś konflikty, poznawał wiele ludzi. To powiedział Namjoon'owi już wcześniej, ale ostatecznie stał się częścią, jakiejś bandy i tego to już nie powiedział nikomu. Szybko odkryli, że bardzo dobrze sobie radzimy i wtedy postanowili wykorzystać Jimin'a, a jako, że on młody i głupi to wszystko wydał. Brawo dla niego. Na jednej imprezie dali Namjoon'owi ultimatum i nie zostawiło mu to wyboru. Jungkook ponoć jakoś im podpadł i dlatego zmusili Namjoon'a, żeby odwalił za nich brudną robotę. Przetrzymywali go i teraz chcieli się pozbyć nas obydwóch za jednym razem. Dalej nie chciało mi się w to wierzyć. To nie miało sensu.

- A jak trzyma się Łucja? - spytał, żeby przerwać ciszę.

- Nie wiem dużo, bo tak średnio nam po drodze, ona wkurza mnie, a ja ją, ale jest teraz z Taehyung'iem, po tym dniu, gdy wziąłeś nam kasę ciągle chodziła sfrustrowana i było jej strasznie przykro, wiem że rozmawiała wtedy z Taehyung'iem i jej pomógł i na ogół teraz dobrze sobie radzi - odpowiedziałem swobodnie.

- Dobrze, że Tae się nią zajął - zaczął mówić z zapałem - podziękuję mu za wszystko, o ile zgodzi się ze mną rozmawiać.

Znowu szliśmy w ciszy. O dziwo nie miałem kaca, więc nie było aż tak źle z pragnieniem. Bardziej martwiłem się o Y/N. Totalnie ją upiłem i jak tańczyliśmy zanim pobiłem się z Jimin'em to już ledwo kontaktowała. Co jeśli zrobili jej krzywdę? Zostało mi mieć tylko nadzieję, że Jimin do tego nie dopuścił.

- Nad czym myślisz? - spytał mnie Namjoon.

- Nie ważne - odpowiedziałem chłodno.

- Wyglądasz, jakby to było ważne.

- Myślę, o tym co stało się wczoraj, nie pamiętam wszystkiego dokładnie.

- Piłeś znowu? - dopytał.

- Możliwe, ale to jest najmniejszy problem - odpowiedziałem.

- To o co chodzi? - znowu spytał.

Westchnąłem i z niechęcią wytłumaczyłem mu wszystko. Wysłuchał mnie i nie przerwał ani razu. Może on zauważy coś ważnego, co pominąłem. Przynajmniej z takiego założenia wolałem wychodzić.

- Zacząłeś nareszcie troszczyć się o innych i nie traktujesz jej chwilowo - uśmiechnął się - miło to słyszeć.

- Masz jakieś inne spostrzeżenia? - spytałem przewracając oczami.

- Na razie raczej nie - odpowiedział - ale nie martw się, jak tylko wydostaniemy się stąd to ją znajdziemy.

- Oby - skończyłem naszą rozmowę.

Ten las ciągnął się w nieskończoność. Obyśmy nie chodzili w kółko, bo wtedy to nigdy się stąd nie wydostaniemy.

~•~

Loved OnesWhere stories live. Discover now