•·31·•

174 9 0
                                    

~•~

Yoongi nareszcie wyszedł z łazienki. Ściągnął sobie plaster z policzka, jeszcze miał mocno widoczną ranę i nie zdążyła się wystarczająco zagoić. Była praktycznie w tym samym miejscu co ostatnie przetarcie, po którym nie było już śladu. Uśmiechnęłam się do niego.

- Możemy porozmawiać o wczoraj? - spytałam nieśmiało.

- No dobra, obiecałem - odpowiedział i usiadł na przeciwko mnie - czego chcesz się dowiedzieć?

- Dużo rzeczy - odpowiedziałam i na niego spojrzałam - od początku może, kim był tamten facet, do którego poszedłeś?

- Jaki? - spojrzał na mnie w szoku.

- Ten, z którym podałeś sobie ręce i potem wróciłeś do mnie i pobiegliśmy do auta.

- Mhm, no to tego ci nie powiem, bo to ci jest nie potrzebne - odpowiedział.

- Yoongi - westchnęłam - powiedziałeś, że mi wszystko wyjaśnisz.

- To był mój znajomy, pasuje? - odpowiedział oschle. Jakiej innej odpowiedzi mogłam się spodziewać?

- Niech będzie - powiedziałam, bo miałam świadomość, że nic więcej mi nie powie - ty strzelałeś później, w tym mieszkaniu?

- Tak, ja - odpowiedział krótko.

- Dlaczego? - dopytałam.

- Bo miałem swoje powody.

- We własnej obronie? - wolałam w to uwierzyć - i nie zabiłeś nikogo?

- Można tak powiedzieć i nie zabiłem nikogo - odpowiedział pewnie, a ja odetchnęłam. Już nie chciałam drążyć tego tematu.

- A dlaczego w ogóle tam poszedłeś?

- Zlecenie - powiedział krótko i wzruszył ramionami - później pojechałem to odwieźć i dostałem kasę, tak to tutaj działa, moja droga.

- I się biłeś - dopowiedziałam.

- Tak, ale to oni ledwo żyli.

- Dlaczego się biłeś? - zadałam kolejne pytanie.

- Trzeba walczyć o swoje - odpowiedział krótko.

- To znaczy?

- Nie zapłacił mi tyle na ile się umawialiśmy, więc sam sobie wziąłem to co mi się należało - znowu wzruszył ramionami i zapytał obojętnie - koniec wywiadu?

Miałam jeszcze dużo pytań, ale na to co najbardziej chciałam wiedzieć, dostałam odpowiedzi, więc postanowiłam dać mu już spokój.

Przytuliłam go.

- Koniec - odpowiedziałam z twarzą wtuloną w jego ramię.

- Złaź ze mnie - powiedział, ale też mnie nie pewnie objął.

Jak to działało, że raz był uroczy, a zaraz znowu chłodny i niemiły? Powiedziałam mu, że Łucja kazała nam zjawić się razem na obiedzie. Chciałam już do niego jechać, żeby mógł spokojnie się przebrać, bo dalej siedział w tej samej koszulce od krwi. Nie miałam za bardzo co mu dać.

W miarę szybko się ogarnęliśmy i poszliśmy do samochodu. W kilka minut byliśmy w jego domu. Zbliżała się 14:00, więc chyba dosyć długo spałam. Akurat jak wysiedliśmy, przyjechał Tae. Szybko wyleciał z samochodu niosąc cztery paczki chipsów i rzucił się do drzwi, pobierznie się z nami witając. Weszliśmy i zamknęliśmy za nim drzwi. Biegł szybko po schodach na górę.

- Idę się przebrać - rzucił obojętnie Yoongi.

- Okej - odpowiedziałam i poszłam z nim na górę.

Minęliśmy się akurat z Taetae na środku korytarza i po chwili usłyszeliśmy huk na schodach. Yoongi dalej szedł przed siebie, ale ja cofnęłam się, zobaczyć co się stało. Tae leżał na dole. Chyba chciał zjechać po poręczy, ale mu nie wyszło.

- Żyje - zawołał podnosząc się.

Nie powiem, kreatywny sposób, żeby się połamać. Zapukałam do drzwi pokoju dziewczyn i weszłam.

- Heeej - przywitałam się.

- O siema - odpowiedziała Łucja i pomachała paczkami chips'ów, które prawdopodobnie przyniósł tutaj Tae - mamy dostawę jedzenia.

- Jeeeej - zawołałam i usiadłam obok niej.

Opowiedziała o sytuacji z Tae. Trochę się pośmiałyśmy, a później ja powiedziałam jej o wszystkim co dowiedziałam się od Yoongi'ego. Łucja powiedziała, że zaczynała podobnie. Miło wiedzieć. Tak poznała Namjoon'a i całą resztę. Posmutniała, jak powiedziała o Namjoon'ie, mimo że starała się to ukryć pod pewnością siebie.

Nie zostało po nim żadnego śladu. Dalej nikt nic nie wiedział. Liczyłam, że będę miała szansę dokładniej poznać historię ich poznania, ale akurat Seokjin zawołał nas na obiad. No trudno, kiedy indziej opowie.

Zeszłyśmy na dół. Wszyscy, z którymi jeszcze się nie widziałam tego dnia przywitali się ze mną. Po posiłku upewniłam się, że Yoongi nic nie odwali dzisiaj więcej. Liczyłam, że dotrzyma słowa. Pożegnałam się z nim i Jungkook z Julią odwieźli mnie do domu, bo jechali po coś do miasta akurat.

Łucja pov.
Zebraliśmy się wszyscy poza Julią i Jungkook'iem. Musieliśmy się jakoś podzielić bronią, ponieważ zostało nam właściwie mało co. Jimin ostatnio uznał, że to jego dzień i na pewno coś wygra. Przegrał jakieś dziesięć tysięcy. Brawo dla niego. Poza tym to dobrze nam szło. Nie były to te same pieniądze co kiedyś, ale wracaliśmy na dobrą drogę.

Postanowiłam, że Hoseok i Seokjin dzisiaj zajmą się zyskiem. Seokjin ostatnio dużo ode mnie podpatrzył i zakumał, jak dobrze rozgrywać. Przynajmniej tak mi się wydawało. W każdym razie wyślę go z Hobim do innego stołu i biada, jak nie podwoją mi tych pieniędzy, które dam im w ręce. Nie wiedziałam tylko czy wysyłanie Jimin'a i Yoongi'ego razem to dobry plan. Yoongi może nie będzie latał za dziewczynami, bo jak tylko go zobaczę z jakąś to naskarżę Y/N i tyle będzie miał z tego, jeszcze go o tym poinformuję później.

Z Jimin'em trochę inna sytuacja, bo on nie odpuściłby okazji do flirtowania. No bywa, zobaczymy co z tego będzie. Na pewno ich nie wyślę do stołu. Jimin pokazał już swój talent w kartach. Tyle wystarczy.

Poza tym sami powiedzieli, że jeden i drugi muszą coś pozałatwiać, więc załatwią od razu wszystko za jednym razem. Będą nas ubezpieczać, bo nie było innego wyjścia. Nie będę ryzykować, jak większość ludzi. Nie dość, że nie mają żadnego wsparcia to jeszcze często sami przychodzą, więc już totalne samobójstwo. Skończyłam mówić im co mają robić i zaczęli się zwijać, ale kazałam zostać Yoongi'emu.

Mieliśmy do pogadania. Chłopak był zdziwiony. Kiedy wszyscy poszli zwróciłam się do niego:

- Od czego zacząć?

- Nie wiem czego w ogóle chcesz ode mnie - odpowiedział z pretensjami, a ja westchnęłam.

- Po pierwsze masz dziewczynę, więc zacznij na siebie uważać, po drugie od kogo wczoraj wziąłeś zlecenie? A i kogo zabiłeś? A po trzecie jak tylko spojrzysz dzisiaj na inne dziewczyny to masz przesrane - odpowiedziałam spokojnie.

———

Loved OnesWhere stories live. Discover now