•·52·•

120 6 0
                                    

~•~

Bez tabletek ciężko mi było skupić się na pracy, ale jakoś musiałam dać radę do popołudnia, żeby iść kupić nowe. Ani Yoongi ani Jimin się nie odezwali, więc pewnie jeszcze nie rozmawiali. Zaczynałam mieć tego dość. Na prawdę chciałam wiedzieć, jak z Yoongi'm. W sumie mogłabym dzisiaj do nich przyjechać. Dlaczego nie? Stwierdziłam, że później do kogoś napiszę. Na razie starałam skupić się na obecnej pracy.

Łucja pov.
Tak jak obiecałam po obiedzie poszliśmy na spacer. Przeszliśmy nie cały kilometr i Yeontan już odpadał, więc Taehyung wziął go na ręce i zaczął mu opowiadać o okolicy. Zdecydowaliśmy, że pójdziemy nad morze, ale drogą przez las.

Gdy tylko nasze stopy dotknęły piasku, piesek od razu zaczął się wyrywać, więc Tae go puścił, ale zapomniał chwycić za smycz. Yeontan zaczął uciekać, a Taehyung biegł za nim, wykrzykując jego imię. Patrzyłam na nich i się śmiałam. W końcu chłopakowi udało się złapać psa. Zdyszany przykucnął przy nim i zaczął prawić kazanie. Zaczęłam zmierzać do nich. Kiedy skończył swój wykład, z którego Yeontan na pewno cokolwiek zrozumiał, wziął go na ręce i patrzył w wodę.

 Kiedy skończył swój wykład, z którego Yeontan na pewno cokolwiek zrozumiał, wziął go na ręce i patrzył w wodę

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Udało mi się do nich dotrzeć. Wyglądali razem uroczo, więc zrobiłam im zdjęcie, dostanie na urodziny. Stanęłam przy Taetae i też patrzyłam na zbierające się fale, a następnie rozbijające się na brzegu. Szum morza był przyjemny. Poprosiłam Tae, aby dał mi teraz wziąć na ręce Yeontan'a. Po chwili namysłu zgodził się. Wzięłam pieska na ręce, a chłopak objął mnie ramieniem i przysunął jeszcze bliżej do siebie. Poczułam, że się uśmiechnął.

- Jesteś piękna - powiedział i pocałował mnie w czoło, uśmiechnęłam się też, bo nie bardzo wiedziałam co powiedzieć.

Zaczęło kropić, więc zaczęliśmy powoli wracać do domu.

Y/N pov.
Zaczęłam wychodzić z pracy. Rano było ciepło, ale teraz gdy wyszłam od razu uderzył we mnie zimny wiatr. Nie zabrałam rano żadnej kurtki czy swetra, więc postanowiłam jak najszybciej dotrzeć do domu. Do tego zaczynało padać, świetnie. Musiałam jeszcze wejść do apteki po tabletki. Przyspieszyłam jeszcze bardziej kroku. W pewnym momencie ktoś nałożył mi płaszcz na ramiona. Spojrzałam w tamtym kierunku. Obok mnie szedł Jimin.

- Hej - przywitałam się z nim.

- Hej - odpowiedział tym samym - gdzie tak lecisz?

- Szybko do apteki i do domu - wyjaśniłam.

- Jak idziesz po psychotropy to musisz zmienić plan - powiedział poważnie.

- Ale Jimin... - chciałam zacząć się znowu wykłócać.

- Tam zaparkowałem, podwiozę cię - przerwał mi i wskazał na parking podziemny.

Przewróciłam oczami.

- Poza tym dzięki za płaszcz.

- Nie ma problemu - odpowiedział tak jak zawsze.

Dotarliśmy do jego samochodu. Oddałam mu kurtkę. Spytałam o Yoongi'ego, a Jimin wyjaśnił, że znowu nie chciał rozmawiać i nawet nie wie czy go słuchał, bo miał założone słuchawki podczas ich rozmowy. Powiedziałam zatem Jimin'owi, że chcę dzisiaj przyjechać do nich. Nie miał nic przeciwko. Zaproponował, że zaczeka aż się przebiorę i pojedziemy razem. Byłam mu za to bardzo wdzięczna.

Zatrzymał się praktycznie przed samym wejściem. Pobiegłam do mieszkania, przebrałam się szybko, wzięłam tylko telefon i wróciłam do samochodu. Podczas drogi Jimin dał mi prywatny koncert. W porównaniu do Yoongi'ego on jeździł na prawdę spokojnie, chociaż też nie do końca zgodnie z przepisami. Dowiedziałam się też po drodze, że Łucja kupiła psa. Fajnie, że nareszcie wprowadziła ten plan w życie, bo od dosyć dawna już o tym mówiła.

Jimin zatrzymał samochód i szybko pobiegliśmy do domu, bo padało już na dobre. Od razu pobiegłam do pokoju Yoongi'ego, ale chłopak akurat szedł w kierunku schodów. Miał kaptur na głowie i ręce trzymał w kieszeniach. Rzuciłam się mu na szyję.

- Martwiłam się o ciebie - powiedziałam od razu, ale on nic nie odpowiedział.

Nawet mnie nie objął.

- Zostaw mnie - powiedział oschle, a ja się odsunęłam zgodnie z tym czego chciał.

- Yoongi, dlaczego się nie odzywałeś? - spytałam spokojnie - wiem, że pewnie wolałeś być sam, więc dałam ci przestrzeń, ale nawet kiedy pisałam nic nie odpisywałeś.

- Nie masz pojęcia co czuję - podniósł na mnie głos - musisz już znowu zaczynać?

- Skąd mam wiedzieć co czujesz, skoro nic mi nie powiedziałeś? - też podniosłam na niego głos, przez co stanęły mi łzy w oczach.

Zignorowałam drugą część jego zdania.

- Nie musisz wiedzieć, masz mi dać po prostu spokój - powiedział tak chłodno, że przeszyły mnie ciarki - jak będę chciał to się odezwę, nara.

Odwrócił się ode mnie i zaczął wracać do swojego pokoju.

- Stój - mimowolnie łamał mi się głos, zatrzymałam go chwytając za rękę, ale od razu ją strzepnął - wiem, że jest ci ciężko, ale nie traktuj mnie tak, chcę ci pomóc.

- Każdy chce mi pomóc, ale jedyną osobą, która może mi pomóc, jestem ja, więc powtarzam ostatni raz - wziął głęboki oddech - zamknij się i daj mi żyć dziewczyno.

- Yoongi, ale...

- Nie ma „ale“ - wrzasnął na mnie znowu - chcę być sam.

- Wiem o tym, byłeś sam ciągle od dwóch dni, nie możesz poświęcić piętnastu minut, aby powiedzieć mi jak się trzymasz? - spytałam i już czułam, że łzy mi lecą po policzkach.

Nienawidziłam się z nim kłócić.

- Nie, nie mogę - odpowiedział znowu oschle.

- Yoongi, proszę - powiedziałam i ponownie chwyciłam go za rękę, ale on mnie odepchnął przez co wylądowałam na ścianie.

- Spierdalaj - powiedział patrząc na mnie z wyrzutem - teraz rozumiesz?

Już nic nie powiedziałam. Yoongi poszedł do swojego pokoju. Zjechałam plecami w dół po ścianie i podkuliłam nogi pod siebie. Nie powinnam na niego naciskać. Na niego nie można naciskać nigdy, bo i tak jak nie chce to nie powie. Nie mogłam się uspokoić. Słyszałam, że ktoś szedł po schodach. Zaczęłam szybko wycierać oczy i próbowałam wymusić uśmiech. Niestety nie zdążyłam. To był Jimin.

- Wszystko w porządku? - spytał siadając obok mnie i patrzył na mnie wyczekująco.

Pokiwałam przecząco głową, po czym ponownie schowałam twarz w dłonie.

- Pokłóciliśmy się - wydusiłam przez łzy - to przeze mnie, nie powinnam go zmuszać do niczego.

Chłopak zaczął głaskać mnie po plecach.

- Na pewno nie do końca przez ciebie, Yoongi to przemyśli i przyjdzie cię przeprosić, jak ostatnio, nie przejmuj się, dobrze? - powiedział i uśmiechnął się do mnie, a ja podniosłam głowę, po czym skinęłam bez przekonania.

~•~

Loved OnesWhere stories live. Discover now